Artykuły

"Dom Bernardy Alba"

"Dom Bernardy Alba" Federico Garcia Lorci gościł już na różnych scenach polskich - w Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku. Zawitał wreszcie do Warszawy i znakomicie zadomowił się na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego, który raz jeszcze dał dowód, że posiada zespół świetnych aktorek. Podziwiamy grę nie tylko Marii Dulęby i Zofii Małynicz, ale również Ryszardy Hanin, Renaty Kossobudzkiej, Alicji Raciszówny. Sztuka ta, to koncert samych kobiet. Mężczyzna jest tylko Sprawą, ale za to sprawą naczelną. Nieobecny na scenie, istnieje w każdym zaułku domu, w każdej myśli, pragnieniu zamkniętych kobiet, jest motorem ich działania, urabia psychikę, a wreszcie staje się bezpośrednim powodem tragicznego konfliktu. Konflikt ten jest wywołany szeregiem kompleksów - brutalnie tłumione życie seksualne, tyrania matki, opinii i zwyczajów, odseparowanie się od zwykłego życia, którego codzienna praca, z małymi troskami i radościami, gwarantuje normalny rozwój psychiki człowieka. Sprawy podobne spotyka się w życiu często. Ale nagromadzone w jednym miejscu, gdzie słońce nie ma prawa wejść przez zamknięte okiennice, gdzie siedem kobiet w żałobie zatruwa się wzajemnie zawiścią, daje atmosferę tak ponurą i zagęszczoną, że prawie nie do zniesienia. Potęguje to ostra, realistyczna gra, która nie unika rozdzierającego krzyku rozpaczy i gwałtownego gestu. Sile namiętności odpowiada siła wyrazu. Oczywiście sposoby wyrażenia mogą być różne. Doskonałym przykładem jest gra Zofii Małynicz jako Bernardy Alba. Czuje się ona w tej roli świetnie. Jest despotyczna i władcza, a zarazem lękliwa wobec ludzkiej opinii i plotek, zrobi wszystko, byle zachować pozór cnotliwej, kochającej się rodziny. Otóż to. Pozór. Słowo, które wypełnia treść jej działania. A aktorsko uzewnętrznia to Małynicz ostrym tonem głosu, energicznym gestem, albo przeciwnie - dyskretnym grymasem twarzy, ledwo widocznym ruchem dłoni, niewielkim pochyleniem ciała. Czy zwróciliście uwagę, jak Małynicz słucha? Jak ona umie słuchać. I to właśnie obnaża Bernardę; bo cóż powinny obchodzić surową kobietę ploteczki i świństewka przyniesione przez ciekawską służącą?

W dramatach Lorki uderza charakterystyczne zjawisko - siła, jaką dominuje na scenie środowisko, opinia, zwyczaje. Nawet w lekkiej pozornie komedii, jaką jest "Czarująca szewcowa", plotkarskie kumoszki wdzierają się drzwiami i oknami, by popsuć szczęście tak szczególnie dobranej pary. W "Domu Bernardy Alba" groźna opinia deprymuje właściwie wszystko. Jednostka jest jej całkowicie podległa, a kto się przeciw temu buntuje, ginie. Typowy dramat określonego środowiska.

Federico Garcia Lorca jest poetą kobiety. Wygrywa różnorodne odcienie jej uczuć - liryczną wierność miłości i smutek opuszczenia ("Panna Rosita"), żartobliwą przekorę ("Czarująca szewcowa"), ból niezaspokojonego macierzyństwa ("Jerma") i wreszcie tutaj - rozpacz, bunt, walkę o prawo do miłości, do swobody.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji