Artykuły

Hipis, luza i duży chłopiec

Myślimy o nowym wydaniu "Cholonka ". Trzeba przejrzeć poprzedni przekład i zadecydować, czy nie należałoby zastąpić go nowym. No i oczywiście uzupełnić o wszystkie fragmenty usunięte z polskiego wydania przez cenzurę, a traktujące o "wyzwalaniu" Śląska, przez Armię Czerwoną - mówi Jerzy Illg, redaktor naczelny wydawnictwa Znak, które wydaje książki Janoscha w Polsce

Łukasz Kałębasiak: Książki, obrazy czy filmy - jaki był Pana pierwszy kontakt z twórczością Janoscha?

Jerzy1 Illg, redaktor naczelny Znaku: Jeśli dobrze pamiętam, po raz pierwszy zwróciła mi uwagę na Janoscha jego przyszła tłumaczka Emilia Bielicka. Zaproponowała wydanie cudownej książeczki "Ach, jak cudowna jest Panama", jego największego bestsellera. Kiedy gościłem na początku lat 90. na Targach Książki we Frankfurcie, zorientowałem się, że zjawisko "Janosch" to właściwie cała gałąź przemysłu. Nie tylko dziesiątki napisanych i zilustrowanych przez niego książek, ale też mnóstwo gadżetów z Tygryskiem i Misiem, a także Tygryskową Kaczką - ulubionymi bohaterami z książeczek Janoscha. Mniej więcej w tym samym czasie przeczytałem powieść "Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny". Moim zdaniem najlepszą i najprawdziwszą książką, jaką napisano o Śląsku.

Od razu zadecydował Pan: wydajemy?

- Wylansowanie Janoscha w Polsce stało się wtedy moją idee fixe. Przekonałem kierownictwo Znaku do wydania "Panamy". Wtedy był to dla nas ryzykowny eksperyment. Po raz pierwszy wydaliśmy kolorową książeczkę dla dzieci, drukowaną w Słowenii za spore na owe czasy pieniądze. Wsparła nas w tym katowicka TVP, której ówczesny dyrektor Rafał Szymoński bardzo się zaangażował w sprawę popularyzacji Janoscha. Kupił dla regionalnego ośrodka telewizji serię animowanych Janoschowych dobranocek. Gdy Janosch odwiedził w 1991 r. Śląsk, specjalnie na jego przyjazd w katowickim ośrodku zbudowano ogromną scenografię opartą na jego ilustracjach. Nakręcono reportaż z jego wizyty w Zabrzu. Mimo tego wsparcia sukces był połowiczny. Dokładnie: sprzedaliśmy połowę wydrukowanego nakładu "Panamy". Na Janoscha było wtedy, w 1992 r., za wcześnie. Polski rynek zachłystywał się w tym czasie Disneyem i słodkawymi obrazkami przypominającymi japońskie filmy animowane. Janosch po prostu odbił się od tej ściany. Jego bohaterowie w pocerowanych spodniach i w dziurawych kapeluszach za bardzo się różnili od tego kiczu.

Sądząc po jego życiorysie, Janosch nie ma łatwego charakteru. Współpraca nie odbyła się zapewne bez zgrzytów...

- Lubimy się z Janoschem. Gdy dowiedział się, że byłem hipisem, nabrał do mnie sympatii i uznał za bratnią duszę. On sam jest dla mnie typem wielkiego kronopia, człowieka wolnego, skłonnego do anarchii, fantazji i życia na luzie, który zachował w sobie wiele z chłopca. Myślę, że ze swoją łatwowiernością i lekkim odklejeniem od rzeczywistości może często padać ofiarą nadużyć ze strony ludzi, którzy chcą go wykorzystać. Stąd mogą brać się kolizje i opinia o jego niełatwym charakterze.

Czy teraz książki Janoscha dobrze sprzedają się w Polsce?

- Coraz lepiej. Po falstarcie przed 13 laty, nadszedł wyraźnie jego czas. Ta estetyka jest dziś dużo bliższa wyobraźni i wrażliwości dziecięcej publiczności, co oczywiście bardzo nas cieszy. Myślę jednak, że prawdziwy boom na Janoscha dopiero przed nami. Nie ma żadnych przeszkód, by jego ulubieni bohaterowie - Tygrysek i Niedźwiadek - stali się w Polsce równie popularni, jak Kaczor Donald i Myszka Miki.

Janosch, wielki samotnik, skończył niedawno podróż po naszym kraju. Jak ją przeżył?

- Najważniejsza była dla niego wizyta na Śląsku: spacer po rodzinnym Zabrzu, przedstawienie "Cholonka" w teatrze Korez, które bardzo mu się podobało. Natomiast tradycyjnie najgorzej reagował na dziennikarzy: powtarzające się pytania, kamery, aparaty fotograficzne. Janosch jest bardzo nieszczęśliwy, gdy napięty program skazuje go na bezustanne obcowanie z ludźmi, serie wywiadów itp., nie pozostawiając ani chwili dla siebie i ulubionej samotności.

Polscy fani bardziej "dorosłej" twórczości Janoscha czekają na nowe wydanie "Cholonka". Kiedy się pojawi w księgarniach?

- Myślimy o tym. Trzeba przejrzeć poprzedni przekład i zadecydować, czy nie należałoby zastąpić go nowym. No i oczywiście uzupełnić o wszystkie fragmenty usunięte z polskiego wydania przez cenzurę, a traktujące o "wyzwalaniu" Śląska przez Armię Czerwoną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji