Uniesienia i przeczucia (fragm.)
Znacznie bardziej istotne wydaje mi się przywrócenie polskiej scenie zapomnianego dramatu zapomnianej pisarki. Felicja Kruszewska, tworząca w okresie międzywojennym, autorka kilku zbiorów wierszy, poetką była - nie ukrywajmy -- dosyć mierną. Jednakże jej dramat "Sen" wystawiony po raz pierwszy przez Redutę w roku 1927 jest utworem ze wszech miar zastanawiającym, a nawet budzącym zdumienie. Bowiem mimo pewnych naiwności, nieporadności dramaturgicznych, dłużyzn i przegadania, dramat Kruszewskiej zdumiewa zawartym w nim ładunkiem historiozoficznego przeczucia. Pisząc w latach dwudziestych "Sen" - obok bezpośrednich, aktualnych odniesień do sytuacji w Polsce po odzyskaniu niepodległości - autorka zawarła w nim wielką dawkę przeczucia nadciągających czasów: faszyzmu, napaści na Polskę, wojny. Można nawet powiedzieć, że w "Śnie" dałoby się odnaleźć wyjątkowo trafne zapowiedzi późniejszego losu kraju (postać Robotnika). Słowem, jest to dramat pod pewnymi względami fascynujący, chociaż - jak wspomniałem - pod innymi (naiwność, brak wyczucia tempa) wręcz irytujący. Interesujące jest również mocne osadzenie utworu w nurcie literackim, który w naszej dramaturgii nie miał wielu przedstawicieli: w ekspresjonizmie. Sztuka Kruszewskiej przypomina utwory modnego dziś Odena von Horwatha, i wraz z nimi wywodzi się z kręgu fascynacji ibsenowskich.
Dobrze więc, że Stanisław Hebanowski sięgnął po ten zapomniany dramat. Przedstawienie jest - jak zwykle u Hebanowskiego - nieco statyczne, zwolnione, pełne pięknych układów plastycznych i nastroju (wywołanego, między innymi, oryginalnym i dziś właściwie nie stosowanym, operowaniem światła). Udało się Hebanowskiemu wydobyć z dramatu nie tylko ekspresjonistyczny nastrój sennego koszmaru, lecz także owe prorocze treści, którymi "Sen" tak zadziwia.