Artykuły

Małgorzata Sikorska-Miszczuk: Błękitek

Kiedyś to byli artyści, a teraz to są takie łapserdaki same - pisze w felietonie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk.

Dzień dobry państwu, bardzo mi przyjemnie, na szczęście już wytrzeźwiałam po tych wszystkich wigiliach i wskutek tego zupełnie przytomna, nie w odmiennym stanie świadomości, lecz w stanie świadomości świadomym wkroczyłam w świat jedynej słusznej i prawdziwej wigilii rodzinno-rodzicielskiej i przeżyłam ją. Świadczy to o mojej dużej żywotności, wręcz o maniackim czepianiu się życia, przywiązaniu do życia, ślepej miłości do życia, zakochaniu się w życiu, życiu dla samego życia itd., ponieważ gdyby tak nie było, to nie byłoby co zbierać.

Wprawdzie Fertacz mówiła, że trzeba było sobie kupić Wyborczą Świąteczną albo Jakąśtam, i że tam uprzedzali, że w czasie świętej wigilii jedynej słusznej dzieją się straszne rzeczy, to znaczy cuda się dzieją. Dorośli zamieniają się w dzieci albo w zwierzęta i mówią ludzkim głosem, i gdybym była przeczytała te przepowiednie, to może obeszłoby się bez cudu przemienienia, lecz, jak wspomniałam, i tak miłość do życia uchroniła mnie przed zejściem śmiertelnym, wprawdzie na pewien czas tylko, ale na razie dalej mogę sobie wypisywać swoje wypisywanie.

Zaś Fertacz prosiłabym o wcześniejsze informowanie mnie o ciekawych artykułach w prasie codziennej. Dopuszczam też wariant zasponsorowania dla mnie przez Fertacz prenumeraty dowolnych czasopism, które sobie Fertacz wymarzy, nie musi ona ograniczać się do jednej opcji politycznej, i to jest taki apel.

Ponieważ przeżyłam, z czego się obsesyjnie cieszę, zawisło nade mną następujące pytanie: skoro przeżyłaś, to jak przeżyć dalej? To jest pytanie fundamentalne z naciskiem na "przeżyć dalej", nie "co przeżyć?" tylko, "jak?". Chodzi o świat materialny, nie duchowy. Tutaj sobie wykonałam medytację pod choinką co by tu wymyśleć, żeby przeżyć i utrzymać się na przyzwoitym poziomie tzw. klasy średniej albo aspirując do niej, hm. Wracając jednak do problematyzowania zagadnienia kim jestem klasowo, to mając samochód peugeot 306 z r. 1999 mogę go potraktować jako artystyczną auto/kreację (żart!) i deptanie po wyznacznikach klasowości oraz prztyczek wymierzony tym wszystkim producentom samochodów, którzy zamiast pić - pracują, wręcz dwoją się i czworzą, żeby wymyśleć dla mnie nowy fajny model do jeżdżenia. Hej chłopaki, staracie się na darmo!

Ale czy ja mogę spać spokojnie i nie przejmować się, że oni się tak zapracowują, zaharowują? Świat jest Jednością, wszyscy jesteśmy Jednością, więc oni są mną i czuję z nimi Jedność i chciałabym, żeby się cieszyli i mieli satysfakcję z pracy. Jaki z tego wniosek?

Medytuję pod choinką, kombinuję. Ale czy ta medytacja nie rozmija się z obrazem artysty medytującego podchoinkowo nad nowym tematem dzieła raczej niż nad jakimś blaszakiem z kołami?

Ale też powiedzmy sobie prawdę: kiedyś to byli artyści, a teraz to są takie łapserdaki same. To smutne jest. Ale na szczęście Niemcy płacą. Pozdrawiam braci Niemców i zobaczymy, co się wydarzy za tydzień w kwestii mojego przeżycia.

Małgorzata Medytacejska

PS. Gdy już to wszystko napisałam, poczułam straszne wyrzuty sumienia wobec Błękitka - kochanego mojego peugeota, który jest niezwykle piękny kolorystycznie. Jednak oprócz pięknego koloru pan na jeża z mechanic.pl zwrócił mi uwagę na inne cechy Błękitka. Pan twierdzi, że silnik Błękitka jest umieszczony w Takim Czymś i To Coś - nie pamiętam jak on to nazwał - ja sobie to wyobraziłam jako kokon, albo całun, albo prześcieradło, które otacza silnik, i pan powiedział, że To Coś się podarło i trzeba to jakoś naprawić, bo silnik lata (bez Tego).

Czy to możliwe? Czy To Coś istnieje? I czy istnieje jakieś inne wytłumaczenie słów pana na jeża?

Chciałam kupić książkę o Błękitkach, ponieważ ja całą wiedzę o świecie czerpię z książek; chodzi o świat poza moim zasięgiem, takim jak Gwatemala albo średniowiecze. No, ale akurat książki o tym modelu Błękitka nie ma. I nie wiem jak przekonać się, czy silnik naprawdę powinien być w Takim Czymś, co się podarło.

Boże, czy jak będę jechała, to silnik nie wyleci?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji