Artykuły

Troja w cyberprzestrzeni

We wtorek w Operze Narodowej pierwszy raz w Polsce obejrzymy "Trojan" Hectora Berlioza. Reżyseruje Katalończyk Carlus Padrissa, współzałożyciel grupy teatralnej La Fura dels Baus.

Carlus Padrissa zapowiada widowisko niemal na miarę "Gwiezdnych wojen" George'a Lukasa. Opera Berlioza odnosi się wprawdzie do mitu trojańskiego i - opisanej przez Wergiliusza w "Eneidzie" - wędrówki uratowanego z zagłady Eneasza, ale Padrissa zdecydował się na reinterpretację mitu. W jego przedstawieniu heros nie podróżuje do Kartaginy, lecz na Marsa, a Troi nie atakuje drewniany koń wypełniony armią Greków, lecz komputerowy wirus wojny infekujący umysły bohaterów. - Kiedy otrzymałem propozycję wyreżyserowania opery Berlioza, wpisałem w wyszukiwarkę internetową słowo "Troja". W pierwszej kolejności pojawiła się nazwa groźnego wirusa komputerowego, który niszczy oprogramowanie i pamięć. Stąd pomysł na science fiction i osadzenie akcji w przestrzeni kosmicznej - opowiada Carlus Padrissa.

Teatralni terroryści

Pochodzący z Barcelony artysta jest współzałożycielem jednej z najbardziej szokujących grup teatralnych La Fura dels Baus. Trupa powstała wkrótce po upadku reżimu Franco, w 1979 r. Nieograniczona cenzurą z lubością operowała w swoich przedstawieniach z pogranicza performance'u, happeningu i body artu brutalizmem i "terapią szokową" oddziałującą totalnie na percepcję widza. La Fura wywodzi się z tradycji teatrów ulicznych, wędrownych, była więc z zasady antyinstytucjonalna i antyintelektualna. Polską publiczność zaszokowała na festiwalu Malta w 1996 r., pokazując spektakl "MTM", którym nieomal sterroryzowała widzów.

W 1996 r. La Fura nieoczekiwanie zainteresowała się operą. Wystawiła m.in. "Borysa Godunowa" Musorgskiego, nawiązując do terrorystycznego zamachu na moskiewski Teatr na Dubrowce w 2002 r. Wystawiła też "Pierścień Nibelunga" Wagnera. Carlus Padrissa wyreżyserował m.in. "Czarodziejski flet" Mozarta. "Trojanie" to jego drugie spotkanie z Berliozem po "Potępieniu Fausta" z 1999 r.

Jest to koprodukcja trzech teatrów, miała już premierę w Palau de les Arts Reina Sofia w Walencji oraz w Teatrze Maryjskim w Sankt Petersburgu - obie w 2009 r. Kierownictwo muzyczne objął wielki rosyjski dyrygent Walerij Giergijew, który zadyryguje trzema pierwszymi przedstawieniami (próby prowadził jego współpracownik Michaił Tatarnikow). Na scenie zobaczymy identyczną oprawę scenograficzną jak w Sankt Petersburgu, powstałą w pracowniach Opery Narodowej.

Operowe wyzwanie

Wtorkowa premiera zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na Giergijewa oraz sławę La Fura dels Baus. Po raz pierwszy w Polsce zabrzmi arcydzieło operowe Hectora Berlioza, artysty w swoich czasach być może równie radykalnego jak katalońska trupa teatralna. Marzył o teatrze totalnym, muzyce przestrzennej i synkretycznym połączeniu sztuk, czym zainspirował Wagnera. Lecz na takie idee nie było miejsca w XIX-wiecznej operze francuskiej. Dlatego Berlioz, genialny instrumentator, świadomy efektów kolorystycznych, jakie można wydobyć z orkiestry symfonicznej, pisząc pięcioaktowych "Trojan" w latach 1856-58, miał świadomość, że nie zostanie zrozumiany. Nigdy nie zobaczył swojego dzieła w całości na scenie. Przez pół wieku wystawiano tylko fragmenty, skupiając się albo na zdobyciu Troi, albo na miłosnej historii Dydony i Eneasza. Całość wystawiono pierwszy raz w 1890 r. w Karlsruhe. Do najbardziej znanych przedstawień należy wersja z Metropolitan Opera z Placido Domingo, Tatianą Troyanos i Jessye Norman.

Opera jest dużym wyzwaniem wykonawczym. Może też być wyzwaniem dla niektórych widzów, potrwa bowiem ponad pięć godzin (Giergijew skreślił tylko początek drugiego aktu). "Trojan" cechuje świetna muzyka, wspaniała instrumentacja i porywające partie wokalne, zwłaszcza kobiece - Kasandry i Dydony, w które wcielą się francuski sopran Sylvie Brunet oraz mezzosopran Anna Lubańska. Eneaszem będzie Siergiej Semiszkur, który występował w tej roli także w wersji z Sankt Petersburga.

- Tragiczna Dydona to dla mnie wspaniałe wyzwanie wokalne, piękne, pełne wyrazu frazy. W tej roli pojawiam się dopiero w trzecim akcie i od tej pory śpiewam właściwie bez przerwy aż do dramatycznej sceny końcowej. Reżyser chciał, by w tym przedstawieniu było wiele silnych emocji, co kontrastuje z futurystyczną inscenizacją - powiedziała nam Anna Lubańska. Dla niej Dydona będzie drugim zetknięciem z muzyką Berlioza, po bardzo dobrym występie artystki w kantacie dramatycznej "Romeo i Julia" zagranej w Operze Narodowej kilka lat temu pod dyrekcją Marca Minkowskiego.

Premiera: Wtorek - 11 stycznia, godz. 17 (czas trwania pięć i pół godziny), kolejne spektakle 13 i 16 stycznia, Teatr Wielki - Opera Narodowa, pl. Teatralny 1.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji