Artykuły

Kutz: Teatr TV - kino tanie niesłychanie

- Tradycja Teatru TV, który był ewenementem w skali europejskiej, została zmarnowana. To, co przez ostatnie lata tam powstawało, było nie do oglądania - cały czas kogoś przesłuchiwano, maltretowano, męczono - mówi reżyser Kazimierz Kutz.

Donata Subbotko: Ogląda pan Teatr TV?

Kazimierz Kutz: Nie, bo już go nie ma.

Podobno czasami się pojawia.

- W większości to publicystyka albo czytanki patriotyczne. Teatr TV jest skarlały, bo został skonsumowany do celów ideologicznych przez PiS, choć zaczął umierać już od czasów prezesa Roberta Kwiatkowskiego, aparatczyka z SLD. Dla tych, którzy od lat upartyjniali i komercjalizowali telewizję publiczną, Teatr TV - związany z wielką literaturą, fachowymi reżyserami, wybitnymi aktorami - był zbyt elitarny. Oni nie lubili go oglądać, bo nie niósł zysków politycznych i komercyjnych. Uważali, że to rodzaj fanaberii, która w Polsce dziwnie rozkwitła, i że widz, dla którego oni robią telewizję, nie musi tego oglądać.

Kultura w telewizji zdominowanej przez ideologię została zniszczona, a w pierwszej kolejności upadł Teatr TV, bo to kosztowny produkt dla wąskiej grupy społeczeństwa, która nie ma żadnego znaczenia wyborczego.

Budżet jednego spektaklu jest porównywalny z budżetem jednego odcinka serialu - tymczasem premierowych odcinków seriali TVP nadaje w roku kilkaset, a teatrów kilka.

- Charakterystyczne, że to nie źli komuniści dokonali tej zbrodni na kulturze, ale nowy ustrój rękoma polityków SLD i PiS. Walec likwidacyjny Teatru TV zaczął się toczyć. Zmniejszano budżety, powstawało coraz mniej spektakli. W czasie IV RP doszło do jeszcze większego upolitycznienia telewizji w ramach tzw. polityki historycznej, co odbiło się na ofercie niedobitków Teatru TV. Ja miałem nawyk oglądania Teatru TV i usiłowałem to robić, byłem ciekawy, co się z nim dzieje. W końcu poddałem się. To, co przez ostatnie lata tam powstawało, było nie do oglądania - cały czas kogoś przesłuchiwano, maltretowano, trzymano w piwnicach, męczono Jakaś straszliwa martyrologia bez walorów estetycznych.

Do TVP weszła generacja ludzi, która przerwała najlepsze tradycje kontaktu Polaków z wielką literaturą. Gdyby dzisiaj zobaczyć spektakle z lat 60. i 70., to bylibyśmy zdumieni, jak je rzetelnie robiono. Teatr TV był masowo oglądany, dobre sztuki mogli obejrzeć wszyscy, którzy mieli potrzebę kontaktu z kulturą wyższą w każdym miejscu Polski. Każdy, kto na co dzień nie stykał się z wielką sztuką, mógł doznać olśnienia, zobaczyć niezwykły spektakl ze wspaniałymi aktorami, reżyserami, scenografami, a przede wszystkim ze świetnymi tekstami. To było wielkie osiągnięcie demokratyczne, istota tego, czym telewizja publiczna powinna być.

I to Polakom zabrano. W zamian telewizja publiczna posłużyła do kompletnego zidiocenia społeczeństwa. A najpierw została mu ukradziona.

Rezygnując z Teatru TV z powodu niskiej oglądalności, TVP wyklucza część publiczności?

- U naszych polityków utrwaliła się pogarda dla inteligencji, "wykształciuchów". Łaskawie utworzono dla nich TVP Kultura, taką mysią dziurę mało dostępną, zepchniętą gdzieś na 65. kanał - biedną ciotkę na boczku, która nie ma szansy być producentem, bo nie ma pieniędzy. Oni tam pokazują jakieś starsze rzeczy z pudełek albo gadają godzinami za pięć groszy. A potem mierzy im się oglądalność i argumentuje, że nikt tego nie chce oglądać

Władzę w telewizji publicznej od paru lat sprawują ludzie firmujący jasne cele polityczne, lewicowe czy prawicowe, i namiętny stosunek do reklam. To dlatego Teatr TV umarł śmiercią naturalną. Słyszę, że ma powstać jeszcze kilka spektakli. Ale jakich? Tam na Scenie Faktu kręci się raczej publicystyczne rozprawy. Pełna degeneracja, w dodatku każdy może to reżyserować i grać.

Tradycja Teatru TV, który był ewenementem w skali europejskiej, została zmarnowana. Mogę tylko wyrazić żal, że należy już do przeszłości. Zresztą "polityka historyczna" odbiła się też na polskim kinie. Czytanki historyczne i ckliwe romantyczne, seksualne komedyjki są teraz w modzie. Dlatego ja szukam po kanałach - jak po cmentarzach - czegoś lepszego, utworów zrealizowanych dawniej, przeważnie produkcji amerykańskiej, otwartej na wszystkie możliwe sprawy tego świata i zrobionej po mistrzowsku. Doznaję ulgi.

Obecny dyrektor "Dwójki" Rafał Rastawicki, który był wiceszefem TVP 1 za czasów Kwiatkowskiego, zapytany niedawno przez "Gazetę" o Teatr TV odpowiedział, że to "tanie kino z wielkimi aktorami", więc po co to robić, lepiej dawać po prostu dobre kino.

- To typowe - ignorancja i bucowatość.

Nakręcił pan 25 spektakli w Teatrze TV, z tego osiem znalazło się w Złotej Setce Teatru TV. Różewicz, Joyce, Hampton, Czechow, Capote, Słonimski, Mrożek, Głowacki, Rylski - to są autorzy pana "taniego kina"

- Wie pani, mój dziadek miał 11 synów, ja też jestem ojcem wielodzietnym. W większości to spektakle robione na miarę moich gustów literackich i umiejętności i nie mam jednego tytułu, do którego byłbym szczególnie przywiązany. Może "Kolacja na cztery ręce" według Barza, a może "Emigranci" wg Mrożka, oczywiście Różewicz, m.in. "Do piachu" I tak wszyscy uważają, że najważniejszym moim spektaklem są "Opowieści Hollywoodu" z Januszem Gajosem.

Grywali u pana Łomnicki, Bista, Wilhelmi, Trela, Kondrat, Globisz, Zamachowski. Dawniej, jeśli aktor chciał być obecny w telewizji, mógł grać w Teatrze TV, teraz ma do wyboru tylko serial albo reklamę.

- TVP stała się fabryką seriali, a dawniej produkowała ponad sto spektakli rocznie! Aktorzy zdobywali w nich nie popularność, ale sławę. Janusz Gajos stał się sławny przez to, czego dokonał w "Opowieściach Hollywoodu". Kategorie artystyczne Teatru TV były tak wysoko ustawione, że to była praca tylko dla najlepszych. Dzisiaj, żeby realizować Teatr TV, wystarczy być człowiekiem do wynajęcia, który ma zrobić produkt.

Wyreżyserowałby pan np. powieść Bronisława Wildsteina, na podstawie której sztukę napisał Wojciech Tomczyk? "Dolina nicości" znajdzie się wśród kilku tegorocznych premier Teatru TV - taką decyzję podjęła jego szefowa Wanda Zwinogrodzka.

- To jest właśnie to, o czym mówię. Erzac w miejsce, w którym powinna być wielka literatura. Teraz w oczach ludzi, którzy będą to oglądać, Wildstein będzie uchodził za Czechowa. Za czasów Jerzego Koeniga Teatr TV miał pewien minimalny poziom. Ten poziom, od którego wtedy się startowało, we współczesnej telewizji jest nieosiągalny.

Teatr TV umiera, programów kulturalnych w "Jedynce" i "Dwójce" nie ma. Dlaczego PO wciąż nic z tym nie robi?

- Platforma w ogóle się telewizją nie zajmowała. Najpierw było tam SLD, potem PiS, jakiś czas LPR Myślę, że to się wiąże z jedną z poważniejszych ułomności PO - ma obojętny stosunek do kultury, to się objawia m.in. brakiem myślenia o kulturze w telewizji.

Teatr znikający

Pierwszy spektakl Teatru TV wyemitowano w 1953 r. Od tego czasu powstało ich ok. 5 tys. Reżyserowali tu m.in.: Erwin Axer, Konrad Swinarski, Tadeusz Kantor, Zygmunt Hübner, Kazimierz Kutz, Andrzej Wajda, Krzysztof Kieślowski, Stanisław Różewicz, Aleksander Bardini, Krystian Lupa, Jerzy Jarocki, Agnieszka Holland, Adam Hanuszkiewicz, Gustaw Holoubek, Maciej Englert. Przedstawienia emitowano w kilku pasmach. Istniał poniedziałkowy Teatr TV, Teatr Sensacji "Kobra", Studio Teatralne "Dwójki", Teatr Telewizji dla Dzieci. Spektakle oglądało po 3-4 mln widzów. Powstawało ok. stu premier rocznie. Dzisiaj - zaledwie kilka. Obecna dyrektor "Jedynki" Iwona Schymalla zmieniła godzinę emisji Teatru TV na późniejszą - od marca pokazywany będzie w poniedziałki po godz. 22. TVP od lat stopniowo rezygnuje z największej polskiej teatralnej sceny, powołując się na niską oglądalność spektakli i ich nieopłacalność, ale jednocześnie w ogóle ich nie promuje. Tymczasem miejskie teatry pękają w szwach - według ostatnich danych z 2009 r. warszawskie teatry sprzedały ok. 980 tys. biletów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji