"Ubu Król" Alfreda Jarry'ego
Premiera "Króla Ubu" w 1896 roku w Paryżu, pozostaje najbardziej pamiętnym wieczorem w historii Theatre de l'Oeuvre. Paryż od czasów "Hernaniego" nie pamiętał takiej wrzawy, takiego skandalu. Pierwszym słowem, które padło ze sceny na premierze paryskiej było "merde" przekształcone w fantazyjne lecz bardziej wymowne "merdre". Dostojna i wykwitna publiczność poczuła się urażona do żywego, zaś młodzi dekadenci i symboliści byli w pełni usatysfakcjonowani. Premiera u Lugne - Poego uważana jest powszechnie za punkt przełomowy w rozwoju współczesnego teatru.
W "Królu Ubu" odnajduje się właściwie cały teatr XX wieku. Sztuka Jarry'ego jest reakcją nie tylko na naturalizm, ale i kwitnący jeszcze w owym czasie we Francji dramat romantyczny, "Ubu" był wielką drwiną z tragedii romantycznej. Swoją teorię sceniczną wyłożył Jarry w artykule "O bezużyteczności teatru w teatrze". Opowiada się tam przeciw realistycznej scenografii, proponuje teatr syntetyczny, zdemistyfikowany. Nowy teatr ma charakteryzować dążenie do prowokacji, farsy, chęć unicestwienia tradycji, zwalczanie sentymentalizmu, dezintegracji języka, rozbicie pojęcia postaci, autora i przestrzeni. Podporządkowany tym założeniom "Król Ubu" był zapowiedzią ruchu dada, surrealistycznych dramatów i teatru absurdu (Ionesco, Beckett).
Sztuka Jarry'ego jest niesłychanie pojemna interpretacyjnie, różnie ją można odczytywać, dopuszcza wszelkie powinowactwa. W pierwotnym zamierzeniu = jak pisze Boy - paszkwil na głupiego nauczyciela historii płodzony przez ucznia gimnazjum, odczytywany był jako wyraźnie polityczny. Każda epoka odnajdywała w nim satyrę aktualną. Począwszy od paryskiej premiery, aż do naszych czasów, o sztuce mówi się jako o supernowoczesnej, co jest chyba wynikiem wielkich możliwości reżyserskich i inscenizacyjnych jakie w sobie kryje.
Centralnym punktem sztuki jest Mama Ubu i Tata Ubu. Ta potworna para, ich zachłanność, niepohamowana; niezaspokojona i wszechobejmująca, nadaje właściwy sens sztuce. Wszystko, co się w niej dzieje, ich właśnie dotyczy i można powiedzieć, że z jednej strony jest to sztuka o despotyzmie, z drugiej o czystej brutalnej zachłanności. To wielka parodia i zabawa, nasycona jest gorzką i zjadliwą nutą. W dziele Jerry'ego raz po raz błyska jakaś ostra prawda, celne spostrzeżenie; nade wszystko jednak zawarł w niej autor totalną kompromitację głupoty i chamstwa, totalitarystycznej władzy i wojny.
Historycy literatury i teatru często zadają sobie pytanie czy utwór gimnazjalisty z Rennes - "Król Ubu" - jest prawdziwym ojcem teatru absurdu, czy też po prostu jednorazowym wybrykiem. Czas dowiódł, że był to sztubacki figiel, który stał się inspiracją późniejszych pisarzy i pomógł im wyzwolić się.
Sztuka, która wzbudzała dyskusje, skandale w końcu ubiegłego wieku, weszła już do repertuaru klasycznego. "Ubu Króla" przygotował Ryszard Major jako spektakl dyplomowy III Roku Studium Aktorskiego przy Teatrze "Wybrzeże".