O czym jest "Krawiec" Możka?
MARTA Fik w recenzji z przedstawienia "Krawca" Mrożka w Teatrze Współczesnym w Warszawie ("Polityka"12) w konkluzjach pisze m. in.: "(Krawiec) mimo iż dotyczy spraw przecież istotnych, niczym nie poraża, nie zaskakuje, nie przynosi niczego, czego już byśmy nie wiedzieli od dawna i nie słyszeli wiele razy". Taka ocena tej sztuki, bo jest to właśnie ocena sztuki, a nie spektaklu, który znajduje recenzentka jako poprawny, jeśli nie więcej, budzi mój sprzeciw. Dla mnie "Krawiec" zawiera rzeczy nowe i odkrywcze, i to nie tylko w skali dotychczasowego dorobku Mrożka, lecz w skali ogólniejszej. Ta rozbieżność ocen wynika z odmiennych interpretacji utworu. Marta Fik widzi w "Krawcu" zręczną wariację na tematy wcześniej już poruszane przez Mrożka, takie jak załamywanie się jednego porządku społecznego na rzecz drugiego, upadanie i przechwytywanie władzy, obłaskawianie rewolucji, wreszcie konflikt między inteligentem a chamem. Dla mnie "Krawiec", zawierając w sobie te wszystkie motywy, czy też raczej posługując się nimi, jest w sumie o czymś innym. Właśnie o czymś nowym.
Mrożek jest dla mnie pisarzem idei. Jego dramaty i ważniejsze teksty prozą to alegoryczne obrazy czy modele, które próbują wyrazić jakąś filozoficzną myśl bądź oddać abstrakcyjnie widziane pewne zjawiska. Elementarnymi cząstkami tych modeli są postacie, które tam występu ją. Bohaterowie Mrożka nie są więc odpowiednikami ludzkich charakterów, lecz ucieleśnionymi figurami określonych postaw, sił czy żywiołów. Relacje między tak pomyślanymi postaciami, odwzorowując zależności jakie zachodzą między abstrakcyjnie ujętymi zjawiskami, tworząc w ten sposób rodzaj architektonicznego szkieletu jakiegoś problemu, stawiają go w nowym świetle, na nowo go wyjaśniają, dają mu nową definicję.
O jaki problem, chodzi w "Krawcu"? Co zostało tutaj "sportretowane"?
Ażeby odpowiedzieć na te pytania, należy naprzód uchwycić i określić co symbolizują poszczególne postacie. Układają mi się one w wyrazisty kwadrat pojęć czy kategorii, połączonych wzajemnymi zależnościami. Z jednej strony mamy tu parę Krawiec - Nana, z drugiej Ekscelencja - Onucy. Relacja między Krawcem a Naną jest dla mnie relacją między Rozumem a Naturą. Krawiec symbolizuje to wszystko, co w człowieku duchowe, intelektualne, spekulatywne. Krawiec to ta dyspozycja człowieka, która każe mu, czy wręcz go zmusza, aby wyzwalał się z siebie jako ze zwierzęcia, która dźwiga go ziemi, winduje wzwyż, wyciąga z łona natury. Dyspozycja ta to narzędzie przemiany człowieka, to dźwignia jego ewolucji, która odróżnia go od innych stworzeń zamieszkujących ziemię. Krawiec jest więc wynalazcą kultury i cywilizacji, jest budowniczym Historii. Nana z kolei jest synonimem cielesności. Wyobraża to wszystko, co w człowieku pierwotne, nadane, zastałe. Nana to w określony sposób ukształtowana biologia; to materialna baza człowieka. Relacja, jaka zachodzi między Krawcem a Naną polega na tym, że Krawiec całą ją odziewa, tak żeby nie było na niej żadnego gołego miejsca. Oznacza to, że Rozum w rozgrywce z Naturą, chcąc wyzwolić się z niej, oderwać się od niej, czy też podciągnąć ją do swego poziomu, nie jest w stanie dokonać tego naprawdę, lecz jedynie pozornie: jedynym sposobem przemiany jest maskowanie jej, osłanianie ubiorem. A zatem cała dotychczasowa cywilizacja, jaka powstała w ciągu ostatnich paru tysięcy lat, to nic innego, jak tylko wytwarzanie wielkiego pozoru - pozoru, że człowiek wyzwolił się ze zwierzęcia. Marzeniem Rozumu było, aby istota ludzka stała się naprawdę ludzka, aby przedzierzgnęła się w coś nowego. Tymczasem powstała tylko atrapa: szata stwarzająca iluzję. Wystarczy ową szatę zdjąć (zniszczyć cywilizację), a człowiek na powrót okaże się tym samym, kim był na początku. (Podobna intencja tkwi chyba u podłoża pamiętnej nowelki Norwida pt. "Cywilizacja").
Zasadniczy konflikt między Rozumem a Naturą w praktyce dziejowej przybiera formę walki między kulturą wyższą (bardziej opanowaną przez Rozum) a kulturą niższą (mniej wyzwoloną z Natury). Jest to walka między arystokratą a plebejuszem, między człowiekiem oświeconym a ciemnym, między cywilizacją a barbarzyństwem. W "Krawcu" walkę tę odwzorowuje relacja Ekscelencja - Onucy. Ekscelencja to symbol kultury dojrzałej, zaawansowanej w procesie maskowania Natury. Onucy stanowi personifikację niedojrzałości kulturowej, jest obrazem ludzkości, która stawia dopiero pierwsze kroki w zakresie oddzielania się od Natury. Dlatego też w Mrożkowym kwadracie pojęć Ekscelencja znajduje się po stronie Krawca, a Onucy po stronie Nany. Proszę zwrócić uwagę, że Onucy poznaje Nanę dopiero u Krawca, czyli poprzez Krawca. Wcześniej jej nie znał i nie widywał. Odkrył ją i ujrzał dopiero w chwili, gdy wykonał pierwszy krok na drodze swego rozwoju: gdy dotarł do Krawca i powierzył mu dalsze swe losy.
W polu tych sprzecznych żywiołów, w samym ośrodku tych "boskich" konfliktów znajduje się - niczym środkowy punkt na piątce z kostki do gry - piąta postać dramatu: Karlos. Karlos, czyli jednostka ludzka, czyli poszczególny człowiek. Jest on samorodnym dzieckiem Nany-Natury i wrogiem Krawca-Rozumu, który go przerasta i któremu nie może sprostać ani dorównać. Rzucony w sztuczny świat stworzony przez Krawca, sam zaś będąc cząstką Natury, czuje się zniewolony i marzy o wolności. Czuje, że całe dumne i szlachetne skądinąd przedsięwzięcie Rozumu, aby oderwać człowieka od Natury i pchnąć go na nowe tory, idzie w jakimś niedobrym kierunku, że w rzeczywistości jest tylko oszustwem, nie zaś prawdziwym procesem. Niestety jego świadomość kończy się na udręce i buncie. Nie ma on pojęcia, jak prawdziwy proces przemiany człowieka miałby wyglądać i na czym miałby polegać. Wyzwolenia upatruje po prostu w zrzuceniu szat, czyli w zniszczeniu cywilizacji, czyli w powrocie do punktu wyjścia. Jego bycie jest anarchią i szaleństwem. Jego wybory są jednym pasmem pomyłek. Gdy nastaje epoka Onucego, natychmiast go popiera, ponieważ widzi w nim kogoś bliższego Naturze. Nie zdaje sobie jednak, biedak, sprawy, że Onucy nie jest w istocie kimś innym od Ekscelencji, lecz jedynie kimś z innego szczebla rozwoju. Nie rozumie, że Onucy zwyciężywszy, wszedł właśnie na drogę Ekscelencji i że to, co się stało, polega jedynie na wielkiej przemianie Stroju, nie zaś na przemianie Istoty.
Czy jednak rzeczywiście? Czy rewolucja Onucego przyniosła tylko zmianę szat? Mrożek odpowiada na to pytanie przecząco. I tu jest właśnie moment, kiedy mówi on coś zupełnie innego, coś, czego nigdy jeszcze nie powiedział. Ową myśl wyraża finał "Krawca". Jak pamiętamy, Krawcowi udaje się przekonać Onucego, aby Karlosa, miast pozbawić głowy, obedrzeć ze skóry. Zwróćmy uwagę, że z podobną ideą nosił się on już wcześniej, za czasów Ekscelencji (chciał mu obciąć przyrodzenie). Ten jednak na to nie pozwolił. Co oznacza ta metafora? Oznacza ona, że Rozum już od dawna zdawał sobie sprawę, że sposób, w jaki kształtuje człowieka, jest czymś połowicznym, że polega zaledwie na zasłanianiu jego zwierzęcości, nie zaś na prawdziwym wyzwalaniu go z niej. I od dawna już marzył, aby zabrać się wreszcie do dzieła poważnie, czyli by bezpośrednio ingerować w prawa natury. Nie mógł tylko znaleźć sposobności. Człowiek bronił się przed tym podejrzanym zabiegiem. Teraz nareszcie stało się to możliwe. Obdarcie Karlosa ze skóry nie oznacza pozbawienia go życia, lecz przekształcenie jego istoty. A tą istotą jest jego indywidualność, poczucie tożsamości, jego złudne marzenie o wolności.
Dotychczas - zdaje się wywodzić Mrożek - ludzkość jedynie przebierała się. Oto nastaje czas, gdy nie przestając się jeszcze przebierać, zaczyna robić coś nowego: dobiera się do podstawy, zaczyna rzeźbić w sobie. Bierze swój los biologiczny we własne ręce. Zaczyna samodzielnie stwarzać swój ciąg dalszy. Oto jesteśmy w przededniu ewolucyjnego skoku. Rodzi się nowy człowiek.
Co to będzie za człowiek? Na ten temat Mrożek już milczy. Łatwo jednak wyczuć, że bardziej go on przeraża niż cieszy. Takie "wynalazki" XX wieku, jak eksperymenty na ludziach, szpitale psychiatryczne, idea inżynierii genetycznej, które zdają się być inspirującym podłożem dla finału "Krawca", nie napawają specjalnym optymizmem.