Artykuły

Dzicz, czyli Witkacy dla dorosłych w Arlekinie

"Janulka, córka Fizdejki" w reż. Doroty Bielskiej w Teatrze Arlekin. Pisze Malwina Wadas w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Młoda reżyserka Dorota Bielska sięgnęła po dramat Stanisława Ignacego Witkiewicza "Janulka, córka Fizdejki". Wystawiła go w teatrze Arlekin - nie dla dzieci.

Tekst "Janulki, córki Fizdejki" Witkacy napisał w 1923 r. Opowiada o najeździe Krzyżaków pod wodzą wielkiego mistrza Gotfryda na Litwę i Białoruś, gdzie żyje rodzina kniazia Eugeniusza (Gienka) Pafnucego Fizdejki. Krucjata ma szerzyć cywilizację i podbić "dzicz". Ale zachowania i przyzwyczajenia "ludu podbijanego" okazują się silniejsze i bardziej atrakcyjne od nowej kultury. W efekcie to najeźdźcy muszą przystosować się do warunków dyktowanych przez tych, których zamierzali cywilizować. Zwycięża "zbydlęcenie" i "dzicz". Panuje totalna anarchia, która paradoksalnie - jak to u Witkiewicza - okazuje się najwyższym, zwycięskim porządkiem. Wszyscy piją, krzyczą, szaleją, a w finale... giną.

Treść dramatu nie jest jednak najważniejsza. Reżyserka, tak jak Witkacy - teoretyk i praktyk teatru czystej formy - dołożyła starań, by zbudować konstrukcję sceniczną. Zgodnie z poglądem dramaturga wyrażonego słowami: "my chcemy w teatrze być w zupełnie innymi świecie", postawiła na nowatorskie, zaskakujące rozwiązania. Technikę teatru lalkowego połączyła z teatrem maski, obsadzając aktorów w podwójnych rolach. Każdy grał dwie osoby. Technicznie rozwiązano to tak, że strój aktora składał się z dwóch zszytych frontów strojów. Z przodu ciała aktor miał na przykład strój męski, a z tyłu, na plecach - strój damski i maskę. Zmianę postaci z jednej na drugą, a tym samym obracanie się aktora na scenie, zwiastowały krótkie złowieszcze dźwięki wyrywane na akordeonie. Ruch sceniczny wywoływał wrażenie, jakbyśmy oglądali na scenie ludzi-lalki. "Dwustronne postacie" żywo spierały się ze sobą, obracając się na scenie.

Bielska wyodrębniła pary bohaterów antagonistycznych bądź powiązanych jakąś kluczową dla akcji dramatu zależnością. Ta sama aktorka grała zatem Janulkę pozostającą w ważnej dla tekstu relacji z ojcem i tegoż ojca. Inna - jednocześnie Elzę Fizdejkową i Bernarda barona vov Plasewitza - czyli własnego ojca, a dziadka Janulki. Te zestawienia przypominają jeden z najważniejszych tematów w twórczości Witkacego: konflikt pokoleń, dyskusję młodego z tym, co stare i sprawdzone.

Zabieg polegający na podwójności postaci wymagał wytężonej pracy aktorskiej młodego zespołu, który bardzo dobrze wywiązał się z zadania. Również kunsztownie wykonane stroje i scenografia (autorstwa Beaty Tomczyk) zasługują na pochwałę.

Zaskakujący wybór przedstawienia dla dorosłych przez teatr Arlekin (kojarzony zwykle z przedstawieniami dla dzieci) okazał się bardzo trafny. Widzowie entuzjastycznie reagowali na spektakl, trudny tekst Witkiewicza bawił publiczność od pierwszych do ostatnich minut.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji