Artykuły

Rozważania w rytm tanga

Czy szanowni Czytelnicy pamiętają Ewę Demarczyk śpiewającą przedwojenne tango "Czerwonym blaskiem otoczona?" .Dlaczego o tym piszę? Bo rozmyślałam o tym, słuchając w poniedziałek wieczorem w filharmonicznej sali Anny Dereszowskiej śpiewającej tanga z towarzyszeniem zespołu Machina del Tango i dopełniającej jego brzmienie Sinfonietty Cracovii - pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.

Czy szanowni Czytelnicy pamiętają Ewę Demarczyk śpiewającą przedwojenne tango Czerwonym blaskiem otoczona? (Jeśli nie, radzę posłuchać w internecie).

Jak ona to interpretowała! Przede wszystkim głosem, ale też całą sobą, choć przecież zawsze stała na scenie nieruchoma. Siła i doskonałość interpretacji pozwalała jej panować nad słuchaczem absolutnie. I ta jej dykcja! Każde słowo - czy to szept, czy krzyk - było dopowiedziane do końca i czytelne zarówno w małym klubie, jak i w wielkiej sali teatralnej. To była prawdziwa mistrzyni liryki wokalnej.

Interpretacja pieśni czy piosenki to jedna z najtrudniejszych sztuk, bo wymagająca nie tylko odpowiednich predyspozycji wokalnych (głosu, słuchu, poczucia rytmu), ale też wyobraźni i wrażliwości. To najmniejszy teatr świata. W ciągu kilku minut trzeba zbudować dramaturgię, opowiedzieć akcję i przekazać emocje. Zaśpiewanie kilku utworów w trakcie jednego wieczoru jest jeszcze trudniejsze, bo każdy z nich to odrębne, skończone przedstawienie.

Dlaczego o tym piszę? Bo rozmyślałam o tym, słuchając w poniedziałek wieczorem w filharmonicznej sali Anny Dereszowskiej śpiewającej tanga z towarzyszeniem zespołu Machina del Tango i dopełniającej jego brzmienie Sinfonietty Cracovii. W koncercie zatytułowanym Esencia del Tango udział wzięła także para tancerzy - Anna Iberszer i Piotr Woźniak - oraz Jan Janga Tomaszewski, czytający apaszowskie teksty. Im dłużej słuchałam i rozmyślałam, tym bardziej było mi smutno, choć tango we wszystkich jego odmianach po prostu kocham, a brzmienie bandoneonu jest miłe dla mojego ucha. Właśnie miłość do tanga powodowała w poniedziałek mój smutek i irytację narastającą z każdym pojawieniem się na scenie Anny Dereszowskiej.

W drukowanym programie przeczytać mogłam o sukcesach aktorki na różnych konkursach piosenkarskich. No cóż, po poniedziałkowych prezentacjach powiedzieć mogę, że to tylko świadczy o głębokim upadku tej gałęzi sztuki. Anna Dereszowska w poniedziałek udowodniła, że nie umie ani władać należycie głosem (wahań intonacyjnych było dużo), ani interpretować śpiewanych tang. Mówiąc kolokwialnie, wszystko było na jedno kopyto i bez najmniejszej próby stworzenia muzycznego teatru. Nie wystarczy rzucić głową, nagle rozpuścić włosy albo w kilkuzwrotkowej piosence zawsze w tym samym miejscu frazy (niezależnie od tekstu) stosować ten sam greps wokalny. Gdybym po poniedziałkowym występie miała ocenić aktorstwo Anny Dereszowskiej, powiedziałabym, że nie rozumie śpiewanych tekstów, pozbawiona jest wnętrza i podstawowych umiejętności warsztatowych, bo nawet biorąc poprawkę na niedobre nagłośnienie, wytknąć jej muszę fatalną dykcję. I choć Machina del Tango była profesjonalna, choć Sinfonietta Cracovia z przejęciem grała długie nuty lub ostre pizzicata, choć tancerze byli sprawni, to przecież nie równoważyło to amatorszczyzny solistki. A to mógł być piękny wieczór!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji