Artykuły

Warszawa. Teatralna superprodukcja w Narodowym

Francuski reżyser Jacques Lassalle z polskimi aktorami w Teatrze Narodowym pracuje już po raz trzeci. Tym razem przygotował premierę "Lorenzaccia".

Reżyserował w Narodowym Molierowskiego "Tarftuffe'a", przygotował tu też przedstawienie "Umowa, czyli Łajdak ukarany" według Pierre'a Marivauxa. Tym razem były dyrektor Komedii Francuskiej proponuje nam mało znaną w Polsce sztukę Alfreda de Musseta.

- "Lorenzaccio" jest jednym z najwybitniejszych dzieł francuskich, ważniejszym niż utwory Victora Hugo, bo bardziej złożonym - przekonuje reżyser. - Można o nim powiedzieć, co typowe w czasach romantyzmu, że został napisany jakby przeciwko teatrowi: nie dla widza, ale dla czytelnika. Sztuka Alfreda de Musseta jest monumentalna: występuje w niej aż 80 postaci, przeczytanie jej zajmuje aż sześć godzin, sceny są bardzo długie - jedna z nich trwa nawet 40 minut. Co chwila zmienia się także miejsce akcji, bo autor nie czuł żadnych ograniczeń, niczego sobie nie odmawiał.

Pracując nad inscenizacją w Teatrze Narodowym, Jacques Lassalle zrobił skróty w tekście, zrezygnował z niektórych bohaterów, choć i tak będzie ich prawie 40.

- To teatralna superprodukcja - śmieją się aktorzy.

Do napisania tego dramatu zainspirowała Musseta jego ówczesna kochanka George Sand. Sztuka nawiązuje do historii prawdziwego Lorenzaccio (w tej roli Marcin Hycnar) - francuskiego Wallenroda, który zabił księcia Florencji Aleksandra Medici (Zbigniew Zamachowski), aby uwolnić miasto od księcia tyrana.

- Utwór bardzo długo nie był wystawiany. Premiery doczekał się dopiero 60 lat później. Uważano, że jest gorszący ze względów politycznych i religijnych. I tak rzeczywiście jest. Aż w końcu powstał spektakl, w którym główną rolę zagrała wielka aktorka Sarah Bernhardt. Jednak wówczas wyczyszczono treść spektaklu ze wszystkich złych cech, chciano, by Lorenzo wyszedł na bohatera pozytywnego. I taka tradycja wystawiania tej sztuki utrwaliła się na wiele lat: głównego bohatera grały kobiety i był on pozytywny. Trzeba było lat 50. i reżysera Jeana Vilara, żeby odzyskała swój wymiar - mówi Jacques Lassalle.

Tytułowe Lorenzaccio to przezwisko głównego bohatera Lorenzo. - W tym słowie zawarta jest obelga. Lorenzo to alfons odpowiedzialny za dostarczanie rozrywek księciu, sprowadza mu coraz młodsze dziewczyny. Jego plan to zabić tyrana, planuje zrobić to sam, bo nie wierzy w ludzi - uważa, że są tchórzliwi. Chce mieć tę jedną ideę i wykonując ją, nadać swojemu życiu jakiś sens - mówi Marcin Hycnar, który gra Lorenzo. - Relacja Lorenza i Aleksandra Medici jest nietypowa: jest to fascynacja i bliskość - są kuzynami, ale połączona jest z nienawiścią do księcia - dodaje.

Aleksandra Medici gra Zbigniew Zamachowski. - Mój bohater był potomkiem papieża i kobiety latynoski. Wyróżniał się więc już samym wyglądem: miał ciemniejszą karnację. Żył krótko i intensywnie - mówi aktor. - Mimo że "Lorenzaccio" to dramat historyczny, nie prezentujemy tu dziejów zbiorowości, ale dramaty pojedynczych ludzi. Dla mnie to ciekawe wyzwanie. Do tej pory grałem głównie postaci kojarzące się dobrze, tym razem postaram się, żebyście mnie państwo znielubili - dodaje Zbigniew Zamachowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji