Tańczący z krwinkami
"Dracula" w reż. Macieja Korwina i Jarosława Stańka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Recenzja Doroty Sobienieckiej.
Ten musical nie urodził się ani na Broadwayu, ani West Endzie, ale w czeskiej Pradze. Romantyczną, a raczej gotycką legendę o wampirze hrabim Drakuli z Transylwanii opowiedzieli w musicalowej konwencji znany - choćby z "Pszczółki Mai" i przebojów Karela Gotta - kompozytor Karel Svoboda oraz libreciści Zdenek Borovec i obecny na gdyńskiej premierze Richard Hes.
Gdyńską realizację wyreżyserował dyrektor Teatru Muzycznego Maciej Korwin, a muzycznie - niezmiernie zgrabnie - opracował Dariusz Różankiewicz.
Przedstawienie jest produkcją dużą - zrealizowaną z rozmachem w trzech aktach. Na gromkie brawa (nawet na stojąco) zasługuje w pełni akt drugi. Pierwszy jest zbyt nudny i rozwlekły, a trzeci jakby trochę nie z tego musicalu, a raczej "nie z tej konwencji". W musicalowo-operowy klimat denerwująco wdziera się rock-opera, choć jest to uzasadnione librettem.
Zachwycają wspaniale kostiumy i dekoracje Waldemara Zawodzińskiego. Nie bez powodu wymieniam ten walor spektaklu przed choreografią Jarosława Stańka, która tym razem była bardzo poprawna, ale niezaskakująca. Ten niezmiernie utalentowany choreograf przyzwyczaił publiczność do zapierających dech pomysłów. Tu była groteskowa krew tańcząca w kilku osobach i kilka fruwających postaci. Trzeba jednak przyznać, że taniec nimf był bardzo udany.
Znakomicie wypadła para głównych bohaterów. Występujący gościnnie śpiewak Teatru Wielkiego w Łodzi Andrzej Kostrzewski okazał się bardzo interesującym wampirem. Nie dość, że znakomicie zaśpiewał niełatwą partię, to w dodatku doskonale grał rolę i wyglądał. Dokładnie to samo trzeba powiedzieć o Agnieszce Babicz w roli Lorraine. Ta niezmiernie utalentowana i efektowna aktorka okazała się gwiazdą.
"Dracula"- musical Macieja Korwina jest pełen teatralnych pomysłów. Najbardziej wampirowate z wampirów okazały się nimfy - kochanki hrabiego z zaświatów - zagrane i zaśpiewane przez Grażynę Drejską, Ewę Gierlińską i Dorotę Kowalewską - znane solistki Teatru Muzycznego.
Dla nich i dla wyżej wymienionych walorów warto zobaczyć ten musical, który choć nierówny i chwilami pogubiony w konwencjach jednak dobrze brzmi i wygląda.
Warto skorzystać z okazji, bo wystawiany jest jedynie przez cztery dni - od dziś (poniedziałku) do czwartku [22 kwietnia], a bilety jeszcze podobno są w kasie. Potem spektakl wyjeżdża w zagraniczną trasę i pewnie go długo nie będzie.