Artykuły

Urodziny Andrzeja Wajdy

Jest w Krakowie człowiekiem instytucją. W wielu sprawach autorytetem. Z okien swego apartamentu przy Plantach ogląda nasze "dzienne sprawy" okiem ciekawym świata, okiem człowieka, który nie chce stać z boku. Ma tu wielu przyjaciół pośród aktorów, dziennikarzy, muzyków, plastyków, literatów, lekarzy... - o Andrzeju Wajdzie pisze Jolanta Ciosek w Dzienniku Polskim.

Niedawno był wśród nich widziany, gdy z pewnym trudem fizycznym - podpierając się laseczką - za to z intelektualną lekkością, z dowcipem, anonsował ze sceny Teatru im. J. Słowackiego odnowioną wersję swego filmowego "Wesela". Andrzej Wajda, artysta teatru i kina, skończył wczoraj 85 lat.

Związany z naszym miastem od niemal 70 lat tu właśnie rozpoczął swą artystyczną podróż - od Akademii Sztuk Pięknych. Wyjeżdżając do Łodzi, Warszawy, Paryża, Berlina, Los Angeles, powracał do Krakowa na tyle często, że można uznać, iż tak naprawdę nigdy nas nie opuścił. Niepodważalna jest jego trwała obecność u stóp Wawelu, wyrażona pięknym pomnikiem "Mangghi", który, wraz z żoną Krystyną Zachwatowicz, podarował nam dla pomieszczenia wspaniałej kolekcji zbiorów sztuki japońskiej. Na naszych Krzemionkach zrealizował kilka przedstawień Teatru Telewizji, w tym wspaniałą "Zbrodnię i karę". Z naszym zespołem Starego Teatru zachwycił genialnymi "Biesami", "Nocą listopadową"... I arcykrakowskim wodewilem "Z biegiem lat, z biegiem dni...". I wieloma innymi spektaklami pośród osiemnastu premier, które u nas wyreżyserował. Zapytany, dlaczego tak wiele swego cennego czasu poświęca ulotnej sztuce teatru, odpowiedział: - Nie tylko potrzeba nieśmiertelności i chęć przetrwania jest naturalną potrzebą człowieka, ale świadomość nicości i śmierci pociąga nas również, a nawet z wiekiem coraz bardziej.

A przecież w jego długiej karierze jest też wiele znakomitych filmów z "Popiołem i diamentem, "Ziemią obiecaną" (nominowaną do Oscara), "Człowiekiem z marmuru", "Dantonem" i "Pannami z Wilka" na czele. A "Pan Tadeusz"? A "Katyń"? Można długo wymieniać. Tak samo jak nagrody, wyróżnienia, z tą największą - Honorowym Oscarem za całokształt twórczości. W filmach i teatrze pracował z największymi aktorami, m.in. Mają Komorowską, Krystyną Jandą, Anną Polony, Janem Nowickim, Andrzejem Sewerynem, Wojciechem Pszoniakiem, Danielem Olbrychskim czy Gerardem Depardieu.

Wielu mówi, że kocha aktorów. Dlatego, miast standardowych urodzinowych życzeń, pozwalamy sobie o Jubilacie, znanym z poczucia humoru, przytoczyć anegdotę, którą opowiada Marek Kondrat: - Kręciliśmy "Pana Tadeusza". Andrzej zaczął od plenerów. Pod Łomiankami ze trzysta koni, na nich tyleż chłopa, piki w dłoniach. Czekają na słońce. Wtem Andrzej odzywa się do Pawła Edelmana, operatora: "Popatrz, Pawełku, jak te koniki pięknie wyglądają, jak te czaka na ułanach pięknie lśnią. I wiesz co? I zaraz przyjdą aktorzy i wszystko nam popsują".

- Tak oto pracuje się z wielkimi - puentował Kondrat, znany też z sympatii i podziwu dla Wajdy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji