Artykuły

ZASP do reformy

Związek Artystów Scen Polskich wybrał w poniedziałek nowego prezesa. Został nim Olgierd Łukaszewicz. Czy uratuje związek przed marginalizacją? Nowe pokolenie twórców, które kształtuje dziś oblicze teatru, omija związek z daleka - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Aktor warszawskiego Teatru Polskiego już pełnił tę funkcję w latach 2002-05. Teraz zastąpił Joannę Szczepkowską, która nieoczekiwanie zrezygnowała w grudniu. ZASP - najstarsza i największa organizacja teatralna w Polsce - potrzebuje reformy, bo nie nadąża za zmianami w kulturze. Wciąż próbuje odgrywać rolę reprezentanta środowiska, chociaż dawno utraciła wyjątkową pozycję. Nowe pokolenie twórców, które kształtuje dziś oblicze teatru, omija związek z daleka. Celebryci i młodzi aktorzy wybierają inne organizacje, które powstały w ostatniej dekadzie: Stowarzyszenie Aktorów Filmowych i Telewizyjnych oraz Związek Zawodowy Aktorów Polskich. ZASP starzeje się: blisko połowa z 3 tys. członków jest na emeryturze.

O złej atmosferze w związku mówiła w wywiadach Joanna Szczepkowska. Zarzuciła zarządowi chaos i manipulacje. Zasugerowała, że związkiem kierują "ludzie spoza stowarzyszenia". Zarząd zareagował nerwowym oświadczeniem, w którym oskarżył ją o "naruszanie dobrego imienia ZASP-u". Przy okazji okazało się, że w ubiegłym roku członkowie zarządu przyznali sobie sami wysokie diety (wcześniej pracowali społecznie), a wycofali się z tego pomysłu dopiero pod naciskiem terenowych oddziałów.

Świadectwem słabości ZASP-u była ostatnia porażka w sprawie umów sezonowych dla aktorów. Mimo weta związkowców rząd przesłał do Sejmu projekt zmian w ustawie o działalności kulturalnej przewidujący obowiązkowe umowy dla artystów na jeden do pięciu sezonów. W opinii krytyków projektu nowe przepisy godzą w aktorów, zwłaszcza młodych. Nowelizacja ma także ograniczyć wpływ ZASP-u na wybór dyrektorów teatrów - zapowiada odebranie mu monopolu na wydawanie opinii o kandydatach. Prawo do konsultacji będą miały teraz wszystkie działające w teatrze organizacje.

W obliczu zmian środowisko potrzebuje silnego związku zawodowego, który będzie partnerem do rozmów z ministerstwem i samorządami, właścicielami większości scen. Trzeba rozmawiać o zabezpieczeniach socjalnych, minimum budżetowym dla niedofinansowanych scen, limicie kadencji dyrektorskich. Tymczasem ZASP zajmuje się głównie wypłacaniem tantiem oraz prowadzeniem Domu Aktora Weterana w Skolimowie.

Tym, co konserwuje ZASP i nie pozwala mu odgrywać roli prawdziwego związku zawodowego, jest struktura finansowania. Od połowy lat 90. ma status organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Dział repartycji wypłaca artystom (nie tylko członkom ZASP-u, ale wszystkim, którzy się zgłoszą) tantiemy od nadawców za powtórki programów. Co roku na konto organizacji wpływa z tego tytułu ok. 15 mln zł, z czego 14 proc. potrącane jest na obsługę wypłat i cele statutowe. Część nieodebranych tantiem zostaje na koncie i jest źródłem dodatkowych dochodów.

Inaczej więc niż w przypadku typowego związku zawodowego działacze nie muszą dbać o interesy członków, walczyć o prawa pracownicze, organizować protestów, negocjować z pracodawcami. Byt organizacji nie zależy od jej liczebności i zbieranych składek, ale od wpłat ze stacji telewizyjnych, a te płyną niezależnie od tego, jak działa związek. ZASP mógłby obejść się w ogóle bez większości swoich członków, wystarczyłoby, aby chronił odpowiednią liczbę wykonawców. Już dzisiaj liczba artystów, którym wypłaca tantiemy, jest dwukrotnie większa niż liczba jego członków.

Aby przywrócić znaczenie ZASP-u jako korporacji zawodowej, którą był do 1939 r., trzeba by rozdzielić działalność finansową od związkowej. W Europie istnieją co prawda stowarzyszenia twórcze, które z powodzeniem łączą rolę związku zawodowego z kasą tantiem, jednak są to głównie organizacje z Francji, gdzie ruch związkowy jest silny. W Polsce w obronie praw pracowniczych występuje co prawda Związek Zawodowy Aktorów Polskich (utworzony dziesięć lat temu przez grupę ZASP-owców), jednak jest on za słaby, aby skutecznie naciskać na władze.

Olgierd Łukaszewicz podczas swej pierwszej kadencji próbował przekształcić ZASP w nowoczesną korporację zawodową, ale zamiast obroną praw pracowniczych musiał zająć się śledztwem w sprawie 9 mln zł, które poprzedni zarząd, na czele z Kazimierzem Kaczorem, utopił w śmieciowych obligacjach Stoczni Szczecińskiej. Czy teraz zdoła skierować ZASP na nowe tory? Na pewno jest do tego dobrze przygotowany: występował w niemieckich teatrach, które są wzorem dla polskiej reformy, w czasie swojej pierwszej prezesury nawiązał kontakty z podobnymi organizacjami w Europie, odbywał staże. Ma dobre pomysły: chce powołania reprezentacji pracodawców teatralnych na wzór Związku Scen Niemieckich. Brak podobnej organizacji w Polsce blokuje dialog, bo strona społeczna nie ma z kim negocjować.

Pytanie tylko, czy stare struktury dadzą się ruszyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji