Pluskwa na kółkach
W teatrze Wybrzeże na dużej scenie w niedzielę odbyła się premiera sztuki Tadeusza Słobodzianka "Sen pluskwy, czyli Towarzysz Chrystus". Jest to jedno z ważniejszych przedstawień, jakie miały miejsce na gdańskiej scenie w ostatnim czasie.
Magik i striptizerka
"Sen pluskwy" miał swoją prapremierę w Teatrze Nowym w Łodzi w 2001 roku. Spektakl reżyserował wówczas Kazimierz Dejmek. Był to, jak pisali krytycy, współczesny moralitet. W zupełnie innym kierunku poszedł reżyser gdańskiego przedstawienia, Ondrej Spisak tworząc na scenie rodzaj cyrku. Jest więc magik, robiący sztuczki, klauni i człowiek, który jeździ na monocyklu, gra 9-osobowa orkiestra. Pojawia się nawet... striptizerka. Także scenografia Haliny Zalewskiej utrzymana jest w konwencji cyrkowej. Na scenie dekoracje jeżdżą na kółkach. Częste zmiany planu dokonują się na oczach widzów. Głównym elementem scenografii jest klatka z moskiewskiego zoo. Rzecz dzieje się bowiem w Rosji. "Sen pluskwy" zaczyna się tam, gdzie kończy się "Pluskwa" Włodzimierza Majakowskiego. Bohatera (Prisypkina), którego Majakowski najpierw zamroził na 50 lat, a później zamknął w moskiewskim zoo jako "Burżujusa Vulgarisa" Słobodzianek wypuszcza z klatki, gdy w Moskwie panuje już kapitalizm.
Tylko kostium
Autor ukazuje Rosję gangsterów, proroków, polityków i zwykłych ludzi oszukanych nie wiadomo który już raz. Rosja to jednak tylko pewien kostium, ta historia mogła zdarzyć się wszędzie, w Warszawie czy Pradze. To opowieść o nas w 10 lat po odzyskaniu wolności. Jaki jest gdański "Sen pluskwy"? Przede wszystkim znakomicie wyreżyserowany. Wszystko jest celowe i sensowne. Zespół został dobrze poprowadzony W pamięci pozostają szczególnie trzy role: Prisypkina - Leona Charewicza, Proroka - Ryszarda Jasińskiego i Majakowskiego - Mirosława Bakę. Choć, wybornie grają wszyscy. Niezrównany jest Stanisław Michalski jako były generał, czaruje w niewielkiej rólce Bogusława Czosnowska (burdelmama), zachwycają Ryszard Ronczewski (dozorca zoo), Jerzy Kiszkis (filozof) i Bożena Porzyńska (małżonka generała).
Prisypkin i pluskwa
Przedstawienie utrzymane jest w dobrym tempie. Może tylko w drugiej części reżyser pozwolił autorowi rozgadać się i nieco zwolnił akcję. Spektakl trudno dzielić na poszczególne obrazy wyławiając to co najlepsze. Najbardziej chyba porusza scena, gdy Prisypkin siedzi w klatce rozmawiając z szanowną Anną Fiodorowną (pluskwą), a także wtedy, gdy do niej wraca. Aktor znakomitą grą skupia na sobie całą uwagę widowni.
"Sen pluskwy" jest tekstem przedziwnym, pod wieloma względami proroczym, ale także zabawnym. Wiele tu cytatów z literatury. To niejednoznaczne, pełne aluzji i gry słów przedstawienie chciałoby się zobaczyć jeszcze raz. Jest w nim bowiem wiele magii. Muzykę skomponował genialnie (jak zawsze) Andrzej Głowiński.