Artykuły

Tadeusz Kantor na Scenie Rzeczypospolitej

TEATR RZECZYPOSPOLITEJ - scena, która była przez wiele miesięcy przedmiotem spekulacji środowiskowych (a są i tacy, którzy znają datę jej fiaska) - wystąpił właśnie z drugim przedstawieniem.

Tym razem pokazano w stolicy "Wielopole - Wielopole" Tadeusza Kantora. A więc Cricot 2 oglądany jest przez publiczność warszawską, zaś inaugurujące działalność sceny Wyzwolenie jedzie w podróż do Szczecina. Najbliższy plan repertuarowy przewiduje gdański "Ślub", "Dziady" w inscenizacji Konrada Swinarskiego oraz widowisko "Koniec Europy", za które Janusz Wiśniewski otrzymał Grand Prix na tegorocznym Belgradzkim Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym (BITEF). Zauważmy od razu, że wybór tych spektakli jest wyborem bez ryzyka. Są to przecież inscenizacje wybitne, a równocześnie głośne, które już mają własną legendę. Ktoś mi nawet tłumaczył, że widzom oblegającym kasy obojętna jest koncepcja nowej sceny, przyciągają ich natomiast nazwiska znakomitych reżyserów.

No cóż? Tkwi w tym nawet pewna prawda. Istotnie, dzięki takiemu wyborowi bez ryzyka teatr osiągnął wielki sukces frekwencyjny. Sądzę zresztą, że wszędzie tam, gdzie zespoły teatralne muszą walczyć o egzystencję, nikogo by podobne decyzje nie dziwiły. U nas natychmiast spreparowano zarzut asekuranctwa artystycznego dyr. Gawlika. Skoro to jest asekuranctwo, życzyłabym panu, panie dyrektorze, tylko tak dalej. Że jednak nasza teatralna rzeczywistość bywa bardzo rozmaita, obawiam się, iż scena Rzeczypospolitej nie będzie mogła się uchronić od widowisk znacznie mniej przekonywających w swoim artystycznym wyrazie. I tu dotykamy innej ważnej kwestii. Mianowicie, jeszcze nim teatr rozpoczął pracę, mówiło się, iż zlikwidował piękną tradycję Warszawskich Spotkań Teatralnych. Otóż myślę, że mamy do czynienia z rozszerzeniem tamtej imprezy. Ściślej mówiąc - formułę spotkania zastępuje stale funkcjonująca scena, która musi towarzyszyć naszej codzienności. Co jak rozumiem, nie będzie oznaczać zmiany ostrych kryteriów wyboru przedstawień. Widziałabym tu szansę na tę prawdę o polskim teatrze, której nie jest w stanie objawić nam żaden festiwal. I takie właśnie szerokie ramy projektowanych inicjatyw zapowiada dyr. Gawlik: "Oznacza to w praktyce skromny ilościowo (koszty!), ale znaczący artystycznie transfer najwybitniejszych dzieł polskiego teatru, powstałych w innych miastach - do Warszawy i podobny, ale liczniejszy, transfer z Warszawy do innych miast i teatrów. Sądzę, że stać nas będzie rocznie na 8 - 10 prezentacji w Warszawie i około 20 w Polsce. Ważna będzie jakość zapraszanych dzieł. Ich walor ideowy i społeczny (...) Obok tej działalności - uzupełniając ją i pogłębiając w miarę możliwości - prowadzić będziemy dokumentację, organizować wystawy, wydawać własny Biuletyn oraz Rocznik Teatralny".

Tyle planów. A teraz druga premiera, czyli Kantorowskie "Wielopole - Wielopole". Spektakl organicznie autorski, jak zresztą cały Cricot 2. Spektakl złożony, bez końca metaforyzujący pokazywaną rzeczywistość. Muszę przyznać, że w moim odczuciu bardziej rozchwiany niż "Umarła klasa", choć sądzę, że jest to po prostu rezultat tak głęboko osobistej tonacji widowiska.

Czego dotyczy "Wielopole - Wielopole"? Zacznijmy od tytułu. Powtórzył w nim autor nazwę swojej rodzinnej miejscowości. Rzecz nieprzypadkowa. Bo już sam przypadek Kantor odrzuca, zawsze poszukując tu odbicia naszego myślenia. I oto powtórzenie staje się właśnie metodą Kantorowskiego opisu. Powtórzenie może budzić sprzeciw, może nawet śmieszyć (vide postacie wujów bliźniaków, dodajmy, jakże malarsko wyrażonych przez Wacława i Lesława Janickich), ale nie pozwoli widzom na obojętność. Zresztą posłuchajmy odautorskiego komentarza:

"...Trudno określić wymiar przestrzenny wspomnienia.

Oto pokój mojego

dzieciństwa,

który ustawiam ciągle na nowo

i który ciągle umiera.

Wraz z lokatorami zresztą.

Lokatorzy to moja rodzina.

Oni wszyscy powtarzają

w nieskończoność

swoje czynności,

odciśnięte jak na kliszy, na

wieczność"

Prapremiera widowiska odbyła się we Florencji 23 czerwca 1980 roku. Wywołała entuzjazm. Oczywiście można by tu powiedzieć, iż trwa wciąż pewien snobizm na Kantora. Ale wynika on przede wszystkim z tak własnego sposobu teatralizowania, którego kopie stają się falsyfikatem. Kantorowskie prowokacje, nawet te, wobec których czujemy się zobowiązani protestować, mają zawsze wymiar artystycznej odpowiedzialności. Powiedziałabym: odpowiedzialności do bólu. Stąd i trudny obowiązek dla aktorów, stale podporządkowywanych regułom wspólnej gry. Stąd dosłowna obecność reżysera.

Mnie jednak w europejskim sukcesie "Wielopola" zafascynowało inne zjawisko. Niech najpierw rzecz zasygnalizuje sam twórca: "Sztuka narodowa liczy się tylko wtedy, gdy potrafi przekroczyć własne narodowe granice. W przeciwnym razie - staje się partykularzem. To wszystko jest trudne, może trudniejsze nawet niż przeobrażenia społeczne. Życie sztuki i kultury rodzi się w najgłębszych warstwach ludzkiego działania. Nie może podlegać zatem ani powierzchownym, ani politycznym manipulacjom. Istnieje coś, co bym nazwał pamięcią narodu.

OTÓŻ cały spektakl ma bardzo precyzyjnie określony polski rodowód. Kształt Kantorowskich wizji wyznaczony jest przez konkretną historię i konkretną obyczajowość. Lecz jest jeden ważny przypis inscenizatora. Mianowicie czas. Czas, który już nie jest narodowy, lecz po prostu człowieczy. Kantor odwołuje się do zdarzeń minionych, do świata religii, do militarnych zabezpieczeń, które tak łudziły perspektywą wreszcie wolnej, Niepodległej. Ale stale szuka symboli dla ludzkiego cierpienia (motyw Golgoty i wiecznych krzyży). Reżyser panuje nad przywoływanym czasem. Jednak nie może się też przed nim ukryć. Obraz świata umęczonego, któremu nawet spokój Ostatniej Wieczerzy nie jest dany, przemawia jak memento. Właściwie nie tyle krzyk ostrzegający, co rozpaczający.

Obok teatru konwersacji, teatru towarzyskich umizgów, na który dziś dość często chorujemy, głos Tadeusza Kantora rozlega się jeszcze ostrzej. Zmusza do stawiania pytań ostatecznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji