Artykuły

Toalety panny Izabeli

Nadto ckliwa, nużąca i długa jest "Panna Izabela" Hanuszkiewicza, by mogła się podobać tej części widowni, dla której dyrektor reżyser robi przede wszystkim swoje przedstawienia, czyli dla młodzieży.

Jednak westchnienia, jakie dają się słyszeć z widowni, dotyczą nawet nie tyle zgorszenia, że tekst i myśl Pana Prusa zastąpił tekst i myśl Pana Hanuszkiewicza - na to w końcu wybierający teatr widz jest przygotowany - ile z ubolewania nad jakością ansablu aktorskiego. Poza Izabelą Magdy Cwenówny, Wokulskim Pawła Szczęsnego i prezesową Ireny Kwiatkowskiej, pozostała część zespołu wypada albo niemrawo, albo manierycznie. A już prawdziwą katastrofą jest rola Rzeckiego - Jerzego Karaszkiewicza, któremu reżyser poza plątaniem się po scenie i wiecznym zadziwieniem nie dał nic do grania.

Dwa wątki - ekonomiczny i feministyczny - z wyraźnym punktowaniem odniesień w stronę naszych czasów dominują na scenie. O ile z pierwszym można się pogodzić, drugi razi śmiesznością i sztucznością. Pewnie, że na kartach powieści można dopatrzeć się "racji kobiet" i dodają one pieprzyka temu romansowi z myszką, jakim jest dla nas "Lalka", ale tu - wyniesione na ołtarze - osiągają niezamierzony efekt komiczny.

Hanuszkiewicz przypomina, że 30 lat temu inscenizował w Teatrze Powszechnym "Pana Wokulskiego" wg wzorów sentymentalno-romantycznych i sala płakała nad pirotechnicznym losem tytułowego bohatera; teraz więc oddaje sprawiedliwość argumentom Wąsowskiej i myślom Izabeli. Być może tamten "Wokulski" byłby dla dzisiejszej widowni niestrawny, ale czy ta wymodelowana na potrzeby naszych czasów "Izabela" ma większe szanse? Nie sądzę.

Jedyne, co warto temu spektaklowi oddać na plus, to piękne toalety głównej bohaterki, która prezentuje się w nich szykownie i z wdziękiem. Reżyser każe jej to w końcu odpokutować habitem zakonnicy, próbując nam wmówić, że pobudza on wyobraźnię (interpretacyjną, rzecz jasna), ale ponieważ od dwóch tygodni miasto oplakatowane jest "Izabelą-zakonnicą", ów habit robi mniejsze wrażenie, niż można by oczekiwać. A tak na dobrą sprawę chciałoby się zapytać reżysera, dlaczego nie zdecydował się nań wcześniej? Czy nie byłoby to jeszcze bardziej en vogue?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji