Przypomnienie autorki
W programie Panoramy XXX-lecia, gdański Teatr "Wybrzeże" przedstawił w Warszawie dwa spektakle: prapremierową inscenizację "Potępienie doktora Fausta" Jerzego S. Sity - o której już pisaliśmy na łamach "TL" oraz "Sen" Felicji Kruszewskiej w reżyserii Stanisława Hebanowskiego. Powiedzmy to od razu, że przedstawienie "Snu" jest - jak dotąd - najbardziej interesującą propozycją teatralną "Panoramy".
Sztuka F. Kruszewskiej (1897-1943) powstała w połowie lat dwudziestych. Zawdzięczała wiele inspiracji Wyspiańskiemu (chocholi taniec), ale także późniejszym ekspresjonistom oraz Skandynawom. Czarne wojska, śniące się bohaterce sztuki, to - jak gdyby - ibsenowskie białe konie, zwiastujące nieszczęście. To nieszczęście miało spaść na Polskę. Wiele się zastanawiano swego czasu, co mianowicie obejmowała pisarka tym pojęciem: czy tylko endecję, jak sądzili niektórzy, czy także wyrodniejącą sanację, czy na koniec ogólniejsze zjawisko moralnego indyferentyzmu, będące następstwem postępu cywilizacyjnego.
Pewne jest jedynie, że czarne wojska - śniące się koszmarem bohaterce, młodej dziewczynie - były projekcją niepokoju moralnego autorki, zatroskanej degradacją wartości i inwazją blagi oraz grandilokwencji w stylu "Bóg i Ojczyzna", przy jednoczesnym, rzeczywistym upadku bezinteresownego patriotyzmu. Sztuka, utrzymana w manierach stylistycznych epoki, dość naiwnie wyposażona w "poezję" i symbole, napisana jednak została z wyczuciem sceny i efektu scenicznego i dobrze się stało, że teatr gdański przypomniał ją teraz - w bez mała pół wieku - po kubistyczno-ekspresjonistycznych inscenizacjach Edmunda Wiercińskiego. Oczywiście - jej kształt jest dziś inny, nie tak "formalistyczny"; scenografia Mariana Kołodzieja jest bogatsza, bardziej różnorodna stylistycznie i jak sen niezdyscyplinowana, a aktorzy demonstrują rozmaite sposoby i techniki gry - od naturalności i prostoty - aż do groteski i "zmechanizowanej kukiełki". Dzięki temu też teatr nie nuży, a Kruszewska nie męczy naiwnością. Stanisław Hebanowski może "Sen" policzyć do swych ciekawszych prac scenicznych. Piękną rolą śniącej dziewczynki zapisuje się w pamięci Wanda Neumann jest w niej prawda przeżycia, żarliwość i spora już technika aktorska. Pragnę także wymienić interesujące role Stanisława Igara (wódz czarnych wojsk) i Edwarda Ożany (człowiek, którego dziewczynka kocha w życiu) oraz podkreślić dobrą pracę całego zespołu.