Artykuły

Błogosławieństwo dla teatru i... Ignaca

Każda premiera w teatrze nad Prosną jest wydarzeniem - trochę artystycznym, trochę towarzyskim - ale na pewno takim, o którym się potem chętnie plotkuje. Premiera na otwarcie sezonu, inaugurującego jednocześnie obchody 200-lecia sceny kaliskiej, to wydarzenie jeszcze wyższej rangi. Nic więc dziwnego, że na premierowym spektaklu "Krwawych godów" publiczność stawiła się doborowa. W tym oczywista rozmaite władze miejskie, gminne, powiatowe, wojewódzkie (Uff, trudno je nawet wyliczyć!) Także sponsorzy kaliskiej sceny, recenzenci i krytycy, no i najwierniejsza publiczność.

Osobistością "numer 1" okazał się jednak tym razem biskup kaliski, ks. Stanisław Napierała, który wprawdzie nie często przyjmuje zaproszenia do teatru, ale zna się chyba na tej sztuce nie najgorzej. Podczas popremierowego bankietu ksiądz biskup wygłosił mowę - mądrą i życzliwą - w której gratulując Teatrowi im. Wojciecha Bogusławskiego jubileuszu, przypomniał wszelako, że znacznie wcześniej powstał i działał w Kaliszu teatr jezuicki, który, także przetrwał w tym mieście 200 lat. A odsyłając zainteresowanych do stosownej monografii Władysława Kwiatkowskiego, zwrócił uwagę na dziwną zbieżność dat. Otóż książka ta ukazała się w Kaliszu w roku 1936, kiedy dobiegła końca budowa obecnego gmachu teatru i po raz pierwszy zaproszono tu publiczność. Chwaląc urodę budowli, doceniając misję, jaką mają do spełnienia ludzie teatru, niecodzienny gość życzył kaliskiej scenie, aby jej jubileusz wpisał się mocno także w nowe stulecie i tysiąclecie. A na koniec obdarzył kaliski teatr swym błogosławieństwem.

Po tej oracji pozostałe wystąpienia wypadły już raczej blado. Nawet szczodry gest Fundacji Kronenberga, której przedstawiciel przekazał kaliskiemu teatrowi 25 tysięcy złotych - z przeznaczeniem na wydawnictwa, poświęcone dziejom kaliskiej sceny.

A dostojny gość długo jeszcze krążył po teatralnym foyer i dla każdego miał dobre słowo. Największe chyba łaski spłynęły tego wieczora na popularnego aktora, Ignacego Lewandowskiego, który - swoim zwyczajem - opowiadał niezliczone anegdoty i odgrywał na zamówienie kabaretowe scenki. A kiedy zaczął żartować, że lata lecą i o względy płci pięknej coraz trudniej, więc pora chyba pomyśleć o ożenku, ksiądz biskup zadeklarował natychmiast: "Panie Ignacy, jeśli tylko pan się zdecyduje, to ja rzucam wszystko i osobiście udzielam panu ślubu."

Od dawna podejrzewaliśmy, że Ignacy to świetna partia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji