Artykuły

Robotnicy - na ekran!

"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" jest filmem zaskakująco dobrym - w felietonie dla e-teatru pisze Witold Mrozek.

Aż dziwne, że powstał we współczesnej Polsce, gdzie o ważnych wydarzeniach z czasów PRL kino opowiadało dotąd przede wszystkim na dwa sposoby. Jeden - to nostalgia za zrabowanymi przez czerwoną tłuszczę dworkami i rodową porcelaną; tęsknota za prawdziwą, "przedwojenną" elitą. Drugi - to perspektywa kruchty, gdzie każdy sprzeciw wobec systemu to przejaw bogoojczyźnianej walki narodu pod duchowym przewodnictwem Kościoła, a ruchy opozycyjne są w prostej linii spadkobiercami warszawskich (styczniowych, listopadowych etc.) powstańców. Tak jak nie mamy kina społecznego - z perspektywy dworku nie można bowiem robić kina społecznego, a co najwyżej kino "dobrej pani", to pochylającej się nad plebsem z pobłażliwym uśmiechem, to odwracającej odeń twarz z odrazą - tak tym bardziej nie mamy filmów, które łączyłyby cechy kina społecznego i historycznego.

Antoni Krauze zrobił zatem rzecz, której się po polskim reżyserze nie spodziewałem. W zrealizowanej z rozmachem fabule ukazał tragiczne wydarzenia Grudnia '70 nie jako jakieś drugie powstanie warszawskie czy konfederację neobarską - ale jako skutek społecznego konfliktu. To takie banalne: wąsaci robotnicy w kufajkach przyszli pod komitet, bo ceny żywności nagle wzrosły, a pensje - bynajmniej. Dziś niejeden powiedziałby- "roszczeniowcy", a i nad samym problemem wzruszyłby ramionami, nawet jeśli jego ("wannabe-middleclass") chlebem powszednim jest mrożonka z Tesco odgrzewana w mikrofali. A jednak - to wystarczyło w latach siedemdziesiątych, by wywołać zamieszki, a dziś - by opowiedzieć wstrząsająca historię. I to w sposób odmienny od rozpowszechnionych dotąd narracji.

Obraz Krauzego odchodzi od przyjętego w polskim "filmie pamięci narodowej" manichejskiego podziału na złych: partyjnych, i dobrych: opozycjonistów, księży, "zwykłych ludzi". "Czarny czwartek" to film pokazujący nomenklaturę na sposób w zasadzie trockistowski - opowiada o tym, jak w zdegenerowanym państwie "robotniczym" robotnicy walczą o z "czerwoną burżuazją" o swoje cele, zgodnie z koncepcją permanentnej rewolucji. Mimo groteskowego odmalowania tych najwyższych kręgów PZPR, reżysera stać na ukazanie działaczy partii niższego szczebla w sposób daleki od tego typu sztampy. Czasem są oni równie zdezorientowani sytuacją, co ludzie na ulicy, czasem - jak sekretarz stoczniowej POP czy przewodniczący gdyńskiej MRN - starają się mniej lub bardziej współdziałać z robotnikami dla realizacji ich postulatów, czasem wreszcie okazują się zwykłymi cynicznymi karierowiczami.

Za robotnikami Krauzego nie stoi żaden znany z eseistyki Adama Michnika liberalny inteligent, zmagający się z "wiatrem dziejów". Nie stoi też żaden ksiądz, bijący w mesjanistyczny bęben. Są dobrze zorganizowani, wybierają komitet, który kieruje ich działaniami. Poza tym - w "Czarnym czwartku" nie ma wątpliwości, że to oni mają rację. Nawet polski widz, atakowany ze wszystkich stron konserwatywno-liberalną nowomową, spojrzy na nich z sympatią. Również dlatego, że warstwa realizatorska filmu utrzymana jest na wysokim poziomie, od wstrząsających scen ścieżek zdrowia i pacyfikacji ulicznych manifestacji, po kameralny dramat rozpadającej się na skutek historycznych wstrząsów "małej stabilizacji" robotniczej rodziny.

Jeśli lewica ma w Polsce stworzyć jakąś własną politykę historyczną - a stworzyć taką musi, jeśli myśli o zdobyciu kiedykolwiek władzy w sposób demokratyczny - to "Czarny czwartek" jest według mnie świetnym takiej polityki historycznej zaczątkiem. Nie wystarczy przypominać i komentować dorobku lewicowych intelektualistów z różnych nurtów politycznych i stron historycznych barykad. Trzeba odzyskiwać w fabularnych narracjach miejsce dla klas ludowych, w atrakcyjny sposób upominać się o ich miejsce w historii - robić zatem mniej więcej to, co w teatrze robią Strzępka i Demirski. Marks i Engels pisali, że proletariusze nie mają ojczyzny. W Polsce ojczyzny, a nawet Ojczyzny, proletariusze mają obecnie aż za dużo - nie mają natomiast historii. Zwłaszcza tej ekranowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji