Artykuły

Przed gdańską premierą ze "Świętem wiosny" w Warszawie

"Święto wiosny" w chor. Izadory Weiss Bałtyckiego Teatru Tańca w Teatrze Narodowym. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Zespół Bałtyckiego Teatru Tańca zaprezentował w Teatrze Narodowym swój najnowszy spektakl, "Święto wiosny" Igora Strawińskiego.

W ubiegłym roku Opera Bałtycka pokazała się w Teatrze Narodowym ze swoimi dwiema produkcjami, baletem "Romeo i Julia" i operą "Ariadna na Naxos". Dwudniowy występ był bezdyskusyjnym sukcesem gdańskiej sceny. W tym roku dyrektor Weiss-Grzesiński postanowił pokazać w Teatrze Narodowym, i to jeszcze przed oficjalną gdańską premierą, najnowszą produkcję Bałtyckiego Teatru Tańca. Zespół po poniedziałkowym warszawskim występie wraca z tarczą, a nie na tarczy, choć trudno byłoby mówić o powtórzeniu ubiegłorocznego bezapelacyjnego sukcesu.

Izadora Weiss tym razem zaproponowała własną choreografię do słynnego "Święta wiosny" Igora Strawińskiego. Jakim wyzwaniem było dla niej zmierzenie się z legendarną kompozycją, widać było po jej emocjach, gdy wyszła do oklasków po spektaklu.

Jedno niewątpliwie Izadora Weiss może zapisać sobie na plus. Udało jej się przełożyć kapryśny rytm kompozycji Strawińskiego na bieg kolejnych choreograficznych układów. Pamiętam takie baletowe spektakle Weiss, w których niemal każdy akcent w nutach ilustrowany był jakimś ostrym tanecznym gestem. "Święto wiosny" szczęśliwie dalekie jest od podobnych dosłowności. Solowe i zbiorowe układy towarzyszą muzyce na głębszym poziomie. Widać w tym przedstawieniu dużą i uważną pracę nad zrymowaniem muzyki i tańca. To musi się podobać.

Izadora Weiss jest jednak autorką nie tylko choreografii, ale i libretta. W tej roli wypadła na mój gust o wiele mniej przekonująco. Zamiast pogańskiego święta, jak w pierwowzorze Strawińskiego i Roericha, mamy dość niestety czytankowe obrazki o konflikcie płci, permanentnej walce między dążącymi do prymitywnej dominacji mężczyznami a broniącymi swej autonomii kobietami.

Zaczyna się to jeszcze ciekawie, od nader zmysłowej sceny męskiej kąpieli, w tak słynnego fagotowego solo. Takich zostających w pamięci scen jest zresztą więcej, zwłaszcza ta, gdy podest, na którym występują tancerze, unosi się w pewnym momencie jak rufa tonącego Titanica. Ale gdy po raz kolejny, i jeszcze po raz kolejny, oglądałem facetów, wciskających kobiety w poniżające kostiumy i sytuacje, pojawiło się we mnie wrażenie myślowej monotonii wersji "Święta Wiosny", zaproponowanej przez Izadorę Weiss.

W piątek zobaczymy je w Gdańsku jako element dwuczęściowego widowiska. Drugą część przygotował Wojciechem Misiuro. Może w tym zestawieniu "Święto wiosny" okaże się o coś bogatsze?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji