Artykuły

Adaptując Gatsby'ego 5

O pasożytach w prozie Fitzgeralda i w rzeczywistości- kolejnymi wątkami swojej adaptacji "Wielkiego Gatsby'ego" dzieli się w felietonie dla e-teatru Michał Zadara.

Na pierwszy rzut oka Nick jest tylko potrzebny jako przewodnik po świecie finansów i uczuć Gatsby'ego. Przy dalszej analizie widać, że płaskość tej postaci jest niezwykle plastyczna: Nick jest uosobieniem właściwości, które determinują kosmos tej powieści - nudziarstwo, podglądactwo, życie cudzym życiem.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że narrator Wielkiego Gatsby'ego, Nick Carraway, jest tylko cienko zamaskowanym narzędziem literackim. Czytelnik dowiaduje się bardzo mało o jego historii - prawie nic. Stajemy przed dość intrygującą zagadką - dlaczego człowiek, który jest pasjonatem ludzi i ich losów, który pisze o Gatsbym sto pięćdziesiąt stron - dlaczego taki człowiek decyduje na pracę w tak otępiającym - według jego własnej oceny - sektorze, jakim jest handel obligacjami na Wall Street? O jego romansie z Jordan czytelnik nie wie prawie nic - ani o historii ich relacji, ani o ich emocjonalnym stosunku do siebie. Wiemy, że na początku nawiązuje się między nimi więź romantyczna, i że na końcu się rozstają - ale nie mamy żadnego wglądu w ich życie wewnętrzne, i nie wiemy, co ten romans dla nich znaczy. W gruncie rzeczy, z punktu widzenia narracji, Nick jest postacią zupełnie poboczną - i nawet trochę szkoda, że musimy jemu ciągle towarzyszyć jako czytelnicy. Wolelibyśmy pojechać na turniej golfowy z Jordan, albo załatwiać lewe interesy z Wolfsheimem. Niestety, to właśnie ten nudziarz opowiada nam tę historię - może dlatego, że ci inni mają lepsze zajęcia niż interesowanie się życiem innych.

Także na samej poetyce tej powieści nie widać silnego odcisku postaci Nicka. Jeśli się porówna odcisk, jaki zostawia postać (też poniekąd przecież fikcyjna) Homera na Iliadzie (odniesienie zupełnie nie przypadkowe, ale o tym później), a odcisk, jaki zostawia Nick na Wielkim Gatsbym, to widać, jak nijaki i w gruncie rzeczy niepotrzebny jest ten narrator.

Ale jednak Fitzgerald zadał sobie trud, by z tego narratora zrobić postać - z jakiegoś powodu wolał nie opowiadać tego pejzażu społecznego, jakim jest Wielki Gatsby, przez narratora bardziej obiektywnego. Z jakiegoś powodu ten Nick był tutaj potrzebny.

Klucz jest oczywiście w tej nijakości opisanej powyżej. Przy pierwszej lekturze powieści, nie zauważa się Nicka - widzi się świat Gatsby'ego, rozumie się powieść jako historię heroicznego oszustwa. Przy kolejnej lekturze widać, że oszustami są tak naprawdę Tom i Daisy - oni oszukują siebie na wzajem, ale jeszcze bardziej oszukują swoich kochanków, ponieważ ich małżeństwo (jak widzimy po ich zachowaniu po śmierci Myrtle) jest silne i odpowiedzialne. Na końcu dopiero odsłania się Nick - jako dopełnienie tego pejzażu kłamstwa i nieszczerości.

Nick jest emocjonalnym pasożytem, zależnym od cudzych miłości, cudzych historii i cudzych pieniędzy. Jako że właściwie nie interesują go własne przeżycia, mówi tylko o innych. Wkręca się w cudze historie, opisuje je czytelnikom, czyniąc z nich przedmiot plotkarskiej fascynacji - po czym jeszcze na koniec tej powieści wynosi się na poziom, z którego ocenia wszystkich bohaterów. Oceniani na końcu są i Daisy, i Tom, i Jordan, i Gatsby, (według stopnia ich "zgniłości" i "odpowiedzialności"), wszyscy goście Gatsby'ego (bo nikt nie przyszedł na jego pogrzeb), i całe wschodnie wybrzeże (które jest jakoś bardziej brutalne od zachodu) - co jest zabawne z tego względu, że Nick w pierwszych zdaniach swojej opowieści zaznacza, że ma tę wspaniałą cechę, że nikogo nie ocenia.

Nick uosabia cechy, które są przeciwieństwem Gatsby'ego. Nie podejmuje żadnego ryzyka, ani emocjonalnego, ani osobistego, ale ogląda i osądza innych, przyglądając się, jak się pięknie marnują i niszczą siebie i innych. Nick nie traci w tej historii nic, bo niczego nie zainwestował - co tłumaczy jego wybór zawodu: zajmowanie się inwestycjami innych ludzi.

W tym sensie Nick jest przedstawicielem systemu nie tylko ekonomicznego, tylko - jak widać właśnie dzięki tej figurze narracyjnej - ekonomicznie-emocjonalnego systemu handlu cudzymi pieniędzmi, cudzymi marzeniami i cudzym niebezpieczeństwem na parkiecie przeróżnych giełd. Te giełdy to nie tylko giełdy papierów wartościowych, ale te wszystkie namnożone w obecnym świecie konferencje, targi, platformy i sympozja, gdzie ludzie, którzy nie mieli odwagi samo zaryzykować, oceniają, sprzedają i kupują prace i majątki innych ludzi. Narracyjna konstrukcja Wielkiego Gatsby'ego jest metaforą społeczeństwa, w którym nudziarze i podglądacze oceniają tych i handlują tymi, którzy - jak Gatsby - ryzykują własnym życiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji