Artykuły

Będzie z ciebie kaftan

MROŻKA nie trzeba polecać ani zachwalać - i bez tego, ilekroć któryś z warszawskich teat­rów wystawi jego sztukę, bilety bywają wyprzedane z wielotygodniowym wyprze­dzeniem. Dlatego nie pole­cam, a tylko informuję, że Teatr Współczesny wystawił właśnie "Krawca" Mrożka w reżyserii Erwina Axera. Mrożek napisał "Krawca" w 1964 r. - tuż po "Tangu" - i wkrótce potem złożył jego maszynopis w redakcji "Dialogu". Ale szybko rzecz wycofał w przekonaniu, że utwór nie jest dobry. W 12 lat później wydobył maszy­nopis z szuflady - przy okazji przeprowadzki - i do "Dialogu" przesłał powtór­nie. Ukazał się w 1977 r. w numerze listopadowym.

Ówczesny czytelnik i te­raźniejszy widz, znający "Operetkę" Gombrowicza, z pewnością dostrzegają za­stanawiające zbieżności obu utworów. Zbieżności tym bardziej zastanawiające, że nie może tu być mowy o ja­kichkolwiek wpływach. "Operetka", wydrukowana w 1966 r., nie mogła być zna­na Mrożkowi dwa lata wcześniej, Gombrowicz nie mógł znać napisanego pier­wej, a nie opublikowanego "Krawca". Bardzo to inte'resujące. Sam Mrożek, wi­dząc wyraźnie zbieżności, publikując "Krawca" w 1977 r. był pewien, że nikt nie uwierzy, iż pisząc go, "Ope­retki" nie znał. Trzeba jed­nak wierzyć - takie są fakty.

Ale, odnotowując tę sy­tuację, dochodzenie przy­czyn jej powstania pozosta­wiam lubiącym takie zaję­cia dociekliwcom. W naszej tradycji, literaturze, historii pewnie wytropią źródła tak uderzająco podobnego po­mysłu będącego podstawą obu sztuk - a przy okazji odnajdą też różnice. Bo prze­cież jest ich tak wiele, że może i ciekawsze byłoby pokazanie odmienności właś­nie. Zajmijmy się jednak spektaklem.

Wbrew wstępnym zapew­nieniom, że Mrożka nie trze­ba zachwalać, muszę napi­sać: "Krawiec" to jeden z jego najlepszych utworów, a premiera we Współczesnym - najlepsza z prezentowa­nych dotąd w Warszawie po nowym roku. Wszystko jest tu dobre - reżyseria, spo­sób podania tekstu, aktor­stwo, scenografia.

Ale czymże jest "Kra­wiec"? Można utwór ten potraktować jako historyjkę o pewnym szalonym rzemieślniku, który uparł się, że kostium i tylko kostium stwarza człowieka, aż po­przez pragnienie ubrania wszystkiego - takie zwie­rząt roślin i minerałów - dochodzi do ukoronowania swej krawieckiej pasji: uszycia kaftana z ludzkiej skóry, by zadość uczynić ży­czeniom klientów, którzy chcą ubierać się dokładnie w myśl obowiązującej mody, a jednocześnie mieć to, czego inni nie mają. Byłoby to jednak uproszczenie tek wielkie, że nie do przyjęcia. Bo kimże u Mrożka jest krawiec - główny bohater i motor wydarzeń - który swym rzemiosłem podpo­rządkowuje sobie najpierw dzierżącego władza Eksce­lencję, porem zastępującego go wodza Barbarzyńców - Onuca? Jest tylko twórcą kostiumów. Ale kostium ten sprawia, że Ekscelencja zdejmując go, zatraca swą "ekscelencjość", staje się nijaki. Za to Onucy pozby­wając się swego ubioru z kawałów włochatego futra, przykrywając swą nagość spodniami i goląc brodę - traci swą barbarzyńskość. Dlatego właśnie krawiec - twórca kostiumów - staje się dla innych autorytetem najwyższym - kostium bo­wiem, to kultura.

Aktorstwo tego spektaklu jest zaprawdę, świetne. Do­skonały jest zwłaszcza Mie­czysław Czechowicz jako Onucy, wódz Barbarzyńców, którzy przybyli i podewastowali trochę - wypadało przecież - lecz przede wszystkim chcieli się dobrze ubrać. A Wiesław Michni­kowski w tytułowej roli? Ileż w jego grze niuansów. Zdaje się być kwintesencją i tego, co w krawcach krawieckie. Albo Krzysztof Kowalewski - szczególnie, gdy za sprawą ubioru staje się mnichem. I wreszcie Jan Englert - Karlos, młody - gniewny, idealista, obdar­ta ze skóry ofiara nie kraw­ca, ale Onuca właśnie, nosi­ciela nowego jednak porząd­ku.

W tym spektaklu bardzo ważna jest scenografia i ko­stium oczywiście. Jej autor­ka - Ewa Starowieyska - tworząc ją odeszła nieco od koncepcji Mrożka zawar­tych w didaskaliach utworu. Jej scenografia, surowsza od tej, jaką Mrożek wymyślił, bardzo do tekstu przystaje. A te jej elementy, których u autora sztuki nie było- tekst wzbogacają np. coś jak scena, czy trybuna w pracowni krawca). No a ko­stiumy! Kiedy zjawiają się brodaci Barbarzyńcy - w płótnach, skórach i starych tenisówkach, zbrojni w dzi­dy, pały i drewniano-kamienne topory - widownia wita ich niepohamowanym śmiechem i brawami

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji