Artykuły

W świecie Wrońca i Opornych

Do domu Adasia zagląda przez okno przekrwione oko olbrzymiego ptaszyska, a potężna wronia łapa porywa z domu jego ojca. I świat się zmienia.

Adaś trafia do Krainy Bubeków i żelaznych Suk, widzi Momo na ulicach, spotyka Wojaków-Wroniaków, wrzucających żywcem do wrzących kotłów każdego, kto przyłapany w Godzinie Kruka nie ma przepustki, oraz Pozycjonistów, zwanych też Opornymi. Ten świat wielu widziało na własne oczy, ale nikt tak o nim jeszcze nie opowiedział jak Jacek Dukaj.

We Wrocławskim Teatrze Lalek zobaczymy w niedzielę 6 marca premierę spektaklu będącego adaptacją książki Dukaja "Wroniec". W chwili ogłoszenia stanu wojennego Jacek Dukaj miał siedem lat. Jest więc jednym z tych, którzy osobisty dramat 13 grudnia mogą sprawdzić do braku "Teleranka". W jego pamięci pozostały tylko strzępy peerelowskiej rzeczywistości, magicznie przetworzone w wyobraźni dziecka. Jakieś dziwne postaci, w rodzaju Cinkciarza czy Członka, dziwny język (kim jest Pantuniestał?) i zakrywająca cały świat szarzyzna, bo Maszyna, która kradnie kolory pracuje bez przestojów.

Przygody Adasia to ponura fantasmagoria o grudniowej nocy. Pełnej przemocy i zła. Na każdym kroku czają się Bubeki i Szpicle, Pozycjoniści muszą uważać na drapieżne ptaszyska, które obsiadły dachy domów i gotują się do ataku, po ulicach jeżdżą żelazne Suki (monstra podobne do wielkich psów), Złomoty (mechaniczne smoki machające siedmioma pałami) i GAZ-y (lewiatany wchłaniające ludzi).

Wszystko jest niejednoznaczne i nierealne, baśniowe. A bajkę magiczną można rozmaicie opowiedzieć. Reżyser spektaklu Jan Peszek zastrzegł już, w rozmowie z Katarzyną Krajewską, sekretarzem literackim WTL, że stan wojenny jest dla niego tylko tłem, a nie bohaterem. - W żadnym punkcie nie interesuje nas, realizatorów, próba analizy tego, czym w istocie był, szukanie odpowiedzialności i tak dalej. Nie zamierzamy piętnować ani usprawiedliwiać, ani w ogóle oceniać "bohaterów" stanu wojennego. Oczywiście, przedstawiamy realia, nazywamy po imieniu zjawiska w tym czasie zachodzące, charakteryzujące ten stan - on przecież nie jest specjalnością polską - ale to wszystko ukazujemy z perspektywy dziecka. Jest coś bardzo ponętnego w tej perspektywie - dzięki temu stan wojenny ma szansę zupełnie inaczej nam się objawić. My jesteśmy jednak ciągle kulturą cmentarną, kulturą pamięci, martyrologiczną, funeralną wręcz. Mnie to bardzo dotyka. Żyję w tym kraju, ale wciąż się na to nie godzę. Niezwykle istotny powód, dla którego warto sięgnąć po tekst "Wrońca", upowszechnić go szerzej, to próba odbrązowienia historii, nałożenia innej soczewki na oko, które ogląda stan wojenny. Myślę, że ten spektakl nie powinien nas pogrążyć w jakiejś ciemnej otchłani, ale otworzyć nam oczy na pewne rzeczy. Nie powinno być smutno".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji