Artykuły

Śmiercionośne panny

Podszyty czarnym humorem kryminał pobrzmiewa nostalgią, ale pozostaje przede wszystkim komedią, na której można się porządnie uśmiać - o spektaklu "Arszenik" w reż. Marcina Bikowskiego w Teatrze Baj w Warszawie pisze Justyna Czarnota z Nowej Siły Krytycznej.

Pierwszy projekt dla dorosłych w Baju, "Arszenik" w reżyserii Marcina Bikowskiego, z dramaturgią Marcina Bartnikowskiego, to przesycona humorem i absurdem, ale też nostalgią opowieść o dwóch starszych damach, znanych z dramatu Josepha Kesserlinga "Arszenik i stare koronki". Twórcy spektaklu zapowiadali, że będzie się on różnił od znanych teatralnych interpretacji tej sztuki (i nie jedynie z powodu wykorzystania lalek) i będzie luźnym dialogiem z hollywoodzką adaptacją komedii - filmem Franka Capry. U Bikowskiego ważniejsze od absurdalnych i potwornie śmiesznych piętrowych konstrukcji stają się koleje losów sióstr o morderczych skłonnościach. Dwie kobiety urastają do rangi centralnych postaci spektaklu, rodzinne historie, pogmatwane życie bratanków schodzi na drugi plan, stanowiąc jedynie tło. Twórcy poddają w wątpliwość naiwną filantropię kobiet i zaglądają pod powierzchnię komedii. Co tam znajdują? Przede wszystkim ducha Edgara - dawnego i - na nieszczęście - wspólnego kochanka, bez którego tej opowieści w ogóle by nie było...

W wersji Bikowskiego siostry wcale nie są jeszcze takie stare, choć niewątpliwie młodość mają już za sobą. Ich postaci zostały zbudowane na zasadzie kontrastu. Wysoka, koścista Agata (Magdalena Dąbrowska) to rozkojarzona, nierozsądna romantyczka, wyraźnie pod pantoflem siostry. Marta (Agnieszka Baranowska) jest typem domowego tyrana, mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu. Porusza się drobnymi kroczkami, uważnie obserwuje rzeczywistość spod ściągniętych brwi. Ich dialogi nadal bawią, ale to już nie ekscentryczne siostrzyczki, szczerze przekonane, że nieszczęśliwym samotnym starszym panom można pomóc, wysyłając ich na tamten świat. To szalone zabójczynie, konsekwentnie - jak się wydaje - mszczące się na mężczyznach za brak zainteresowania i uczuć, których niewątpliwie są spragnione. Obie nieustannie myślą o Edgarze, swojej pierwszej ofierze. Śmierć w ich domu nie zagościła bowiem przypadkiem. Odkrywszy, że kochanek umawia się z obiema siostrami, wymierzyły mu po prostu zasłużoną karę. Teraz tęsknią za nim, wspominają z sentymentem, marzą o znalezieniu się w jego ramionach (świetne sceny tańca z duchem). Decyzji swojej jednak nie żałują. Co więcej, każdy następny mężczyzna, pojawiający się w domu, stanowił obiekt pożądania i jednocześnie nienawiści - przecież zagrażał siostrzanej więzi. Siostry chciałyby jeszcze kochać i być kochane. Gotowe są rzucić się w objęcia każdego mężczyzny - nawet tak okropnego moczymordy, wysoce podejrzanego typka, jakim jest doktor Mściwój. Uzależniły się jednak od zabijania, każdy rytuał pogrzebowy sprawia im niebywałą przyjemność. Panu Stokrotce, który wpadł z wizytą, zadają od razu podstępne pytanie: czy ktoś na niego czeka? Zaprzeczenie rozpala im oczy, już o nic nie wypytują, podają mu arszenikową naleweczkę, chcąc błyskawicznie dołączyć go do swojej piwnicznej kolekcji trupów.

W spektaklu występują dwie aktorki, w tabuny przetaczających się przez ich dom mężczyzn wcieliły się lalki. W porządku, przyznać trzeba - w "Arszeniku" owe tabuny gentelmanów z rozmaitych względów trzeba było ograniczyć liczbowo, ale i tak każda z aktorek wciela się w kilka postaci. Przechodzenie z roli do roli jest niezwykle swobodne, wejścia i zejścia ze sceny - dynamiczne i doskonale zaplanowane, możliwe dzięki służącym za swoiste parawany szafom, które znajdują się po bokach sceny i są naturalnym elementem wyposażenia domu sióstr. Na niewielkiej scenie Teatru Baj wystarczyło jeszcze miejsca na fotel i stoliczek - idealny dla karafki z zatrutą nalewką. Dom sióstr utrzymany jest w zielonej tonacji (także plakat wykorzystuje te kolorystykę). Jeden tylko przedmiot ma inną barwę - różowy trunek wyeksponowany na pierwszym planie kusi i zachęca do skosztowania...

Lalki plastycznie są właściwie identycznie - trzon konstrukcji stanowi męski prochowiec, z kołnierza wyłania się głowa, z rękawa - dłoń. Tyle że to ciało trupa - zielone, zniekształcone, rozkładające się monstrum. Animowanie płaszcza nie jest zadaniem łatwym, wymaga uważnego skonstruowania scen, sankcjonujących bliski kontakt właścicielek i gości. Ale i o to zadbali twórcy spektaklu. Widz może spokojnie wniknąć w klimat domu zabójczyń, zadając sobie pytanie: w jakim świecie właściwe jesteśmy? Kim są owe monstra? Czy starsze panie tak widzą mężczyzn? A może to duchy przeszłości, nawiedzające dom?

Jako się rzekło, to siostry są prawdziwymi bohaterkami spektaklu. Portrety mężczyzn zostały ledwo zarysowane grubą kreską, nie poświęca się im zbyt dużo czasu - Janek wpada tylko na chwilę, ukryć trupa, szalony Generał raz jedynie wyłania się z piwnicy. Bikowski i Bartnikowski zadbali jednak, by każdy z panów był na swój sposób charakterystyczny, co ułatwia widzowi identyfikację postaci. Najciekawiej wypada postać bratanka - zblazowanego krytyka teatralnego, u Capry - zagorzałego przeciwnika małżeństwa (mistrzowska kreacja Cary'ego Granta). O małżeństwie mężczyzny ledwie się u Bikowskiego napomina. Za to teatralna obsesja doprowadzona została do maksimum - facet czytający rzeczywistość przez rozmaite konwencje teatralne to figura nieodparcie śmieszna. Bo oczywiście, przesunięcie akcentów nadało dramatowi nowy charakter. Ten podszyty czarnym humorem kryminał w interpretacji Bikowskiego pobrzmiewa nostalgią - nie tyle za straconą młodością, ile za straconą szansą na miłość. Ale mimo tej nutki liryzmu, pozostaje przede wszystkim komedią, na której można się porządnie uśmiać. Nieomal półtoragodzinny pobyt w tym, dotychczas kojarzonym jedynie z propozycjami dla dzieci, teatrze staje się dla dorosłych sposobem na atrakcyjnie spędzony wieczór. W dodatku w zabójczym towarzystwie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji