Artykuły

Szczęście i praca Andrzeja Mastalerza

- Kariera to dziś słowo zdewaluowane. Medialna presja na robienie szybkich i byle jakich karier sprawia, że najłatwiej sprzedać trzeciorzędność - twierdzi Andrzej Mastalerz. Z aktorem warszawskiego Teatru Studio rozmawia Małgorzata Matuszewska.

Gościł we Wrocławiu w sobotę i niedzielę [17 i 18 kwietnia], grając w spektaklu "Bal pod Orłem" warszawskiego Teatru Studio. Czternaście lat temu Andrzej Mastalerz - dziś aktor teatralny i filmowy - skończył wrocławską PWST.

- Pochodzi Pan z Chorzowa, skończył wrocławską szkołę, pracuje w Warszawie i gra. Czym jest dla Pana kariera?

- Kariera to dziś słowo zdewaluowane. Medialna presja na robienie szybkich i byle jakich karier sprawia, że najłatwiej sprzedać trzeciorzędność.

- Ale Pan ostatnio zagrał w "Zmruż oczy", jednym z najlepszych polskich filmów ostatnich lat, choć niekomercyjnym.

- Takich wartościowych produkcji jest bardzo mało. W mediach promuje się taki wizerunek kultury, w jakim ja czuję się źle. Mam wrażenie, że pomysł jest taki: pójście po linii najmniejszego oporu i założenie, że widz jest głupi, widz to kupi.

- Ale tzw. kultura wysoka ma swoich twórców i wiernych odbiorców. Ludzie wciąż chętnie chodzą np. na "Wojaczka", gdzie zagrał Pan Wiktora Sierpnia, czy "Angelusa", w którym wystąpił Pan w roli Oswalda Wróbla.

- Lech Majewski [reżyser wspomnianych filmów - przyp. red.] nawet niedawno dzwonił do mnie - rozmawialiśmy o premierze jego najnowszego filmu "Ogród rozkoszy ziemskich". Byłoby miło znów razem pracować.

- W tym roku wrocławska szkoła obchodzi swoje 25-Iecie. Pamięta Pan któryś ze spektakli dyplomowych, w których Pan wystąpił?

- Tak, pamiętam "Portret" Sławomira Mrożka, wyreżyserowany przez Eugeniusza Korina. Bardzo dobrze wspominam wrocławską szkołę. Nauczyła mnie - poza tym, co jest w programie studiów, czyli przydatności zawodowej - jak bardzo trzeba samemu pracować nad sobą, żeby być dobrym w tym, co się robi. Moimi nauczycielami byli m.in. dziś już nieżyjąca pani Iga Mayr, panowie: Bogusław Kierc, Jerzy Schejbal, Jerzy Kozłowski.

- Co by Pan dziś doradził młodemu człowiekowi kończącemu wrocławską szkołę teatralną?

- Generalnie współczuję absolwentom, bo sytuacja na rynku pracy jest dosyć kiepska. Ale jeśli ktoś bardzo chce i będzie miał odrobinę koniecznego w tym zawodzie szczęścia, to musi to przynieść efekt.

- Nad czym Pan teraz pracuje?

- Nad rolą w "Merlin Mongoł" Nikołaja Kolady w Teatrze Studio.

Andrzej Mastalerz urodził się w 1964 roku w Chorzowie, w 1990 roku skończył wrocławską PWST. Występuje w Teatrze Studio w Warszawie. Zagrał w ponad 50 filmach, m.in. w: "Krótkim filmie o zabijaniu","Marcowych migdałach", "Ostatnim promie", "Przypadku Pekosińskiego", "Pułkowniku Kwiatkowskim", "Odwiedź mnie we śnie", "Dniu świra", "Moim mieście".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji