Artykuły

Panna Łęcka w klasztorze

Zupełnie niespodziewanie wstrząsnęły stolicą w ostatnich dniach wydarzenia nie ze świata wielkiej i małej polityki, ale sztuki. Najpierw Teatr Wielki zaprosił swoich stałych bywalców na arcydzieło Wagnera pt "Parsifal" (pięć godzin czystej muzyki) wystawiane dotąd tylko raz w Warszawie w 1928 r. I ten spektakl sfinansowany został prywatnie przez znanego impresaria Barbarę Śliwińską, która zdecydowała się podjąć wielkie ryzyko zapraszając go na występy do ojczyzny Wagnera. Jednocześnie tzw. ulica mówiła o ogromnych plakatach eksponujących - raz w stroju zakonnicy (!), raz balowym - odtwórczynię roli panny Łęckiej w nowej Hanuszkiewiczowskiej inscenizacji "Lalki" czyli Magdę Cwenówną. A choć w Teatrze Dramatycznym nie umilkły jeszcze echa świetnej choć ogromnie dyskutowanej premiery "Wujaszka Wani" z kwiatem trzydziestolatków w obsadzie (Zamachowski, Malajkat, Trzepiecińska), już Warszawa się szykowała na półtoragodzinne skrócone przedstawienie "Kordiana" w reż. Macieja Prusa. Uff!

Czy po tych premierach można jednak żargonowo mówić "temperatura życia kulturalnego w stolicy podniosła się o kilka stopni"? Z pewnością tak, choć nie wszystkie spektakle szokują jedynie walorami artystycznymi. Bezspornym wydarzeniem stał się "Parsifal" na placu Teatralnym. Wielki epos rycerski "skrzyżowany" z pełnym nabożnego skupienia misterium oprawiony w niezwykle piękną muzykę pozwolił zaprezentować nowoczesny teatr muzyczny, operujący symbolicznymi rozwiązaniami scenograficznymi, wydobywający patos sytuacji, w których bohaterowie starają się odnaleźć drogę do mądrości i dobra. Reżyseria spoczywała w rękach Klausa Wagnera, znanego w Łodzi choćby z realizacji "Toski", a równie znakomicie wykorzystała walory przestrzeni scenicznej i sali teatralnej scenografia Thomasa Peknego. Wystarczy powiedzieć, że chór umieszczony został na najwyższym piętrze balkonów, co dawało efekt niezwykły. No a całość muzycznie opracował szef łódzkiej sceny operowej Antoni Wicherek, co jest kolejnym dowodem współpracy Łodzi i Warszawy (przypomnijmy niedawny "Bal maskowy" i dyr. Andrzeja Straszyńskiego). Arcytrudną partię Kundry zaśpiewała wspaniała artystka wagnerowska Hanna Lisowska. Towarzyszyli jej m.in. Włodzimierz Zalewski i na drugiej premierze Sylwester Kostecki. "Parsifal" to naprawdę wielka sprawa!

Co z kolei można powiedzieć o spektaklu "Panna Izabella"? Że stanowi raczej "wariacje na temat" niż jest czystą adaptacją "Lalki". I że reżyser wydobył na pierwszy plan motyw kobiecy, a więc eksponując panie Łęcką i Wąsowską, bowiem dziś na kluczowych stanowiskach mamy panie i warto spojrzeć na "korzenie" tej sytuacji. Oczywiście bardzo dyskusyjny jest pomysł dialogowania panny Łęckiej ubranej w habit z Wokulskim "już po wszystkim", ale w kalejdoskopie zmieniających się obrazach jest trochę klimatu starej Warszawy. I są sprawy np. dotyczące handlu ze wschodem brzmiące bardzo aktualnie. Wspomnijmy jeszcze kilka mistrzowskich epizodów z Ireną Kwiatkowską na czele (prezesową), siłę Wokulskiego eksponowaną jako naczelną cechę przez aktora Piotra Szczęsnego, ale dyskusyjne wydaje się nieco ujęcie postaci Łęckiej przez Magdę Cwenównę. Może jest jednak zbyt "ponadczasowa"? Ale trzeba to zobaczyć, by się pospierać z reżyserem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji