Artykuły

W teatrze zobaczysz zapis zbrodni przed wystrzałem

"Znikomość" w reż. André Hübnera-Ochodlo w Teatrze im. Mickewicza w Częstochowie. Pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Częstochowski teatr przygotował prapremierę monodramu "Znikomość". Z monolitycznego niemal monologu młodego mordercy André Hübner-Ochodlo zbudował dynamiczny spektakl zagrany z wielkim oddaniem i talentem przez Macieja Półtoraka.

Wszystko zaczęło się w listopadzie 2006 roku. W szkole w Emsdetten w Niemczech uczeń postrzelił pięciu nauczycieli i uczniów, a siebie zabił. Zostawił zapisy w internecie mówiące o samotności, mobbingu, prześladowaniu przez kolegów, którego doświadczył w szkole. Te notatki posłużyły skandynawskiemu dramaturgowi Larsowi Norenowi jako materiał literacki i stanowią kanwę sztuki.

Relacje z tej tragedii obiegły media. Wkrótce okazało się, że przypadek niemieckiego nastolatka nie był odosobniony, że młodzież coraz bardziej materialistycznego świata alienuje się w sposób bolesny. Wypchnięta za nawias rodziny i rówieśników, zostawiona sam na sam ze środkami przekazu epatującymi brutalnością, z grami oswajającymi zadawanie śmierci - morduje swoje otoczenie. Relacjom coraz częściej towarzyszyła pełna niepokoju refleksja.

Takim wielkim znakiem zapytania, czy może raczej wykrzyknikiem, jest "Znikomość" Larsa Norena, pokazana po raz pierwszy w Polsce w Teatrze im. Mickiewicza przez André Hübnera-Ochodlo. Inspiracją były dzienniki zamieszczone przez mordercę z Emsdetten w internecie. Reżyser znalazł tekst Norena w niemieckim piśmie teatralnym. Jak mówił dziennikarzom - był to 30-stronicowy monolog całkowicie pozbawiony didaskaliów. Tym ciekawszym stał się więc wyzwaniem dla inscenizatora.

Ochodlo udało się z tego monologu zbudować dynamiczny spektakl rozpisany na kilka przestrzeni. Sam również wizualnie te przestrzenie budował jako autor scenografii (we współpracy ze Stanisławem Kulczykiem). Scena od widowni została oddzielona siatką ochronną. Podobna w halach sportowych oddziela od siebie boiska, by piłka nie przelatywała między nimi. Tu również wydziela strefę zagrożenia. Na ścianach tak wygrodzonego pomieszczenia zawieszono materace - jak w zakładzie psychiatrycznych. Przy jednej ze ścian szeregiem na linach wiszą haki. To sfera uniwersalna, w której bohater wykrzykuje swój żal wobec świata, mediów, polityków, establishmentu, narzucających life style.

Scenę zamyka ściana wypełniona szkolnymi tablicami, zawieszonymi na różnych wysokościach. Tu przyszły zabójca wypisuje i demaskuje piękne hasła, które podano mu do wierzenia w szkole. Opowiada o szykanach ze strony "nauczycieli", okrucieństwach "kolegów" kocących słabszego, o samotności, odrzuceniu, braku więzi.

Jest jeszcze mikrofon - teatr zmienia się bowiem w estradę, z której doprowadzony do ostateczności młody człowiek wykrzykuje swój ból w rytm punkowej, czasem wręcz metalowej muzyki. Krzyczący o alienacji, zemście, nienawiści do świata, niewierze w podawane prawdy, anarchistycznej wolności i zagładzie. Kontrapunktem dla muzyki jest pojawiający się na ekranie film, w którym klauna gra znakomity sopocki aktor Ryszard Ronczewski. To sygnał tego, jak brutalność świata depcze wrażliwość.

Wreszcie jest biurko (dom), za którym poznajemy bohatera siedzącego w masce Myszki Miki z pokoju dziecięcego. Tak wystrojony, piskliwym głosem maskotki, wprowadza publiczność w plan masakry.

Jedynym realnym wykonawcą dramatu jest Maciej Półtorak. Aktor daje z siebie wszystko - również w sensie fizycznym. W trwającym dobrze ponad godzinę przedstawieniu spływa potem, dwukrotnie musi wyjętym z torby ręcznikiem wycierać głowę. Emanuje ogromną energią - przemieszcza się po scenie, pada, skacze na oddzielającą scenę siatkę. Jest Myszką Miki, Hitlerem, mędrcem i szaleńcem. Absolutnie wierzymy w demona, który nim zawładnął. Widać, że doskonale wszedł w postać, rola go niesie - jest swobodny, skory do małych improwizacji. Dzięki przygotowaniu i warsztatowi wygrywa nawet wpadki. Oto skacze na siatkę oddzielającą scenę, wykrzykując swój gniew. Zeskakuje bez jednego buta, zaplątanego w sznur. Nie przerywając gry zakłada but. Podobnie rodzi sobie z brakiem jabłka - rekwizytu, które potoczyło się na widownię. Aktor domaga się od publiczności zwrotu dokładnie w melodii wygłaszanego właśnie tekstu.

Półtorak dostał gorące brawa. Po jego twarzy widać było, że ma świadomość dobrze wykonanej pracy. Pełną satysfakcję musiał też mieć wywołany do ukłonów Hubner-Ochodlo i autor muzyki (każdy z songów po rozbudowaniu mógłby wejść na Listę Programu Trzeciego) Adam Żuchowski.

Ponowną okazję do wspólnych ukłonów artyści będą mieć w marcu w Teatrze Atelier w Sopocie. Monodram jest bowiem wspólną częstochowsko-sopocką produkcją pod patronatem Fundacji Art 2000, formalnie prowadzącej teatr w Sopocie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji