Artykuły

Zelwerowicz, Rittner i "Głupi Jakub"

O Aleksandrze Zelwerowiczu, jednej z wielkich postaci naszego teatru; człowieku, który przez kilka dziesięcioleci fascynował swą działalnością artystyczną publiczność, krytykę, aktorów i reżyserów - dziś słyszy się nie za wiele. Częściej wspominamy Schillera, Horzycę, Osterwę, Jaracza. Rzecz charakterystyczna, że nazwiskiem Zelwerowicza nie ochrzczono, jak dotąd, żadnego teatru. I dziwnym zrządzeniem losu, nawet w Łodzi, gdzie Zelwerowicz w 1945 roku założył szkołę teatralną, a jeszcze przed Pierwszą Wojną Światową prowadził działalność reżyserską i dyrektorską - nie ma teatru im. Zelwerowicza! Scena, którą Zelwerowicz kierował kiedyś w Łodzi aktualnie nosi nazwę Teatru im. Stefana Jaracza. Tyle tylko, że w owym teatrze pamięć o Zelwerowiczu przetrwała. W setną rocznicę urodzin Zelwerowicza, przypadającą właśnie na rok bieżący - Łódzki Teatr im. S. Jaracza stał się głównym współorganizatorem uroczystości związanych z ową rocznicą.

Łódź w artystycznej karierze Zelwerowicza nie była miastem jego stałej pracy, lecz była na pewno ośrodkiem, do którego w swoich teatralnych wędrówkach, chętnie powracał. Najaktywniej działał tam od roku 1908 do 1911. Kierował wówczas najpierw Teatrem "Victoria", a kiedy ów spłonął, rozpoczął działalność w nowej siedzibie przy ulicy Cegielnianej - noszącej obecnie nazwę ulicy Jaracza. W tym stosunkowo krótkim okresie zaproponował miastu teatr zakorzeniony we współczesności, prezentujący widzom polską klasykę romantyczną i dramaturgiczne dokonania modernizmu - teatr aktualny, adresowany do szerokich kręgów publiczności i skupiający na widowni przedstawicieli nie tylko inteligencji, lecz również środowisk robotniczych. Zelwerowicz wystawił w Łodzi: "Wesele" i "Klątwę" Wyspiańskiego, "Dziady" Mickiewicza, "Irydiona" Krasińskiego, "Ryszarda III" Szekspira, i aż trzy sztuki Słowackiego: "Sen srebrny Salomei", "Horsztyńskiego" i "Samuela Zborowskiego". O artystycznym dorobku teatru dobrze świadczy też chyba jego wyjazd w roku 1909 do Petersburga, Trupa Zelwerowicza goszczona tam była przez Teatr Komisarżewskiej. Zaprezentowała inscenizację "Dziadów", "Wesela", "Ślubów panieńskich" i "Irydiona". Zelwerowicz interesował się przede wszystkim modernizmem i romantyzmem. Później fascynował go również Stanisławski i realistyczna dramaturgia rosyjska. Ale wizyta u Komisarżewskiej dostarcza dowodu, że zaciekawienie teatrem rosyjskim nie było Zelwerowiczowi obce także i w latach kiedy właściwie dopiero zaczynał swoją artystyczną karierę.

Aleksander Zelwerowicz był popularyzatorem sztuki teatru, pedagogiem i oczywiście przede wszystkim znakomitym aktorem. O dokonaniach artysty w każdej z tych dziedzin, podczas łódzkich obchodów 100 rocznicy jego urodzin, mówiły wygłaszane w auli. biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego, referaty: prof. S. Kaszyńskiego, dr Z. Wilskiego i dr. A. Kuligowskiej. Ale najciekawsza część uroczystości miała miejsce w Teatrze im. S. Jaracza. W foyer teatru otwarto poświęconą Zelwerowiczowi wystawę. Na małej scenie zaprezentowano montaż tekstów Zelwerowicza dotyczących jego myśli o aktorach, reżyserii i prowadzeniu teatru. Zaraz później prof. Bohdan Korzeniewski wspominał Zelwerowicza z aktorami pamiętającymi go jako Żebraka w łódzkim przedstawieniu "Elektry" Girodeaux. A wreszcie - na zakończenie - teatr dał przedstawienie "Głupiego Jakuba" Tadeusza Rittnera - sztuki w której kiedyś Zelwerowicz kreował postać tytułową. Tyle o samych, poświęconych setnej rocznicy urodzin Zelwerowicza uroczystościach. Wynikało z nich, że działalność Zelwerowicza jest ważną częścią naszego dorobku kulturalnego, że wywierała wpływ na rozwój teatru polskiego w ciągu całego półwiecza, i że - posiadając tak istotną wagę - winna się w końcu doczekać poważniejszych studiów i opracowań, których - jak dotąd - ciągle jeszcze nie mamy.

A teraz - osobno - o przedstawieniu "Głupiego Jakuba". Osobno, bo chociaż, jak już wspomniałem, Teatr im. Stefana Jaracza wystawił go, by uczcić stulecie urodzin Zelwerowicza, to przecież Rittner i jego sztuki stanowią jednocześnie temat odrębny.

Rittner przez bardzo długi okres czasu pozostawał w teatralnych niełaskach. Mówiono, że jego dramaturgia zwietrzała, i że w percepcji niektórych rittnerowskich sztuk przeszkadzają sentymentalno-liryczne skłonności ich autora.

Wyjaśniano, że niechęć do Rittnera powoduje zmierzch konwencji realistyczno-obyczajowych w teatrze. Wytykano Rittnerowi, iż zajmował się konfliktami kastowo-stanowymi, które dawno już rozpłynęły się pod naporem dwudziestowiecznych procesów społecznych. Miano mu za złe jego związki z modernizmem, secesją i ibsenizmem.

Dzisiaj jest już inaczej. Sytuacja Rittnera w teatrze ulega korzystnym zmianom. Zaczyna się go wystawiać bez wstydu, a nawet z zaciekawieniem potęgowanym rewizją przeważających, aż gdzieś po lata sześćdziesiąte, negatywnych ocen polskiego modernizmu. Autor "Lata" powraca do teatru jako jeden z klasyków modernizmu i jako twórca sztuk odznaczających się pewnymi trwałymi wartościami, przede wszystkim w zakresie ukazywania psychologicznych mechanizmów postępowania człowieka. Czy wartości te posiada również "Głupi Jakub" - utwór tradycyjnie uważany za jeden z najlepszych w dramaturgii Rittnera, lecz jednocześnie mocniej niż pozostałe jego sztuki osadzony w sferze konfliktów społecznych dziś już zdezaktualizowanych, rozgrywających się w kręgu galicyjskiego dworku? Przedstawienie wyreżyserowane w łódzkim Teatrze im. Stefana Jaracza przez Wandę Laskowską daje na to pytanie odpowiedź twierdzącą.

Laskowska rozgrywa "Głupiego Jakuba" w zakomponowanym stylowo, przez Łucję Kossakowską, modernistyczno-secesyjnym wnętrzu, w dworskim saloniku, w którego okna zagląda bujna wiejska przyroda. Nie unika ostrego podkreślania różnic w pozycji stanowej, czy towarzyskiej występujących na scenie postaci, lecz mimo to wcale nie można powiedzieć, że konstruowany w ten sposób spektakl - przenosząc publiczność w atmosferę czasów w swych strukturach społeczno-obyczajowych już zamkniętych - staje się przez to dla niej obojętny. Struktury, o których mowa funkcjonują bowiem w przedstawieniu Laskowskiej nie same dla siebie. Stanowią w spektaklu punkt wyjścia do ukazania zawsze tej samej gry, jaka w ludziach odbywa się między prawdą wewnętrzną a maską, instynktem a konwencją, konkretem a pozorem.

W łódzkim "Głupim Jakubie" gra owa momentami staje się dramatyczna, lecz częściej zabarwia ją tonacja komediowa. Dramatyczny i śmieszny zarazem jest, przede wszystkim Szambelan. Dawniej bywało, że Szambelana grywano w rozchełstanym szlafroku, rozczłapanych pantoflach, jako osobnika życiowo zniszczonego i zniedołężniałego. Przybylski gra inną postać. Jest człowiekiem w sile wieku, ale i w pełni sił. Irytuje go atmosfera domu, złości fałszywość panujących między jego domownikami stosunków. Szambelan - taki, jakim go stworzył w swej sztuce Rittner - potrafi liczyć, zna się na buchalterii, prowadzeniu interesów - i te właściwości Przybylski również ukazuje. Ale Szambelan w przedstawieniu Laskowskiej wie przede wszystkim, że za pośrednictwem reguł gry, którymi zrobił majątek - zbudował sobie także swoiste więzienie. Drażni go, że terroryzując domowników, sam jest również terroryzowany zasadami dobrego tonu, zobowiązaniami rodzinnymi, towarzyskimi, i że w całej tej zabawie przegrywa sprawy najbardziej osobiste. Ale kiedy taki Szambelan - gwoli zrzucenia jarzma i zakosztowania prawdziwego życia - decyduje się na małżeński mezalians z Hanią, jego wyzwólmy okazują się natychmiast pozorne. Przyszła żona, jakbyśmy dziś powiedzieli, inteligentka w pierwszym pokoleniu - przygotowuje mu natychmiast nową klatkę. Bo Hania Małgorzaty Skoczylas znajduje w obyczajach i etykiecie dworku nie tylko nuworyszowskie upodobanie, lecz umie również posługiwać się konwenansem w celu natychmiastowego wyrobienia sobie mocnej pozycji pani domu.

Wanda Laskowska odkryła w "Głupim Jakubie" kontredans póz i masek. Pokazała, że "tańczą" w nim, prócz Jakuba, wszystkie postaci sztuki. Czasami - jak ma to miejsce w wypadku Marty Alicji Zomer, Teofila Andrzeja Głoskowskiego, czy Prezesa Włodzimierza Kwaskowskiego - jest to "taniec" na granicy groteski. Tylko Jakub jest inny. Jest postacią kontrapunktową, pragnącą zachować własną osobową tożsamość - co grający Jakuba Zbigniew Kasprzyk pokazał w sposób czytelny i wiarygodny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji