Artykuły

"Błękitny zamek"

"W głębi serca byłam małą, prze­ważoną dziewczynką". "Musiałam siedzieć w domu i być niewolnicą pani Montgomery". "...kocham Hermana dziko, gwałtownie, ślepo (...) ogarnia mnie ogromna poku­sa, aby być jego ciałem i duszą choćby na jedną noc..." "Jest zmierzch. Pada zimny deszcz. Po­wietrze przesycone mgłą, ziemia błotem. A ja właśnie wróciłam z długiej wizyty w moim hiszpań­skim zamku... Godzinę leżałam na dywanie przed płonącym ogniem (...) a moja dusza była daleko".

Przytoczone urywki stanowią swoistą kanwę, na której Krystyna Śląska i Barbara Wachowicz utkały swe - na poły biograficzne, no poły baśniowe - widowisko muzyczne "Błękitny Zamek". Bo­haterkę musicalu (której pierwo­wzorem była Lucy Maud Mont­gomery - autorka "Ani z Zielo­nego Wzgórza" oraz przytoczonych na wstępie pamiętników) poznaje­my jako niemalże trzydziestoletnią kobietę. Jest sierotą, wychowywa­ła się w domu ciotki Tekli i stry­ja Beniamina. Nieśmiała, zahuka­na i chorowita stanowi dla nich kogoś w rodzaju Kopciuszka.

"Sympatyczna" rodzinka skazała Joannę na staropanieństwo; bo to tak wygodnie mieć pod ręką ko­goś, nad kim - w zależności od humoru - można się litować lub znęcać, głaskać lub szczypać. Dla stryja Beniamina jest Joanna źród­łem i celem niesłychanie "błyskot­liwych" dowcipów. Któregoś jed­nak dnia cierpliwość się wyczerpu­je, następuje bunt. Kopciuszek po­stanawia zmaterializować swój "Błękitny Zamek".

Oczywiście bajka nie byłaby baj­ką, gdyby zabrakło w niej króle­wicza. Aby nie było żadnych wąt­pliwości, należy jeszcze dodać, że mamy tu do czynienia z bajką dla dorosłych, w której jest miejsce i na dowcip, i na wzruszenie (a być może, że i na ukradkiem otartą łzę).

Autorzy i inscenizatorzy "Błę­kitnego Zamku" oparli się na sprawdzonych, klasycznych wzo­rach brodwayowskich. Jest tu coś z komedii filmowych z Fredem Astairem i z klimatu "Wielkiego Gatsby'ego" Fitzgeralda. Wreszcie pojawił się scenograf, który nie próbuje nam niczego wmawiać; nie ma silenia się na "autentyczność", w którą i tak nigdy nie wierzyliśmy, bo od spodu wyłaziła tek­tura i sznurek. Józef Napiórkow­ski zbudował dekoracje lekkie, dy­skretne, niejako scenograficzne sygnały, wykorzystując do tego światło, barwę i secesyjną kreskę. Nagle okazało się, że scena w ki­nie "Śląsk" nie jest taka mała, że tancerze wcale nie muszą sobie wzajemnie nabijać guzów. Chore­ograf mógł zrealizować kilka bar­dzo ciekawych układów, z których specjalnie wyróżniłbym duet w wykonaniu Elżbiety Wojciechowskiej i Bogumiła Śliwińskiego.

Wszystkie wymienione tu elementy widowiska (łącznie z librettem) stanowią tło dla muzyki. Ona jest w "Błękitnym Zamku" głów­ną bohaterką. Jeśli pójdziecie pań­stwo do Teatru Muzycznego na to przedstawienie, to zwróćcie - pro­szę - baczną uwagę na to, co uda­ło się skomponować Romanowi Czubatemu; ile tu kandydatek do piosenkarskich list przebojów, ile - jak to się w młodzieżowym żar­gonie określa - "hitów".

Taka też była koncepcja reży­sera: pokazać ładne piosenki, zro­bić niemalże estradowy koncert, do którego zamiast typowej konferan­sjerki wprowadzono niebanalną fa­bułę. Dlatego też mikrofony w rę­kach aktorów przyjmujemy jako rzecz zupełnie naturalną. A jeśli coś w tym przedstawieniu wyda­je się jeszcze nienaturalne, to spo­sób podawania tekstu (zwłaszcza w zestawieniu z niektórymi, wręcz dyskotekowymi pomysłami sceno­graficznymi). Wielu śpiewakom - a w tym wypadku chyba jednak piosenkarzom - trudno się wy­zwolić ze staroświeckiej recytator­skiej maniery. Przecież na co dzień nikt z nas tak nie mówi!

Bez wątpienia "Błękitny Zamek" uznać należy za jedna z ciekawszych premier Teatru Muzycznego. Miło mi odnotować, że została ona zrealizowana pod dyrekcją Barba­ry Kostrzewskiej, z drugiej zaś strony żal, że było to jednocześnie Jej pożegnanie z Wrocławiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji