Artykuły

Misja seks i kasa

Gwiazdy zakładają teatry w których grają inne gwiazdy. Chcą pokazać, że na scenie można łączyć komercję ze sztuką. Ale chyba nie tylko Krystyna Janda, Tomasz Karolak, Michał Żebrowski i Emilian Kamiński mają pasję. I robią na niej biznes - piszą Magdalena Rigamonti i Agnieszka Michalak w Sukcesie.

Gwiazdy lśnią. Podziwianie aktorskiego kunsztu Kuby Wojewódzkiego, samego Daniela Olbrychskiego oraz Michała Żebrowskiego dyrektora teatru 6 Piętro w sylwestrowy wieczór warte jest 280 zł z lampką szampana w cenie. Mimo to wszystkie bilety zostaną wyprzedane. Niektórzy myślą że komercja to komedie i farsy. Ale to nieprawda. Bo liczy się poziom przedstawienia. Na to składają się dobre teksty i znakomita gra. Celem teatru jest zarabianie, lecz to nie znaczy, że trzeba iść na kompromis ze sztuką mówi Tomasz Karolak, który gra w telewizyjnych hitach, takich jak "39 i pół".

Sobotni wieczór. Kilkanaście minut przed godz. 20. Przed warszawskim teatrem Polonia tłum fotoreporterów. Spektakl "Przygoda" reżyseruje szefowa - Krystyna Janda. Grają Jan Englert, Edyta Olszówka, Beata Scibakówna. W środku kilkadziesiąt osób odbiera zaproszenia na premierę. Kolejnego wieczoru sytuacja się powtarza: pod kasą aż się kłębi, wszyscy chcą kupić bilety lub załapać się na wejściówki. Po spektaklu recenzują. - Świetny Englert. Mądra sztuka, dobrze napisana. Doskonała rozrywka, muszę koniecznie przysłać tu przyjaciółki - chwali na gorąco pani Karolina.

Po premierze "Sprzedawców gumek" w reżyserii Artura Tyszkiewicza w teatrze IMKA Tomasza Karolaka też entuzjazm. Na frekwencję jego szef nie mógł narzekać. - Na każdy rodzaj teatru jest miejsce w Warszawie. Ale teatr komercyjny musi na siebie zarabiać - mówi Karolak. - To zmusza właścicieli do szukania sposobów dotarcia do publiczności.

ZAROBIĆ NA GENERALE

Wydaje się, że to najprostsza rzecz pod słońcem. Wystarczy być gwiazdą, mieć charyzmę, żyłkę do interesów, sztuki, no i... marzenie o własnej scenie. - To wszystko prawda - śmieje się Tomasz Karolak. Teraz przygotowuje dwie bomby: grudniową premierę "Dzienników" Witolda Gombrowicza w reżyserii Mikołaja Grabowskiego w doborowej obsadzie (z Magdaleną Cielecką, Piotrem Adamczykiem), a w styczniu "Generała" - sztukę o Wojciechu Jaruzelskim w reżyserii Artura Tyszkiewicza.

- Jestem z pokolenia, któremu wprowadzenie stanu wojennego kojarzy się z brakiem "Teleranka", i dlatego chcę zrobić cykl trzech przedstawień o PRL-u - wyjaśnia Karolak. - Będzie jeszcze o polskim show-biznesie lat 70. i pierwszym Polaku w kosmosie: Mirosławie Hermaszewskim.

DOCHODOWY MIX

Za to w kinach można zobaczyć już film "Śniadanie do łóżka" z nim w roli głównej. - Muszę przecież zarobić na ten teatr - mówi z rozbrajającą szczerością. Bo IMKA na razie nie przynosi zysku. - Cieszyłbym się, gdybym na tym biznesie wychodził na czysto - mówi Karolak. Sprawdziliśmy to. Bilet w IMCE kosztuje ok. 70 zł. Wydawałoby się, że to dużo, bo w teatrach państwowych są tańsze. - Ale tam każdy spektakl realizowany jest z publicznych pieniędzy. Ja i tak do naszych przedstawień dokładam - zdradza Karolak. Szybko dodaje, że zakładając teatr, spełnił po prostu swoje marzenie. - Zamiast apartamentu w szklanym wieżowcu mam teatr. I bardzo mi z tym dobrze. Przepis na teatr numer dwa? Wystarczy w odpowiednich proporcjach połączyć elementy artystyczne z marketingowymi, czyli literaturę z najwyższej półki z promocją i... rozpoznawalnymi aktorami - nawet serialowymi. Dyplom nie jest już potrzebny, by zaistnieć na scenie, czego dowodzą choćby Julia Kamińska ("Brzydula") czy Kuba Wojewódzki. Emilian Kamiński, szef warszawskiego teatru Kamienica, także reklamuje spektakl z "telewizyjną" gwiazdą - Kasią Cichopek. - To zdolna dziewczyna, ma predyspozycje, żeby stanąć na scenie i grać - mówi Kamiński o aktorce, która właśnie zadebiutowała u niego w sztuce "Testament cnotliwego rozpustnika".

Po trzecie: aktor czy nie aktor - jeśli udźwignie rolę, krytycy przymkną oko na brak przygotowania, tak jak stało się to w przypadku Kuby Wojewódzkiego, który z sukcesem wystąpił w "Zagraj to jeszcze raz,Sam" w teatrze 6. piętro Michała Żebrowskiego. Rozpoznawalne twarze są seksowne, nawet w ambitnych przedsięwzięciach, o czym przekonuje sukces "Traviaty" Mariusza Trelińskiego w Operze Narodowej, gdzie zagrali tancerze Edyta Herbuś i Rafał Maserak.

Po czwarte; sztuka w teatrze komercyjnym musi docierać do różnych ludzi. Ktoś wyjdzie zachwycony, bo widział na deskach Janusza Gajosa, ktoś inny - bo przywołał w pamięci teksty Agnieszki Osieckiej lub poruszyła go muzyka Leszka Możdżera.

OCH, TEN DROGI TEATR

Doskonale czuje to Krystyna Janda. Ponad pięć lat temu też postawiła wszystko na jedną kartę - razem z mężem, nieżyjącym już operatorem Edwardem Kłosińskim, i córką Marią Seweryn założyła Fundację Krystyny Jandy na rzecz Kultury i zmieniła rozpadające się kino Polonia w świetnie prosperujący, ale - jak twierdzi - niedochodowy teatr Polonia. - Najbardziej opłacałoby mi się zwyczajnie budynek postawić - mówi Janda. - Gdybym stworzyła teatr, w którym byłoby ponad 500 miejsc i w którym grałabym musical przez siedem lat, nie miałabym żadnych problemów finansowych. Niestety, mój gust i potrzeby zaprowadziły mnie w ślepą uliczkę: stworzyłam scenę ambitną, która ma misję. I przyznaje, że nie ma już sił szarpać się o każdy grosz. Ostatnio obwieściła, że bez pomocy państwa teatru robić nie będzie. -1 wtedy ludzie zaczęli wpłacać pieniądze na konto fundacji, zamiast kupować za nie bilety - bo nasz teatr jest fundacją, nie prywatną firma. Pisali do mnie, że nie mogą przyjść na spektakl, ale za bilet zapłacą - opowiada Krystyna Janda. - Kiedyś chodziłem do teatru, by zobaczyć słynnego aktora. Zapraszałem dziewczynę na randkę, ale nie zwracałem uwagi na tytuł sztuki, nawet reżyser mnie nie interesował. Dziś chodzę dla przedstawienia, które są zwykle na przyzwoitym poziomie. Rzadko zdarzają się niewypały - mówi Marcin z Warszawy. - I atmosfera jest domowa, kameralna. Nikogo już nie dziwi, że w repertuarze teatru Polonia są i komedie ("Boska", "Skok z wysokości"), i musicale ("Bagdad Cafe"), i dramaty ("Trzy siostry" według Czechowa, i "Szczęśliwe dni" Becketta). Podobnie jest w teatrze Capitol Anny Gornostaj, bo w repertuarze są "Pornografia" Gombrowicza, ale też "Bożyszcze kobiet" z Anną Dereszowską, Hanną Śleszyńską i Piotrem Gąsowskim. Żadnych tandetnych sztuczydeł. Krystyna Janda dała się już jednak złamać tej zasadzie. Pokaże farsę. Właśnie przymierza się do wystawienia sztuki "Weekend z R.". Wystąpią Cezary Żak, Piotr Machalica i Jacek Poniedziałek (premiera w Och-Teatrze 27 listopada). Będzie to pierwsza farsa w pięcioletniej historii teatru. - Wzbraniałam się przed farsą, bo nie znajdowałam w tym gatunku nic ciekawego. Głupio śmieszne sztuki w ogóle mnie nie interesują. Inaczej jest z "Weekendem z R.". Jest jakby specjalnie dla mnie napisany. Świetny. Kiedy go czytałam, co chwilę się śmiałam - opowiada. Farsę angielskiego dramaturga Robina Hawdona reżyseruje sama Janda, ona gra też główną rolę. Wyczuła potencjał tej sztuki, bo zdecydowała o wystawieniu kilkunastu spektakli z rzędu, aż do świąt. A zazwyczaj teatry, dla uniknięcia ryzyka, planują po cztery, pięć przedstawień po premierze. Ale Janda wyłamuje się z tego schematu. - Mam nadzieję, że "Weekend z R." zapewni nam stabilność finansową. Poza tym to ja się cieszę, bo uwielbiam grać w świetnych sztukach - śmieje się. Tuż przed wakacjami w Polonii było krucho z pieniędzmi. - Bałam się, że będziemy musieli zamknąć Och-Teatr, bo nie udźwigniemy kosztów remontu i utrzymania budynku - wylicza. A przecież otworzyła go zaledwie rok temu. Dyrekcję powierzyła córce, aktorce Marii Seweryn. - Oczywiście pracujemy razem. Bez mamy bym sobie nie poradziła - mówi Seweryn. Na przełomie czerwca i lipca Janda znów przygotowała w Och-Teatrze premierę "Białej bluzki", bo trzeba było ratować scenę z opresji. Wiedziała, co robi, bo na nią, na Jandę, zawsze przychodzą tłumy. Monodram na podstawie opowiadania Agnieszki Osieckiej w reżyserii Magdy Umer to teraz hit teatru.

NAZWISKA W CENIE BILETU

Nic dziwnego, że kiedy inni przestają grać w wakacje, Krystyna Janda i inni teatralni "prywaciarze" otwierają drzwi do swoich scen na oścież. Wiedzą, że turyści też chodzą na spektakle. Dlatego latem Janda oprócz "Białej bluzki" miała jeszcze dwie premiery - w teatrze Polonia i na placu Konstytucji. Przez dwa miesiące odbyło się 60 spektakli. Darmowych, po 600 osób na widowni każdego wieczoru. - To ludzie, którzy nie mają

pieniędzy na bilety, ale mają kulturalne potrzeby. Dla nich wystawiamy sztuki za darmo: uważam, że to mój obowiązek - mówi Krystyna Janda. Ona też zdaje sobie sprawę, że publiczność przychodzi do teatru przede wszystkim dla gwiazd.

- Trzeba jednak robić miejsce młodym aktorom - mówi Tomasz Karolak, który po Gombrowiczowskich "Dziennikach" z gwiazdorską obsadą, zamierza inwestować w świeżą krew. - Będą u mnie grali dopiero co upieczeni absolwenci. Ale nie w łatwym repertuarze, bo nie lubię schlebiać gustom - wyznaje. Emilian Kamiński, który celuje w lżejszy teatr, nie jest już tak przekonujący. - Budowałem teatr dla wrażliwych - tłumaczy. - Dziś Kamienica jest miejscem towarzyskim. Każdy widz jest witany, po spektaklu wymieniamy na gorąco opinie.

I broni repertuaru, np. "Testamentu cnotliwego rozpustnika" z Cichopek w jednej z głównych ról. Broni aktorów (wśród nich Krzysztofa Ibisza i Jacka Kawalca). - Dobry teatr musi być różnorodny, bo gusta są różne. Chodzi o to, żeby nie robić spektakli, z których krzesła z nudów wychodzą. Moim sponsorem jest widz - bez tego ja nie istnieję - mówi Kamiński.

*

U Michała Zebrowskiego w teatrze 6. piętro też jest gwiazda - Kuba Wojewódzki. To on błyszczy w "Zagraj to jeszcze raz, Sam" i dla niego ludzie są gotowi zapłacić za bilet 150 zł. Zebrowski, podobnie jak Karolak, nie stawia jednak tylko na celebrytów - kilka tygodni temu wystawił "Maszynę do liczenia", w której gra trzynastka wyłonionych w castingach adeptów aktorstwa. Każdego wieczoru młodzi muszą udowadniać, że są warci poniesionych przez publiczność kosztów. Przedstawienia kończą się owacjami, tak jak u Jandy, Seweryn i Karolaka.

U nich też nie ma klap, dramatycznych niepowodzeń ani zrujnowanych aktorskich karier.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji