Artykuły

Kompletna fikcja

Wszyscy w fabryce czytają raport mak: do góry, dołu i wspak - w felietonie dla e-teatru pisze Małgorzata Sikorska-Miszczuk.

Tym razem nie będę sobą, gdyż postanowiłam się wcielić w półgłuchą i półślepą ekscentryczną baronową. Towarzystwa dotrzymują mi chomiki, szczury, myszy i muchy latem oraz - od czasu do czasu - męskie prostytutki, które nazywam (ze staroświecka) żigolakami. Ponieważ jestem stara, zdziwaczała i na granicy obłędu, mogę sobie pozwolić na wszystko: świszczę przez nos, wącham szczurze łapy, oglądam waginę, nocami krzyczę, nie poznaję się w lustrze, czochram o krzesła, mówię do siebie jak do dziecka i codziennie piszę jedno zdanie powieści, w której narratorem jest wariat i cieszę się, że nie ja to piszę, tylko ten wariat.

Wyobrażam też sobie różne rodzaje śmierci: a to z doktorem Housem u boku, który domyśla się, że w żłobku bawiłam się napromieniowanym ołowianym Leninem liżąc kompulsywnie jego słynny kaszkiet i dlatego teraz odpada mi ucho i mam napady logorei; wyobrażam też sobie, że umieram zatruta karmą dla chomików, wyczerpana bieganiem dla zdrowia po pokojach, torturowana przez dozorcę piórkiem pod pachą albo podczas orgazmu z żigolakiem.

Czasami też ogarnia mnie napadowe czytanie gazet; ponieważ jestem półślepa, nie jestem do końca pewna tego, co czytam, a będąc półgłuchą rozmawiam o przeczytanych sprawach z moimi chomikami przez tubę: przykładam ją do ust i wrzeszczę, bo wydaje mi się, że mnie nikt nie słyszy, a szczególnie zwierzątka o takich małych uszkach; potem przykładam tubę odwrotną stroną do ich wątłych ciałek, by usłyszeć upragnione ciche popiskiwania w odpowiedzi. Straty wśród chomików są znaczne, nie mam wyczucia z tą tubą i ciąży mi ta zbrodnia; niestety - komunikacja miedzy człowiekiem i chomikiem jest równie usiana trupami jak między człowiekiem a człowiekiem, z ta różnicą że chomiki na szczęście szybko się mnożą, te dzielne zwierzątka.

Dziś byłam delikatna i czuła. Wczorajszy bankiet, na który zaproszono mnie przez nieporozumienie, obfitował w wiele pysznych dań, mysiepsitki w plamach różowych - albo to nie były plamy, przypominam, że jestem półślepa. Niemniej piłam też, co może tłumaczyć owe plamy; jako ekscentryczna baronowa pozwalam sobie na żenujące zachowania, o których nie chcę teraz mówić. Barman, któremu przypominałam matkę i babkę oraz pewną daleką krewną, szlachciankę littlezagrodową, otóż barman ten przeczuł sercem, jak wiele jest we mnie uczuć wyższych, choć myślałam, że są one w zaniku, jeśli nie w zupełnym uwiądzie, otóż ten barman, który okazał się poetą, wyszeptał "kołyszmy się lepiej na łodydze chwil i patrzmy jak zachodzą nam oczy" i zmieszał dla mnie zabójczą porcję wódki z sokiem, po której dzisiaj jestem delikatna i czuła.

Chomiki moje! - ogłosiłam do tuby. Na pierwszej stronie wpisał się mąż żonie, ha ha, na pierwszej stronie gazety wyborczej raport mak, nie chcecie o tym wiedzieć, moje malutkie; to jest smutna sprawa, moje drogie, fabryka karmy dla was stanęła, bo wszyscy w fabryce czytają raport mak: do góry, dołu i wspak. Nikt nie pracuje i nie produkuje, i niechybnie umrzecie z głodu, ale moje życie będzie miało sens, jeśli zjecie mnie zamiast tej karmy, której już nie produkują z powodów powyższych. Ponieważ jest mnie trochę, to może uda wam się jeszcze pociągnąć te parę miesięcy lub lat, zanim czytanie raportu mak przestanie być ogólnonarodowym jedynym zajęciem od rana do wieczora. Wy będziecie sobie mnie pojadać popiskując, ja odpokutuję za tubowe zbrodnie na waszych braciach i siostrach oraz patrzeć jak zachodzą mi oczy, woń więdnięcia jest najpiękniejsza a kształt ruin znieczula, moje małe dzielne głupiutkie chomiki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji