Artykuły

Wrocław. Imiela wyjaśnia, jak szukał Ewy Demarczyk

Wszelkie informacje medialne ostatnich lat dotyczące osoby Ewy Demarczyk donoszą o jej odizolowaniu się od świata - pisze Konrad Imiela.

W artykule "Jak Konrad Ewy szukał" pisaliśmy o tym, jak dyrektor Przeglądu Piosenki Aktorskiej Konrad Imiela ogłosił na konferencji prasowej, że gala tegorocznego PPA poświęcona będzie piosenkom Ewy Demarczyk, a dopiero później spróbował się z nią skontaktować

Podczas konferencji dyrektor odczytał list Pawła Passiniego, reżysera gali "Anioły w kolorze. Piosenki Ewy Demarczyk", o poszukiwaniach bohaterki wieczoru, która miała rzekomo zapaść się pod ziemię, oraz apel, żeby się ujawniła. Odpowiedzią był list pełnomocnika Ewy Demarczyk, który zaprzeczył słowom dyrektora i zażądał zmiany tytułu gali. Opisaliśmy to: Jak dyrektor PPA Konrad Imiela Ewy Demarczyk szukał . W odpowiedzi na nasz tekst Konrad Imiela zamieścił na stronie internetowej PPA polemikę. Przytaczamy ją w całości, wraz z odpowiedzią autorki ww. artykułu

***

Chciałem odnieść się do artykułu pani Magdy Piekarskiej z "Gazety". Jest parę spraw do wyjaśnienia i sprostowania. Nie jest prawdą, jakoby pani Ewa Demarczyk nie była zapraszana na Przegląd Piosenki Aktorskiej. Co roku jest telefonicznie zapraszana na obrady Kapituły im. Aleksandra Bardiniego. Oczywiście rozmowy prowadzone są nie z nią, a z jej pełnomocnikiem panem Pawłem Rynkiewiczem. Osobiście prowadziłem dwa lata temu długie telefoniczne rozmowy z panem Pawłem dotyczące obecności pani Ewy Demarczyk na PPA. To była jubileuszowa edycja Przeglądu i szczególnie zależało mi na jej obecności we Wrocławiu. Dyskutowaliśmy o jej udziale w pracach Jury i o innych formach festiwalowego uczestnictwa. Nic z tego nie wyszło.

Szybko zorientowałem się, jak szczelnym murem oddziela ją od wszelkich kontaktów jej pełnomocnik. Nie jestem w tej świadomości odosobniony. Wszelkie informacje medialne ostatnich lat dotyczące osoby Ewy Demarczyk donoszą o jej odizolowaniu się od świata. Dla przykładu podaję tu dwa artykuły z ostatnich miesięcy:

"Gdzie odleciał Czarny Anioł" z "Gazety Krakowskiej" z 29.10.2010r

"Nie ma panny, madonny..." z "Przeglądu" z 19.10.2011

Próbowałem zatem przez jej dawnych przyjaciół, współpracowników, jakoś się z nią osobiście skontaktować. Wszyscy mówili mi to samo: nie wiem, co się z nią dzieje, nikt nie wie. Rozmaite osoby snuły podejrzenia, których nie chcę tu nawet przytaczać. Czytając wyżej przytoczone artykuły, widzę, że podobnych sposobów szukania różnych tropów prowadzących do Ewy Demarczyk imało się wiele osób. Bezskutecznie. Miał jednak prawo Paweł Passini, którego zaprosiłem do reżyserowania spektaklu z piosenkami z repertuaru Ewy Demarczyk, napisać apel: "Pani Ewo! Proszę się odezwać!". Tenże apel przytoczyłem dziennikarzom na konferencji prasowej. Jak widać, odniósł jakiś skutek. Pozostaje nam uszanować tę sytuację i dać spokój. O ten spokój apelowałem zresztą w rozmowie z panią Magda Piekarską z "Gazety". Pisze ona dziś w swoim komentarzu: "Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć Ewę Demarczyk we Wrocławiu, stolicy gatunku piosenki, którego jest niekwestionowaną królową. (...) W tej sytuacji stoi pod znakiem zapytania sens organizacji gali, nawet pod zmienionym tytułem. Wciąż jej kanwą pozostaną piosenki, z których to właśnie Demarczyk uczyniła przeboje. I wciąż będzie to koncert, którego bohaterką - choć nieobecną - będzie ona. W efekcie spektakl stanie się niechcianym prezentem, którym nikogo nie uda się uszczęśliwić". Otóż wbrew wyrokom pani Piekarskiej sens organizacji Gali z tymi piosenkami istnieje. Wręcz właściwie nie ma związku ze sprawą. Ewa Demarczyk była wspaniałą interpretatorką piosenek. Wielu twórców specjalnie dla niej napisało wybitne utwory. Większość z nich powoli odchodzi w zapomnienie. Chciałbym, żeby PPA przywrócił je widzom i słuchaczom, dał im nowy kolor, pobudził do życia w nowych interpretacjach. Nie zasługują na zapomnienie. Oczywiście byłoby wspaniale, gdyby świadkiem tego zdarzenia była Ona. Starałem się zatem w dyplomatyczny sposób sprawę całą załagodzić moim listem umieszczonym na www.ppa.art.pl, ponieważ poruszamy się wciąż w materii artystycznej, która nie znosi sporów administracyjno-prawnych. Jednak po aferze rozpętanej przez "Gazetę"

Myślę sobie, że pani Magda Piekarska powinna pójść za ciosem i dobijać się teraz po wywiad z Ewą Demarczyk. Od lat nikomu to się nie udało. Może pan Paweł na przekór wszystkim w tej sytuacji zrobiłby wyjątek? To byłaby wspaniała pointa całej sensacyjnej akcji. Trzymam kciuki.

Artykuł donoszący o sensacyjnych poszukiwaniach Ewy Demarczyk zajął całą pierwszą stronę wrocławskiego wydania "Gazety"! Życzyłbym sobie, żeby zapowiedź, opis, recenzja jakiegoś zdarzenia artystycznego napisana z taką pasją i w takiej skali pojawiła się kiedyś na całej pierwszej stronie.

Konrad Imiela

Dyrektor Artystyczny

Przeglądu Piosenki Aktorskiej

***

Magda Piekarska: Niech Konrad Imiela napisze list do Toma Waitsa

Konrad Imiela popełnia zasadniczy błąd. Polega on na niepopartym żadnymi dowodami założeniu, że Ewa Demarczyk została przez Pawła Rynkiewicza, swojego pełnomocnika, ubezwłasnowolniona, zmuszona do zerwania kontaktów ze światem i że ta bariera, która oddziela ją od fanów, kontrahentów i dziennikarzy, została wzniesiona wbrew jej woli. A przecież wzorem dzisiejszych celebrytów na pewno w głębi ducha gorąco pragnie być dyspozycyjna, chętna do współpracy i gotowa do niej na jeden telefon. Bo właśnie jeden jedyny raz próbował Konrad Imiela skontaktować się z nią w sprawie tegorocznego koncertu, w dodatku już po ogłoszeniu swoich planów na konferencji prasowej. Nieskutecznie zresztą, czego nawet nie próbuje prostować. Jak wyglądały te próby kontaktu w minionych latach, wiedzą i szef PPA, i Paweł Rynkiewicz. Konrad Imiela twierdzi, że zaproszenia ponawiał wielokrotnie, Paweł Rynkiewicz mówi, że nie dotarło żadne. Wierzę, że obaj mają rację. Tyle że pierwszy mówi o telefonach, drugi o stosownej formie, której zabrakło.

Mam wrażenie, że właśnie to sprawia, że nie możemy się porozumieć. Moim zdaniem Konrad Imiela, świadomie lub nie, popełnił błąd. Prawdopodobnie chęci miał najlepsze, ale efektem jest gruby nietakt. Ewa Demarczyk może być kapryśna, może nie chcieć zasiadać na widowni PPA i w żaden inny sposób brać udziału w życiu publicznym, łącznie z organizowanym na jej cześć koncertem. Ma do tego prawo. Ma też prawo oczekiwać szacunku do własnej sztuki. Organizatorzy PPA powinni najpierw dążyć do porozumienia z nią, a w razie porażki uszanować jej wolę. W przypadku tegorocznego koncertu rozpętali medialny spektakl wokół tajemniczego zaginięcia pieśniarki, poprzestając na jednym telefonie. Zapominając o udzieleniu odpowiedzi na zasadnicze pytanie: komu właściwie powinno zależeć na obecności Ewy Demarczyk we Wrocławiu - artystce czy może jednak im? I czym jest tak naprawdę jej nazwisko w tytule koncertu - wyrazem hołdu czy sposobem na przyciągnięcie widowni?

Oczywiście o tym, czy do koncertu dojdzie, czy nie, zdecyduje Konrad Imiela. Żaden prawnik nie zabroni mu wykorzystania piosenek, których Demarczyk przecież nie skomponowała ani nie napisała. Tylko musi wziąć pod uwagę, że będzie to teraz inny koncert. I jakkolwiek interesujące pozostaną efekty spotkania Kingi Preis, Gaby Kulki czy Stanisławy Celińskiej z "Karuzelą z Madonnami" i "Grande Valse Brillante", to wyjątkową rangę temu wydarzeniu nadałaby właśnie obecność Ewy Demarczyk.

Rzeczywiście, Konrad Imiela podczas rozmowy telefonicznej prosił mnie o rezygnację z pisania artykułu na temat swojego niefortunnego posunięcia i reakcji na nie prawnika Ewy Demarczyk. Nie zgodziłam się. Pytanie, na co liczył? Że publiczność i dziennikarze nie zapytają, skąd zmiana w tytule koncertu? Że nie będą chcieli dowiedzieć się, jak postępują poszukiwania zaginionej? Że kiedy - zmuszony przez prawnika pieśniarki - opublikuje oświadczenie, w którym będzie stało, że jednak nie zaginęła, nikt nie zapyta, o co właściwie chodzi? Przykro mi, ale to nie ja rozpętałam tę aferę. Wywołali ją Konrad Imiela i Paweł Passini, nie zawiadamiając artystki o planach organizacji koncertu i ogłaszając rozpoczęcie poszukiwań, których - jak się okazało - wcale nie było.

Tak jak Konrad Imiela chciałabym, żeby wiadomości kulturalne gościły częściej na pierwszej stronie naszej gazety. Ale nie jest wcale tak, że trafiają tam wyłącznie w aurze skandalu - w ubiegłym roku na pierwszych stronach pisaliśmy m.in. o laureatach Silesiusa i Angelusa, a także o festiwalu Era Nowe Horyzonty i Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Oczywiste jest też, że wywiad z Ewą Demarczyk jest na liście marzeń każdego dziennikarza. Także na mojej. Ale w przeciwieństwie do autorów wymienionych przez Konrada Imielę artykułów prasowych nigdy nie wpadłabym na to, żeby robić spektakl z własnej nieskuteczności. Bo nie ma w tych tekstach solidnie odrobionej reporterskiej lekcji, jest natomiast ta sama co u szefa PPA postawa, która nie pozwala przyznać się do porażki, a całą winą każe obarczać bohaterkę tekstu, która - wedle przytaczanych tam domysłów - jest niechybnie alkoholiczką, narkomanką, osobą niespełna rozumu. Bo któż o zdrowych zmysłach ucieka przed sławą, splendorem, fleszem aparatu czy podsuniętym pod nos mikrofonem?

Ewa Demarczyk jest wielką damą piosenki. I - jak napisałam wcześniej - wszyscy marzymy o tym, żeby ją zobaczyć we Wrocławiu. Choćby na widowni. Ale lista nazwisk, o których marzy zarówno publiczność, jak i Konrad Imiela, jest dłuższa. Są na niej od lat m.in. Tom Waits i Lou Reed. Kontakt z nimi także jest utrudniony, a ustalenia dotyczące ich udziału w artystycznych przedsięwzięciach są uzgadniane za pośrednictwem agentów i rzeczników. Jeśli szef PPA jest tak zadowolony z efektu, jaki odniosła jego odezwa do Ewy Demarczyk, nie powinien na tym poprzestać. Możemy dostarczyć kilka gotowych wzorów: "Drogi Tomie, od lat chcemy Cię zaprosić na PPA, ale zapadłeś się pod ziemię, a Twój agent robi wszystko, żeby stworzyć barierę między Tobą a nami. Błagamy, odezwij się" albo "Do społeczności Nowego Jorku: jeśli ktoś widział Lou Reeda, niech da nam znać. Chętnie widzielibyśmy go we Wrocławiu, ale mamy problem z jego rzecznikiem. Próbowaliśmy też nawiązać kontakt przez zakładkę Zapytaj Lou na stronie gwiazdora, ale znów się nie udało, więc bez waszej pomocy się nie obejdzie". Życzę powodzenia!

Magda Piekarska

dziennikarka "Gazety Wyborczej"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji