Artykuły

Papież poeta

W październiku 1978 roku cały świat dowiadywał się, kim jest nowo wybrany Papież. Nie dość, że okazał się nieoczekiwanie Polakiem, to jeszcze poetą i dramaturgiem. Ta ostatnia wiadomość zaskoczyła nawet Jego rodaków - pisze Marek Skwarnicki.

Karol Wojtyła zawsze patrzył na świat jak poeta mistyk. W homiliach i publicznych wystąpieniach Papieża widać ślady przeżyć, uczuć, uniesień bliższych bardziej kontemplacji aniżeli kościelnego kaznodziejstwa. W październiku 1978 roku cały świat dowiadwał się, kim jest nowo wybrany Papież. Nie dość, że okazał się nieoczekiwanie Polakiem, to jeszcze poetą i dramaturgiem. Ta ostatnia wiadomość zaskoczyła nawet Jego rodaków.

Bo do tamtej chwili wiersze i dramaty krakowskiego kardynała ukazywały się wyłącznie w pismach katolickich: w "Znaku" i "Tygodniku Powszechnym", zawsze pod pseudonimami. Jego twórczość znana była jedynie przyjaciołom. Znałem Jego twórczość. Ponieważ sam jestem poetą, wymienialiśmy między sobą napisane utwory. Pewnie dlatego po wyborze na papieża Karol Wojtyła poprosił Jerzego Turowicza i mnie o wydanie zbioru poezji i dramatów, które pozostawił w rękopisach i maszynopisach w Krakowie.

Twórczość literacka Wojtyły urwała się zupełnie w 1979 roku, by nagle znów się objawić w roku 2002, kiedy to jednocześnie w Krakowie i Rzymie ogłoszony został "Tryptyk rzymski". Do dnia ukazania się tego dzieła wszystkie utwory literackie ukazywały się pod "świeckim" imieniem i nazwiskiem, jakby pod kolejnym pseudonimem: Karol Wojtyła. Było to Jego życzeniem.

Bardzo długo znane były jedynie wiersze i dramaty ogłoszone w 1981 roku przez wydawnictwo Znak. Na życzenie Autora przedrukowano tam tylko te, które były już publikowane pod pseudonimami, czyli dopracowane do końca. W 1999 roku udało mi się otrzymać przyzwolenie na wydanie zbioru "Renesansowy psałterz", obejmującego niepublikowaną nigdy, młodzieńczą i okupacyjną, wczesną twórczość poetycką Karola Wojtyły. Do jej druku udało się przekonać Ojca Świętego argumentem, że po 20 latach pontyfikatu ludzie są ciekawi, kim był Jan Paweł II, zanim poszedł za głosem duchownego powołania. A ukazują to doskonale Jego młodzieńcze utwory.

Już od publikacji pierwszej edycji "Poezji i dramatów" trwała dyskusja na temat literackich walorów twórczości Papieża. Jest oczywiste, że inaczej czyta się wiersze świeckiego poety, a inaczej Biskupa Rzymu. Krytycy literaccy zareagowali na tom wydany w Znaku różnie - jedni uważali, że to jest niedobra poezja, inni - przeciwnie. Sam Autor nie był nigdy w pełni przekonany o jej dużej wartości.

Utworów z "Renesansowego psałterza", które dwadzieścia lat przeleżał w kurialnych archiwach i w moim domowym biurku, Papież nie chciał publikować. Zachował w pamięci krytyczne o nich opinie swoich profesorów z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Młodzieńcze wiersze gimnazjalisty, licealisty i studenta, a potem robotnika w fabryce Solvay i wreszcie kleryka były pisane pod przemożnym wpływem Stanisława Wyspiańskiego i innych poetów okresu Młodej Polski, których mocno krytykowali wtedy tzw. awangardziści. Dziś te spory straciły na znaczeniu. Gdy z perspektywy całego życia Jana Pawła II, a zwłaszcza Jego pontyfikatu ocenia się tę twórczość, rzuca się w oczy intelektualizm zarówno wierszy, jak i dramatów. Tylko zbiór "Renesansowego psałterza" jest łatwy w rozumieniu i sprawia przyjemność taką, jaką przynosi słuchanie lub lektura ładnej liryki, wyrażającej spontanicznie uczucia i wizje poety.

Od chwili zakończenia wojny i przyjęcia święceń kapłańskich przez Karola Wojtyłę mamy już do czynienia z poezją bardzo oryginalną w formie i ujawniającą mistyczne stany piszącego, który stara się opisać piękno świata w sposób głównie medytacyjny, filozoficzny, teologiczny, a nie ten "zwykły", który najczęściej spotykamy w poezji. Już nie Wyspiański, Kasprowicz czy Tetmajer patronują tym wierszom, ale raczej Norwid albo św. Jan od Krzyża (Wojtyła pisał doktorat o poezji tego hiszpańskiego mistyka). Wiersze późniejszego Papieża już w młodości starają się wyrazić świętość świata. Cokolwiek wyzwalało w młodym i starszym Karolu Wojtyle energię poetycką, było święte. Człowiek i natura, zarówno góry i jeziora, jak i zabytki ludzkiej kultury zawsze skrywają w sobie sacrum, przeżywane przez tego poetę. Z rozmowy z Nim wiem, że uważał "język poezji" za jedyną możliwość zgłębiania tajemnicy świata, życia, człowieka, wtedy gdy zawodzi język filozofa i teologa. To tłumaczy pojawienie się po 24 latach poetyckiego milczenia "Tryptyku rzymskiego". Tego, co wyraża ten utwór, nie potrafił wyrazić Papież ani w homiliach, ani w encyklikach, w książkach - wywiadach i zwierzeniach pisanych prozą. Tu inspiracją jest Biblia i sztuka Michała Anioła o treści biblijnej fresków w Kaplicy Sykstyńskiej.

Ale dlaczego po pięknej homilii wygłoszonej na otwarcie odnowionej kaplicy Papież pisze jeszcze ów "Tryptyk"? Bo w tym miejscu przeżył wybór na Papieża i chciał się przeżyciami oraz refleksjami z tej chwili podzielić z ludźmi osobiście, a nie z urzędu. Lektura poezji Karola Wojtyły i Jana Pawła II wymaga od czytelnika wewnętrznego wysiłku. Nie jest to literatura katechetyczna, lecz kontemplacyjna. Jakkolwiek by oceniać tę twórczość w kategoriach czysto literackich, nigdy nie da się jej porównać z twórczością kogokolwiek innego. Ten poeta nikogo nie naśladuje i chyba nie jest możliwe Jego naśladowanie.

Kiedy już się wie, że Jan Paweł II był zawsze poetą - nawet wtedy, kiedy nie powstawały nowe utwory - bardziej zrozumiały staje się Jego styl we wszystkim, co głosił lub ogłaszał jako Papież. Jego niezliczone homilie, zwłaszcza te wygłaszane w czasie pielgrzymek po wszystkich kontynentach i do setek krajów, obfitują w modlitwy, skierowane zwłaszcza do Matki Boskiej, o niewątpliwym pięknie lirycznym. W homiliach głoszonych w czasie pielgrzymek do ojczyzny z łatwością zauważyć można ślady przeżyć, uczuć, uniesień właściwych bardziej poetom aniżeli kościelnym kaznodziejom.

We wszystkich sztukach scenicznych Karola Wojtyły - i tych młodzieńczych, i tych pisanych w wieku bardziej dojrzałym - widać wpływ Jego przyjaciela, twórcy Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka. Teatr Rapsodyczny był teatrem słowa: brak dekoracji, minimum rekwizytów, eksponowanie jedynie tekstu, słowa, również w łączności z muzyką. W czasie okupacji, ale i później, rapsodycy, do których należał Woj tyła, delektowali się głównie poezją wielkich romantyków i Wyspiańskiego. Tworzyli inscenizacje nic tylko sztuk teatralnych, ale i poematów, również Norwida.

W takim romantycznym, patetycznym też stylu napisał młody Karol Wojtyła pierwsze dramaty: "Hioba" i "Jeremiasza". Podobnie jak pozostałe sztuki sceniczne Jego pióro nie tyle rysuje charaktery, stwarza postacie grające na scenie, ile stara się przemyśleć i ukazać jakieś narodowe, moralne lub społeczne problemy. "Hiob" z 1940 roku mówi o sensie niezawinionego cierpienia - to jest wszak początek II wojny światowej. Klasycznym przykładem skłonności do pisania dramatów z tezą jest "Brat naszego Boga". Ten utwór z początków komunistycznego okresu Polski stara się wypracować zgodną z ewangelią koncepcję zachowania się chrześcijanina, w tym także osoby duchownej, w czasie rewolucji posługującej się siłą.

Jedyny to wypadek w historii, gdy autor dramatu, zostawszy Papieżem, beatyfikuje, a potem kanonizuje głównego bohatera swego dzieła. Inna sztuka Karola Wojtyły, "Przed sklepem jubilera", jest jakby rozłożoną na glosy medytacją na temat miłości między kobietą i mężczyzną oraz małżeństwa. Do tej pory żyją jeszcze w Krakowie małżonkowie, którym ślub dawał -jako studentom - ich duszpasterz Wojtyła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji