Artykuły

Wehikuł śmiechu

Rozmowa z Bogdanem Grzybowiczem, który po raz 1000. wcieli się w farsie "Mayday" w inspektora Troughtona

- W sobotę wyjdzie Pan na scenę teatru Bagatela, by po raz tysięczny zagrać inspektora Troughtona w spektaklu "Mayday". Nie ma Pan dość swego bohatera?

- Absolutnie nie. Zwłaszcza że teraz wcielam się w niego kilka razy w miesiącu. Gorzej było na początku, kiedy grywaliśmy przez bity tydzień i do tego dwa razy dziennie.

- Spektakl wyreżyserował w 1994 roku Wojciech Pokora - jak się Panu pracowało z mistrzem aktorskim w roli reżysera?

- Znakomicie, on jest wytrawnym aktorem, a poza tym zrobił ten spektakl w wielu miastach Polski, przenosząc w dużej mierze przedstawienie z macierzystego teatru Kwadrat, w którym zagrał głównego bohatera. Podczas prób nie kombinował nic poza tym, co można wyczytać z tej farsy. Praca była świetna choć krótka - trwała zaledwie dwa tygodnie. Wcześniej pracowaliśmy sami nad tekstem.

- Czy na próbach było tak samo zabawnie jak zabawny jest spektakl?

- Aż tak to nie, bo byliśmy bardzo skupieni na pracy. A reżyser wciąż powtarzał, że do końca to ten spektakl wyreżyseruje publiczność.

-I sprawdziło się?

- Nie całkiem. Natomiast gdy graliśmy w Poznaniu, dla VIP-ów biznesu. Od samego początku z bliskiego rzędu docierały histeryczne salwy śmiechu pewnej damy. Przez pierwsze dziesięć minut było to do wytrzymania, przez następne dwadzieścia było irytujące, aż wreszcie stało się groźne. Owa dama śmiała się non stop, bez względu na to, co działo się na scenie. Niełatwo się grało.

- Bo też sztuka Cooneya to mistrzostwo gatunku, wehikuł śmiechu tkany misternie...

- Napisana jest rewelacyjnie, choć przecież sama w sobie jest o niczym. Ale perturbacje taksówkarza bigamisty, niesamowite zbiegi okoliczności, wpadki naszego bohatera dowcip słowny i sytuacyjny wywołują salwy, fajerwerki śmiechu. Ta galopada słowno-muzycznych gagów powoduje, że widzowie śmieją się przez półtorej godziny.

- Z Pańskiego bohatera również?

- Tak, choć mój inspektor jest najmniej farsowy i w tej postaci jest najmniej miejsca na tzw. komikowanie. Pokora całkowicie zaakceptował moją wizję Troughtona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji