Artykuły

Wokół własnej osi

W sobotnio-niedzielnej Gazecie Wyborczej Artur Domosławski w tekście "Rewolta zranionej pamięci" zrecenzował niedawno wydaną książkę Jeana Zieglera "Nienawiść do Zachodu" - pisze w felietonie dla e-teatru Paweł Wodziński.

Książka Zieglera poświęcona jest nasilającemu się zjawisku nienawiści w stosunku do krajów Zachodu, a właściwie Północy, której powodem są nowe formy kolonializmu, już nie państwowego ale korporacyjnego wobec społeczności Południa. Ziegler podaje szokujące przykłady korupcji, przemocy i wyzysku w Nigerii, przywołuje historyczne wydarzenia panowania Brytyjczyków w Indiach i na Sri Lance i ich współczesne odniesienia, opowiada o społecznych konsekwencjach rządów oligarchicznych w Ameryce Południowej. Książka jest przeraźliwie smutna, bowiem odsłania wciąż trwający mechanizm kolonialnego wyzysku.

Artur Domosławski zwraca uwagę na fakt, że Polska po przystąpieniu do NATO i Unii Europejskiej stała się częścią Zachodu i nienawiść do krajów tego regionu może oznaczać również nienawiść do Polski. W pewien sposób odpowiada ona za współczesny kolonializm, bowiem jako nowy członek klubu bogatych państw angażuje się w niego również militarnie. Domosławski przypomina opinię Ryszarda Kapuścińskiego, który uważał, że doświadczenie Polski, podbijanej i kolonizowanej, jest bardzo podobne do krajów Południa i dlatego Polska przyjmując do wiadomości i akceptując tę oczywistą prawdę, powinna lepiej rozumieć kraje biedne i być ich adwokatem, upominając się raczej o los wykluczonych, niż przyłączając się do grona kolonizatorów.

Czytałem książkę Zieglera kilka tygodni temu, ale pamiętam, że przez cały czas miałem poczucie rozdwojenia. Nie byłem w stanie w pełni zidentyfikować się z żadną ze stron konfliktu. Czułem się reprezentantem Zachodu, a jednocześnie dobrze rozumiałem racje wykorzystywanych narodów Południa. Lektura Zieglera dostarczyła kolejnego dowodu, że Polska (ale też inne kraje Europy Wschodniej) nie jest ani typowym krajem Zachodu, ani też typowym krajem Południa. W oczach mieszkańców Zachodu jesteśmy reprezentantem Europy Wschodniej, przedmiotem wieloletniego procesu kolonizacji kulturowej, dla mieszkańców Południa stajemy się białym Europejczykiem, którego łatwo można obwinić o skutki podboju. Tymczasem nasze doświadczenie jest jednocześnie doświadczeniem Pana i Niewolnika, kolonizatora i kolonizowanego, doświadczeniem pół-peryferii, z wszystkimi charakterystycznymi dla tej formy konsekwencjami.

Problem (jeden z wielu) polega na tym, że ta ambiwalencja nie została na razie przekonująco uchwycona i opisana. Nasz status, również dla nas samych, jest niejasny i trudny do określenia. Zresztą nie jest to jedyny obszar wymagający opisania, bądź zdefiniowania na nowo, ale z całą pewnością zadanie to stanowi wyzwanie dla kultury (jedno z wielu).

Jeśli myśli się dziś o kulturze, jeśli formułuje się akty prawne, postulaty i programy również dla teatru, to trzeba brać pod uwagę katalog potrzeb i spraw do załatwienia. A zwłaszcza wagę tych spraw. Jeśli dyskutuje się o organizacji instytucji kultury, to trzeba wiedzieć, że kultura daje odpowiedzi na poważne pytania z obszaru społecznego, politycznego czy tożsamościowego, dzięki którym, zyskujemy, również jako społeczność, swoje miejsce i świadomość własnej pozycji, mówiąc metaforycznie zyskujemy możliwość obrotu wokół własnej osi.

Gdy czasem słucham debaty na temat organizacji kultury mam wrażenie, że słucham dyskusji o układaniu produktów na półkach w supermarkecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji