Artykuły

Ostatnia część lwiej sagi

- Może po tej książce młodsze pokolenie zobaczy, na czym polegała legenda STS-u: burzyliśmy pewne bariery, tabu, mówiliśmy rzeczy, których dotąd się ze sceny nie mówiło - opowiada JAROSŁAW ABRAMOW-NEWERLY, autor "Lwów STS-u".

O Warszawie sprzed 50 lat, byciu studentem wówczas i obecnie rozmawiamy z Jarosławem Abramowem-Newerlym, autorem książki "Lwy STS-u":

Jarosław Abramow-Newerly twierdzi, że to ostatnia część lwiej sagi. Mamy w niej portrety współtwórców Studenckiego Teatru Satyryków, przyjaciół i znajomych autora, m.in. Agnieszki Osieckiej, Andrzeja Jareckiego, Witolda Dąbrowskiego, Jerzego Markuszewskiego. To wejście w dorosłość autora i bohaterów znanych z dwóch jego poprzednich wspomnieniowych książek "Lwów mojego podwórka" i "Lwów wyzwolonych".

Beata Kęczkowska: Styczniowa noc 1954 roku, z Foksal na Żoliborz biegnie młody student Jarek Abramow-Newerly. Skąd on tak biegnie?

Jarosław Abramow-Newerly: Z balu u dziennikarzy. Równie słynnego jak później bal gałganiarzy na ASP. Były też wtedy szkolne zabawy i akademie propagandowe z wierszami, piosenkami radzieckimi. W czasie karnawału na uniwersytecie odbywały się wieczornice, grała muzyka mechaniczna albo orkiestra Leszka Lebiedzia. Czasem nawet coś podjazzowali albo zagrali fokstrota, ale już boogi-woogi było tępione jako zachodnio-amerykański styl życia.

Do lokali wtedy raczej nie chodziliśmy ze względu na finanse, no i tam obowiązywał ubiór wizytowy. A przecież krawaty były źle widziane - mieliśmy wszak instytucjonalny kult robotnika - od piosenki po ubranie.

A dziewczyny?

- Okropnie ubrane. Dlatego np. Ala, z którą byłem na balu u dziennikarzy, budziła mój podziw - chodziła w karakułach i z mufką. Zmiana ubioru pojawiła się wraz z Festiwalem Młodzieży w 1955 r., gdy zobaczyliśmy po raz pierwszy młodych ludzi z Zachodu. Przepaść między młodymi Francuzami czy Włochami a nami była olbrzymia.

W tych "Lwach" więcej niż w poprzednich pojawia się wątków obyczajowych, podrywania dziewczyn.

- Oszczędnie, oszczędnie (śmiech). Starałem się to zarejestrować, nieco odbrązowić. W sumie bowiem to byli bardzo weseli chłopcy. I dziewczyny też.

Ten tom nie jest więc tylko monografią STS-u?

- Trudno było połączyć i monografię, i swój życiorys, bo chciałem tu jednak położyć nacisk na początki STS-u. Może po tej książce młodsze pokolenie zobaczy, na czym polegała legenda STS-u: burzyliśmy pewne bariery, tabu, mówiliśmy rzeczy, których dotąd się ze sceny nie mówiło. Sami byliśmy zaskoczeni, że nam pewne rzeczy puszczają. Do 1954 r. żadna impreza uniwersytecka nie wyszła na zewnątrz. A tu nagle studenci występowali w teatralnej sali, z kasą, biletami, publicznością. Nie wiedziano, jak nas rozliczać, co robić z wpływami za bilety. Zaczynaliśmy w domu kultury na Wybrzeżu Kościuszkowskim 37, wkrótce trafiliśmy na Świerczewskiego 76.

Sala była w strasznym stanie, ale był to punkt stały, centrum skupiające studentów, którzy interesowali się czymś nowym, mieli ciągoty artystyczne. Przychodzili też do nas aktorzy, dziennikarze, plastycy, reżyserzy filmowi, radiowcy, a po przedstawieniach odbywały się wielkie dyskusje.

Zazdrości Pan młodym warszawiakom, studentom?

- Umiarkowanie. Wtedy panowała państwowa nuda, brak alternatywy: wyjazdów za granicę, telewizji. Jedynym medium było radio. Gonienie za groszem było nieznane, dorobić nie było gdzie, musiało starczyć marne stypendium. Mieliśmy więc dużo czasu na życie towarzyskie, czuliśmy ogromną potrzebę bezinteresownego spotykania się.

Ale właśnie za "stadne pisanie" skrytykował Pana wówczas Marek Hłasko.

- Rzadko pisaliśmy razem, raczej omawialiśmy, dyskutowaliśmy. Trzymaliśmy się w grupie, grupa była dla nas najważniejsza, jej opinia, akceptacja.

Jednak odszedł Pan od swojej grupy, kiedy to się zaczęło?

- W latach 60., wciągnął mnie teatr i radio.

Jarosław Abramow-Newerly "Lwy STS-u", opracowanie redakcyjne i indeks - Małgorzata Wojciechowska, edytor - Elżbieta Jasztal-Kowalska, wyd. Rosner & Wspólnicy, Warszawa 2005

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji