Artykuły

Zawiodła publiczność

Ucieszyłem się, gdy na mój apel jako pierwszy zareagował Teatr "Bagatela". Czytelnicy kochają świeże mięso, a na "Bagateli" wiadomo - można sobie poszaleć. Zaczepisz "Stary" - powiedzą profan. Capniesz "Słowackiego" - obrażą się, że ładnie odnowiony, tymczasem ty..., "Ludowy" Fedorowicz pod ochroną, bo odskinia się, a skiny itd. Tu nie ma tych kłopotów; nawet nowa dyrekcja artystyczna wystarczająco osiadła, żeby rozpocząć tradycyjny proces podgryzania. Szedłem więc na "Mayday"*) z nadzieją, że będzie za co przyłożyć - i teatr nie zawiódł.

Farsa o taksówkarzu, który - wyprzedzając skutki konkordatu - z Marysią wziął ślub kościelny, a z Basią cywilny i przez dwie godziny ma dwie żony (bo dopiero pod koniec sprawa się rypła), jest wyjątkowo głupia. Wplątani w aferę inspektorzy jeszcze głupsi, jak na policjantów przystało. Bohaterowie pozytywni to, zgodnie z modą, przesympatyczny pederasta - i zawodowy bezrobotny ("godziny mi odpowiadają" - tłumaczy. Stanley (Łukasz Żurek). Olśniewająca niebosiężnymi nogami Alina Kamińska gra koncertowo prawdopodobnie z konieczności, bo jako zaledwie cywilna żona Basia; pewna swego kościelna Marysia, aż tak starać się nie musi. Reżyser (Wojciech Pokora) nie rozumie, że stateczny Kraków może nie wytrzymać iście amerykańskiego tempa montażu i perlącego się dialogu, jakże odmiennego od np. debaty sejmowej. Z drugiej strony przesadza z szacunkiem dla wrażliwości krakowskiego widza gdyż, mimo licznych pokus, ukrytych w tekście angielskiego komediopisarza, nigdzie nie przekracza granicy dobrego smaku. Słowem błąd za błędem. Na koniec dodajmy głębokie zdumienie erotycznym sukcesem łysawego Krzysztofa Bochenka (choć sądząc po Mazanie, Drawiczu czy opowieściach Sokorskiego łysi nie są w tej materii najgorsi...), który w roli Jasia nie tylko niezasłużenie zdobył dwie świetne dziewczyny, ale i chłopcy nie są wobec niego obojętni. Czemu woła z tego powodu "Mayday!", co znaczy SOS? Nie, teatr nie zawiódł krwiożerczości recenzenta...

Zawiodła natomiast publiczność. Zamiast (jak to bywa tu i tam) wychodzić w przerwie albo i przed - tkwi do końca, co 10 sekund wybucha gromkim śmiechem, a co 5 minut przerywa oklaskami i nie czuje, że przedstawienie trwa ponad 2 godziny! Śmieszna komedia dla każdego w teatrze programowo nastawionym na dostarczanie popularnej rozrywki - stanowi krok ku normalności świata, w którym po prostu robi się swoje. Więc choć diabeł tkwi w szczegółach i zapomniano np. o otwarciu większej ilości drzwi, gdy ludzie wychodzą (może nie przywykli, że przychodzą?), myślę, że zbliżające się 75-lecie teatr będzie miał prawo obchodzić z pompą.

*)Teatr "Bagatela". Ray Cooney: MAYDAY Przekład Elżbieta Woźniak. Scenografia Józef Napiórkowski. Poza wymienionymi grają: Dorota Korbacz-Bochenek, Bogdan Grzybowicz, Tadeusz Wieczorek, Maciej Słota i Bogdan Gładkowski.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji