Artykuły

Czym nasz "Don Giovanni" różni się od innych inscenizacji?

- Kim jest Komandor? -mówi Marek Weiss-Grzesiński - Oto pytanie, które musi sobie zadać każdy inscenizator "Don Giovanniego". Od tego jak sobie na nie odpowie, zależy kształt przyszłego spektaklu, jego przesłanie i sens. Na pozór sprawa jest prosta i wielu oburzy się na niepotrzebne spekulacje. Komandor jest ojcem Donny Anny, którego w pojedynku zabija Don Giovanni. Jego wysoki stopień wojskowy może być związany z marynarką wojenną jak i z masonerią, ale z pewnością świadczy o randze i wieku mężczyzny, który w obronie cnoty swej córki oddał życie. Pod koniec dzieła Komandor powraca pod postacią cmentarnego posągu. Rozzuchwalony swoją bezkarnością Don Giovanni; drwiąc z praw ludzkich i boskich, zaprasza marmurową figurę do siebie na kolację. W ciszy cmentarza rozlega się głos Komandora obwieszczający, że zaproszenie zostało przyjęte. I oto w ostatniej scenie Kamienny Gość zjawia się, by dać grzesznikowi ostatnią szansę, a wobec jego niezłomnego uporu i pychy, porwać go ze sobą w zaświaty. Muzyka, która towarzyszy ich duetowi należy do najbardziej wstrząsających w dorobku wszystkich kompozytorów świata. Nie zestarzała się i nie straciła nic ze swej mocy, mimo tylu potworności, jakie ludzkość przeżyła od czasów Mozarta i jakie znieczuliły naszą zdolność przeżywania grozy. Nie budzi jej jednak z całą pewnością figura z cmentarza bez względu na to z czego realizatorzy teatralni ją wyszykują. Czasy cmentarnych straszydeł minęły chyba bezpowrotnie. Funkcjonują już tylko w komediowych horrorach dla małolatów. A przecież chciałoby się, żeby ostatnia scena "Don Giovanniego" stała się źródłem katharsis dla każdego wrażliwego człowieka bez względu na poziom jego intelektualnego dorobku. Jak więc powinien wyglądać Komandor w ostatniej scenie, żeby zachować powagę? Było już mnóstwo najróżniejszych rozwiązań tego dylematu. Inscenizatorzy wykorzystali chyba wszystkie możliwe wersje i można tylko modyfikować niektóre z nich. Za każdym jednak razem pojawia się postać z nadprzyrodzonym potencjałem. W końcu to "tamten świat" daje Don Giovanniemu znak, że istnieje, a wraz z nim wszystkie prawa ustanowione "tam" dla nas tutaj. W moich dwóch poprzednich inscenizacjach też tak było. Ale tym razem zdecydowaliśmy się wypróbować wariant, w którym interwencja "zaświatów" nie jest wcale oczywista. Tak to przecież jest z "zaświatami", że nigdy do końca nie mamy pewności co do ich ingerencji w nasze ziemskie życie. Tylko mara daje tę pewność, ale przecież wciąż jej za mało. Jak więc wyglądałby finał nieśmiertelnej opery, gdyby poddać ją racjonalizacji, w którą obfitują nasze czasy?

Wprowadziliśmy delikatną intrygę, której libretto nie przewiduje, ale przecież teatr współczesny jest pełen intryg dodawanych do najzacniejszych nawet tekstów. Już samo uwspółcześnianie kostiumów tak powszechne ostatnio i tak bardzo potrzebne teatrowi jest nową intrygą wprowadzającą daleko idące zmiany interpretacyjne. Nasza intryga polega na tym, że na weselu Zerliny pojawił się gość niezwykle podobny do Komandora. Elwira, Ottavio i jeszcze kilka osób postanowiły wykorzystać ten fakt, żeby dać zuchwałemu niedowiarkowi nauczkę. Skąd mogli wiedzieć, że to będzie nauczka śmiertelna. Don Giovanni jak każdy rasowy "macho" ukrywa przed całym światem i sobą samym, że jego siły są na wyczerpaniu i każdy kolejny wysiłek fizyczny i emocjonalny może go po prostu zabić. I oto wchodzi fałszywy Komandor, ale wraz z nim wkracza najprawdziwsza śmierć i to ona jest gościem z "tamtego świata". To właśnie ten niezawodny gość, który przyjdzie w końcu do każdego z nas i zabierze nas "tam", gdzie wszystkie tajemnice w końcu się wyjaśnią, a wszystkie nasze pytania doczekają się uczciwych odpowiedzi. Czyż taka chwila nie jest warta nieśmiertelnej muzyki? Czy nie jest warta naszego "katharsis"?

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji