Artykuły

Dylematy krawiectwa

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że "Krawiec" i "Operetka" są o tym samym: o starym - jak świat - kole historii, które, obracając się, zmienia się nieco, ale przecież powraca do punktu wyjściowego. Tak zdaje się są­dzić Małgorzata Szpakowska w szkicu "Krawiec i Operetka: wykroje i wzory", drukowanym w listopadowym numerze "Dia­logu" z 1977 roku. Bo rzeczywiś­cie: pomysł przedstawienia pro­blematyki kulturowej, ba, me­chanizmu historii w kategoriach stroju, poprzez metaforę kostiu­mu - tak idealnie spokrewnia "Krawca" z "Operetką", iż prze­stajemy dostrzegać to, co różni oba dramaty i to w sposób istotny.

Mrożek napisał "Krawca" w 1964 roku, tuż po "Tangu", ale wówczas - "przygnieciony" suk­cesem "Tanga" - zrezygnował z publikowania tego utworu; wy­dał mu się on zbyt błahy, nie we wszystkim udany. Wkrótce pojawić się miała "Operetka" (1966 r.), by przejść tryumfalnie przez sceny. Sukces dramatu Gombrowicza, niemal identycz­ność niektórych rozwiązań w "Krawcu" i "Operetce" kazały Mrożkowi zapomnieć o własnym dramacie. Wszelako gdy po dwunastu latach maszynopis wychy­nął z szuflady, autor zaczął mieć wątpliwości, czy aby nie nazbyt pospiesznie skazał "Kraw­ca" na zapomnienie. Podzielił się nimi z Puzyną. Ten zaś orzekł (przeczytawszy wreszcie utwór, czego nie zdążył zrobić w 64 roku), że "Krawiec, to sztu­ka ani błaha, ani nieudana", bo­daj najlepsza spośród tych, jakie napisał Mrożek między "Tan­giem" a "Emigrantami". I chyba ma rację.

Tak trafił "Krawiec" na scenę. Przecież dopiero o trzeciej realizacji (po szczecińskiej i łódzkiej) można powiedzieć, że zakończyła się sukcesem. Znaczy to, iż sztuka nie jest samogra­jem: aby zapewnić jej powodze­nie potrzebna była inteligentna reżyseria Erwina Axera, świado­me siebie aktorstwo Michnikow­skiego, Englerta, Kowalewskie­go, Czechowicza, Zofii Saretok.

Axer eksponuje aktorów. I tekst. Nie nadużywa swej wła­dzy inscenizatora: jedynie w fi­nale przedstawienia ucieka się do "pomysłu" i każe przedefilo­wać przez scenę starannie ubra­nym eks-Barbarzyńcom. Taki finał stanowi znakomitą pointę, jakby przytakuje przekonaniom Krawca: Barbarzyńcy rzeczywiś­cie przyszli po to, aby się po­rządnie ubrać. Tym samym Axer akcentuje to, co różni dramat Mrożka od "Operetki". Nie ma bowiem w "Krawcu" przeciwsta­wienia barbarzyństwa i kultury, nagości i stroju. Jest kultura dojrzała, przekwitająca. I ta, która - jeszcze będąc barbarzyń­stwem - już się od niego od­żegnuje. Makro-konwencje po­zostają więc nie zmienione mimo przyjścia Barbarzyńców, mimo rewolucji, przewrotów. (In­na rzecz, że i u Gombrowicza nie ma prawdziwej opozycji na­gości i stroju, bo powrót do na­gości jest niemożliwy, tym nie­mniej sen o nagości, o raju cią­gle ludzkości towarzyszy - i w tym sensie pozostaje siłą napę­dową jednostkowych i społecz­nych poczynań.)

Axer wierzy, iż Mrożka należy grać komediowo (nawet "Emigrantów" zrealizował w tej kon­wencji). I ma w tym swoje ra­cje, bo nie można postawić zna­ku równości między groteską przyprawioną na ponuro a dra­matem filozoficznych pytań, in­telektualnych rozterek. Wszak Gombrowicz z samej formy ope­retki zrobił pyszny znak kultu­rowy! Tylko że "Krawiec" gra­ny komediowo (a musi tak być grany, na to nie ma rady) nie­chybnie staje się "operetkowy" (w inscenizacji zrealizowanej w warszawskim Teatrze Współczes­nym "uoperetkowieniu" "Kraw­ca" sprzyjają kostiumy i deko­racje Ewy Starowieyskiej). Na nic się zdaje, że reżyser, ekspo­nując tekst, każe zacierać ryt­miczność dialogu, nie korzysta - z podsuwanej przez Mrożka - okazji do wydobywania rymów, do bawienia się rymem ukrytym wewnątrz zdania (gdyż to by nazbyt spokrewniało dialog w "Krawcu" z tekstem Gombrowi­cza): i tak przed porównaniami z "Operetką" oprzeć się nie spo­sób. A w tym towarzystwie "Krawiec" blednie. Niestety.

Można jednak dramat Mrożka odczytać nieco inaczej. Nie nisz­cząc jego - dziwnym trafem zrządzonych - związków z "Operetką", zaakcentować te ele­menty, które do dziś są orygi­nalne, te myśli, które nadal są zaskakujące.

Uczynił to Antoni Libera w szkicu drukowanym w "Polity­ce" (nr 16, 1979 r.). Rozpatruje on "kwadrat pojęć czy kategorii, połączonych wzajemnymi zależ­nościami". Kwadrat ów tworzą: Krawiec, Nana, Ekscelencja, Onucy. "Relacja, jaka zachodzi między Krawcem a Naną, polega na tym, że Krawiec całą ją odziewa, tak żeby nie było na niej żadnego gołego miejsca. Oz­nacza to, że Rozum w rozgrywce z Naturą, chcąc wyzwolić się z niej, czy też podciągnąć ją do swego poziomu, nie jest w stanie dokonać tego naprawdę, lecz je­dynie pozornie: jedynym sposo­bem przemiany jest maskowanie jej, osłanianie ubiorem." Wszela­ko Krawiec zawsze marzył, że­by uszyć coś, co mają wszyscy, a czego nikt nie ma. Rozwiązać odwieczne krawieckie dylematy różnicy i jakości. "Czego nikt nie ma? Nie ma cudzej skóry. Co mają wszyscy? Wszyscy jedną skórę, taką jak każdy. W tym ca­ły sekret, żeby te wtóre złączyć przeciwności w pięknej syntezie." I Krawiec chce uszyć kaftan ze skóry Karlosa (umożliwia mu zrealizowanie tej idei przewrót dokonany przez Onucego). Tę me­taforę Libera tłumaczy następu­jąco: "Dotychczas [...] ludzkość jedynie przebierała się. Oto na­staje czas, gdy nie przestając się jeszcze przebierać, zaczyna robić coś nowego: dobiera się do pod­stawy, zaczyna rzeźbić w sobie. Bierze swój los biologiczny we własne ręce. [...] Rodzi się nowy człowiek. Co to będzie za czło­wiek? Na ten temat Mrożek już milczy. Łatwo jednak wyczuć, że bardziej go on przeraża niż cie­szy."

Trzeba przyznać, że oryginalna to wykładnia Mrożkowego dra­matu. Obawiam się wszakże, iż ma ona coś z rozwiązanej kwa­dratury koła, jest swoistym na­dużyciem (choć, przyznam, wiele w tekście przemawia za pój­ściem w stronę, którą wskazał Libera).

Proponuję, przecież jeszcze jed­ną wersję "Krawca". Głównymi postaciami w nim będą Karlos i bohater tytułowy. Sprawę Karlosa wyłożyć da się krótko - przedstawić ją trzeba jako ilu­strację "morału": tak to neofi­tom (zbyt gorliwym) bywa! Na­tomiast sprawa Krawca złożona jest bardziej. Powinien on, nie tracąc nic z kreatora Mody-Kultury-Cywilizacji, stać się fana­tycznym wyznawcą idei wypro­wadzonej z przesłanek czysto lo­gicznych, oderwanych od materii życia. Jego los będzie przykła­dem tych sytuacji, gdy idea naz­byt czysta - właśnie dlatego, że czysta, nie zbrukana dialek­tyczną prawdą życia - obraca się przeciwko ludziom. Staje się zbrodnicza.

Paradoks to bardzo Mrożkowy. Ponadto w przekonaniu, że wol­no i takich myśli szukać w tym dramacie, utwierdza mnie fakt następujący: "Krawiec" powstał tuż po "Tangu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji