Artykuły

Płacz, misiu, płacz...

Po teatralnym pokazie kolejnego kawałka bardzo cierpiącej

pisarsko-reżyserskiej duszy Marka Fiedora podjąłem nieodwołalną decyzję, że zostanę kucharzem, albowiem też posiadam duszę bardzo cierpiącą. Cierpi ona mianowicie z powodu buł z pasztetem drobiowym, które od lat maniakalnie zjadam na kolację. Przed zaśnięciem wiedziałem już, że muszę pójść śladem Fiedora. Skoro on wziętym pisarzem teatralnym został tylko dlatego, że mu się zachciało być wziętym pisarzem teatralnym, to mnie zachciewa się być wziętym kucharzem, w związku z czym niechybnie stanę się wziętym kucharzem. Wprawdzie, od twórczej metody Fiedora wychodząc, mógłbym stać się kimkolwiek, choćby wziętym koniarzem, decyduję się jednak na gastronomię. Pichcić chcę, bo czuję, że na samej tylko bule z pasztetem drobiowym dusza ma długo nie pociągnie.

Metoda twórcza Fiedora! Przede wszystkim do pichcenia należy się prawidłowo ubrać. Przypomniałem sobie główny smak dzieła "tryptyk wyspiański" (tylko dlatego, że dzieło jest skandalem Dużym, nie pójdę za przykładem Fiedora, i nazwisko jego pisał będę z litery Dużej) i nie miałem już najmniejszych wątpliwości. Tak jest - tylko różowa pidżamka w misie, które płaczą, będzie właściwa. Druga sprawa to składniki. Z tym gorzej, bo żeby trzymać się rozmachu mego idola, zmuszony byłem pożyczyć od sąsiadów wszystko, co mieli. Nawet białe robale, co je Tadek na balkonie w miednicy tuczy, gdyż jest wędkarzem. Nie wiem, czy Fiedor byłby kontent, ale i tak była tego wszystkiego tona, z robalami może nawet trochę więcej. I trzecia sprawa - naczynie. Przytaszczyłem z piwnicy stulitrowy gar. Przytaszczyłem go, ale znowu "tryptyk Wyspiański" sobie przypomniawszy, szybko pojąłem, że gotowanie w garnku jest procederem tak banalnym, że aż niegodnym prawdziwego kucharza. W końcu, w dziele Fiedora jest tak, że widownia nie na widowni siedzi, lecz na scenie, aktorzy zaś wprawdzie na scenie grają, ale jak się cicho i tajemnie unosi tylna ścianka działowa, a parę razy się unosi, to widać, że grają również na widowni, i to całej. Chcąc więc być kucharzem taktycznie ciekawym i oryginalnym, zrezygnowałem z gara, zdecydowałem się na pralkę automatyczną. A co się będę ograniczał! Przy okazji zaś załatwioną miałem kluczową dla metody twórczej Fiedora kwestię mieszania, płukania oraz odwirowywania. I miałem też odfajkowaną sprawę rytmu. Zwyczajnie - bęben w prawd, bęben w lewo, i dookoła Wojtek.

Trzeba wiedzieć, że kwestia mieszania jest rzeczywiście kluczową kwestią oryginalnej medoty pisarsko-reżyserskiej Fiedora. Tak było w jego niezapomnianym "Don Juanie", tak jest i w "tryptyku Wyspiańskim". Fiedor wyciąga z listów Wyspiańskiego tonę cytatów i pichci z nich dialogi Prologu i dwa Intermedia, po czym z trzech dramatów wycina drugą tonę cytatów, dorzuca do poprzedniej tony, raz jeszcze miesza i uzyskuje scenariusz, a ty, chłopku ciemny, wysłuchuj tego i radź sobie sam. Po ludzku mówiąc - Fiedor robi to, co zwykle robi, bo znowu robi bigos fundamentalnie przegięty w stronę metafizyki godnej łez czułego misia. Z mazi tej bodaj jedno tylko wynika. Że Wyspiański był gnębionym przez ciemne demony, rozhisteryzowanym wenerykiem; że wciąż w idiotyczne konflikty z przyjaciółmi wchodził; że uwierała go płeć; wreszcie że był w nieustającym zwarciu z brzydkim, złym i nierozumiejącym go społeczeństwem, a wszystko po to, by owe potworne węzły duchowe, bóle i katusze w sztukę przekuwać. Kolejność w bigosie Fiedora jest taka: Prolog, "Meleager", Intermedium, "Achilleis", Intermedium oraz "Protesilas i Laodamia" na otarcie łez aktorów, którzy nawet jeśli nie ciągle na płaczu grają, to i tak są mokrzy, jak myszy, albo gościnnie kreujący rolę Wyspiańskiego Janusz Stolarski. Jak długie loki Stolarskiego przykleiły się Stolarskiemu do twarzy w piątej minucie, tak mi się chyba do dziś nie odkleiły, co w oczywisty sposób znacząco wzmaga stężanie głębokiego przeżywania bólu tworzenia, którym całość ocieka.

A zatem - artysta musi cierpieć, żeby tworzyć. Brawo Fiedor! By nie zgubić jakżeż odkrywczej ostrości tego przesłania, do bębna wrzuciłem, jak leci: ości dwudziestu karpi, zęby ośmiu zdechłych ze starości kotów, cztery paczki żyletek, worek pieprzu i chyba z pięćdziesiąt papryk. Ba, wlałem pięć litrów czystego spirytusu, trochę żal było, ale czego się nie robi dla sztuki. Kulinarnej. Z ostrością nieźle mi poszło, miałem jednak trochę kłopotów z miękkością. Jak oddać w mym bigosie sentymentalne rozhisteryzowanie aktorów, którzy grając wiele postaci, w sumie zawsze grają łzy wewnętrznej szlachetności swych bohaterów? Czym zastąpić tę, ach, wzruszającą szarość światła, te przejścia tajemne od realności do fikcji i z powrotem? Sam siebie w panice pytałem o to właśnie, bo jak zastąpić uduchowioną muzykę Rawskiego - to akurat wiedziałem. Wiedziałem, że wystarczy włączyć pralkę, a szmer bębna załatwi problem całkowicie. Miękka szlachetność wszystkiego zatem, ten sos mętny, a głęboki - co z nim? Sięgnąłem po wiadro z białymi robalami i nie powiem - był to strzał w dziesiątkę. Bigos mój zaczął układać się w całość tak logiczną, jak logiczny był bigos Fiedora. Włączyłem pralkę. Przez szybkę zobaczyłem, jak wszystko ze wszystkim gryźć się zaczyna. Dostrzegłem koturn rodzącej się tajemnicy. Byłem już Fiedorowi bratem kucharzem.

Żeby już w pełni utrzymać się w klimacie, zapaliłem jeszcze piękny ogarek i z ogarkiem w garści usiadłem na wiadrze po robalach, wosk ściekał po palcach. Naraz wydało mi się, że misie na mej różowej pidżamce w migotliwym świetle świecy jeszcze mocniej płakać zaczęły. Wzruszyłem się. Słuchałem szmeru bębna. Czułem, że misie płaczą nad matczyną dobrocią Starego Teatru, w którym dziś teatr swój może zrobić choćby i miś, o ile tylko jest w stanie złożyć w Dyrekcji odpowiednio mętny bigos literacki i dać słowo honoru misia, że sceniczna realizacja niczego z oryginału nie uroni. Tak, wspaniała wymiana pokoleń! Kiedyś w Starym Wyspiańskiego robił Swinarski, dziś Fiedor, jutro miś...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji