Artykuły

Don Karlos

"...I heroldowie miejscy odczytali wszędzie, przy ryku trąb i dudnieniu bębenków, dekrety, na mocy których miano palić wszystkich heretyków - mężczyzn, niewiasty i dziewczęta - jeśli nie odwołają błędów; a jeśli odwołają - tylko wieszać. Kobiety i dziewczęta będą grzebane żywcem, a kat będzie tańczył na ich ciałach. (Karol de Coster: "Dyl Sowizdrzał")

Powstanie przeciwko Hiszpanom, jakie ogarnęło w latach sześćdziesiątych XVI wieku północne prowincje Niderlandów posłużyło Fryderykowi Schillerowi za pretekst do jego dramatu o Don Karlosie, hiszpańskim następcy tronu, synu króla Filipa II, Don Karlos jest piękny, nieszczęśliwy i zakochany, ale przede wszystkim - szlachetny i ma prawo do władzy. Przybywa do niego z uciemiężonych Niderlandów szlachetny markiz Poza, gdyż sprawiedliwe i silne namiestnictwo może jeszcze, jego zdaniem, uratować prowincję, zaoszczędzić krwi i cierpień Niderlandom oraz uratować hiszpańskie wpływy, autorytet, władzę. Zaplątany w nieszczęśliwą miłość do własnej macochy, która zresztą była niegdyś jego narzeczoną, otoczony siecią dworskich intryg - Don Karlos z przejęciem słucha słów markiza Pozy. "Dajcie nam wolność myślenia!" - rzuca Poza już nie księciu, następcy tronu, lecz samemu królowi, wyrażając tym złudzenia wieku... Schillera?

Prapremiera "Don Karlosa" odbyła się w teatrze w Manheim w roku 1788. Autor miał już wówczas lat 29 i niezłą szkołę życia. Był synem felczera pułkowego na służbie księcia wirtembersktego, Karola Eugeniusza. Trzeba wiedzieć, że Wirtembergia była jednym z najbardziej tępych monarchów tej ziemi. Otóż pan życia i śmierci swoich poddanych postanowił, że syn Jana Kaspara Schillera zostanie również wojskowym felczerem, i umieścił go w akademii wojskowej określanej mianem "plantacji niewolników". Karol Eugeniusz był władcą feudalnym, despotą bezwzględnym i nieprawdopodobnie anachronicznym. Na premierę swojej pierwszej sztuki Fryderyk Schiller udaje się do teatru uciekając przez okno ze sztutgarckich koszar. Książę jest niezadowolony, że ten, dla którego wybrał medycynę, pisze jakieś buntownicze wiersze. - Od dziś elew Schiller zaprzestanie pisania wierszy. Pod groźbą zamknięcia w lochu o chlebie i wodzie.

W ciemnicy więzienia Hohen-Asperg gnije już jeden poeta, który miał czelność napisać: "Ludzie, którzy w idiotycznym posłuszeństwie uginają się pod jarzmem władzy politycznej, nie są lepsi od bydła, które kroczy przed swym poganiaczem i nic więcej nie słyszy, jak potrzaskiwanie z bicza; tylko niespokojny - do powstań skłonny lud - jest zazwyczaj wielkim narodem."

Schiller nie miał ochoty dzielić losu Schubarta. Kolejna ucieczka z Wirtembergii rozpoczyna okres pięcioletniej tułaczki poety. Tyleż lat trwa również praca nad dramatem o losach hiszpańskiego infanta.

"Dlaczego ci literaci, którzy nie mieli ani stanowisk, ani zaszczytów ani bogactw, ani odpowiedzialności, ani władzy, stali się w gruncie rzeczy głównymi politykami swego czasu, a nawet jedynymi politykami, bo podczas gdy inni sprawowali rządy - władzę i autorytet mieli tylko oni?" - pisał Alexis o Toqueville, dla którego Wielka Rewolucja Francuska była, zdaje się, przede wszystkim dziełem niewydarzonych pismaków. Ale echa ich działalności kształtowały również postawę Schillera, który - zanim jeszcze w niemiecki chaos "uderzyła, jak grom Rewolucja Francuska" (Engels) - wierzył przede wszystkim w wyzwalającą moc buntu i konieczność poddania tyranów jurysdykcji ludu. Nawet wtedy, gdy lud zamienił się w publiczność teatralną: "Jurysdykcja sceny zaczyna się tam, gdzie kończy się zakres działania praw świeckich. Kiedy sprawiedliwość ślepnie pod wpływem złota i tarza się na żołdzie występku, kiedy zbrodnie możnych urastają jej niemocy i strach ludzki krępuje ramię zwierzchności, scena przejmuje miecz oraz wagę i pozywa występek przed straszny trybunał."

W roku 1792 francuskie Zgromadzenie Narodowe, po straceniu Ludwika XVI, nadaje kilku cudzoziemcom tytuły honorowych obywateli Republiki Francuskiej. Znalazł się wśród nich autor "Zbójców" i "Don Karlosa", niemiecki poeta, obecnie już profesor historii na Uniwersytecie w Jenie, Fryderyk Schiller. Tytuł ów jest jednak nieco kłopotliwy i Schiller, który kilka lat wcześniej z entuzjazmem witał zryw francuskiego ludu, w roku 1792 jest pełen wahań. Nigdy przecież nie propagował w swych utworach królobójstwa... Wówczas siła jego poezji wykroczyła poza zamierzenia. Tak zresztą bywało jeszcze niejednokrotnie w literaturze. Wówczas, gdy w saloniku Maryli Wereszczakówny młody filomata próbował porwać nieczułą wybrankę żarem Schillerowskich namiętności... I gdy na zebraniach filomatów dziwne myśli wywoływała lektura owych "ksiąg zbójeckich", bo właśnie "Zbójcy" i "Don Karlo" zasłużyły sobie na takie określenie Mickiewicza.

Czy i dziś jeszcze zdołają porwać widownię bohaterskie tyrady Pozy i wielkie uczucia Don Karlosa, dramat zdrady i namiętności, jaki rozegrał się na dworze hiszpańskim w pierwszych latach rewolucji w Niderlandach? Na to pytanie odpowie widowisko Teatru Telewizji w reżyserii Macieja Z. Bordowicza, scenografii Zofii Wierchowicz i Andrzeja Sadowskiego. Realizacja telewizyjna - Edwardy Paszowskiej. W rolach głównych występują: Krzysztof Kolberger (Don Karlos), Stanisław Zaczyk (król Filip), Ewa Wiśniewska (Królowa), Zdzisław Wardejn (Poza), Nika Sołubianka (księżniczka Eboli), Henryk Machalica (książę Alba), "Don Karlosa" zobaczymy i usłyszymy w przekładzie Kazimiery Iłłakowiczówny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji