Artykuły

Lalki jednak udźwignęły

Rzecz będzie o nowej premierze w Teatrze Lalek. Premierze na scenie dla dorosłych. Chodzi o "Gyubala Wahazara" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reżyserii Wiesława Hejny, ze scenografią Jadwigi Mydlarskiej-Kowal, w opracowaniu muzycznym Zbigniewa Piotrowskiego.

Już po wejściu na widownię, całą uwagę widza przyciąga scenografia. Nie wiem, ile jeszcze razy zaskoczy mnie talent Jadwigi Kowal. Jej wizje teatralnego świata są niesamowite. Tym razem postacie wpisała jakby w ołtarze, wystrój ołtarzy pomaga scharakteryzować te postacie. One same są straszne, są karykaturami ludzi, zachowują się jak żywe trupy. Dopracowanie szczegółów jeszcze bardziej wzmacnia uczucie wstrętu. Jest to wstręt do przedmiotów, które jakby żyły. Bo te kukły po prostu żyją. W więziennych klatkach miotają się jak robactwo. Urzeczona wpatrywałam się w stopy z wylakierowanymi paznokciami, stopy donny Scabrosy Macabrescu. Ten szczegół jest mistrzostwem świata.

Wiesław Hejno zaprosił nas na bardzo czytelnego Witkacego. Pokazał anatomię - spoczywającej w jednej ręce - władzy. A właściwie w jednej głowie. I to głowie naszpikowanej kompostem intelektualnym, kompleksami i schizofreniczną wizją świata. Gyubal Wahazar - tenże jedynowładca - otacza się dziwnymi ludźmi. Ludźmi, którzy tak jak on pasą się bełkotem i "fantastycznymi" teoriami naukowymi, naukowymi i religijnymi. Po pierwsze chodzi o zmechanizowanie ludzi, sztuczne ich usadzenie w różnych rolach społecznych - jedni do rozpłodu, inni do myślenia, jeszcze inni do torturowania. Po drugie - idzie o zastosowanie teorii gruczołów, montowanie nowych organizmów i nowych osobowości poprzez przeszczepianie i wzmacnianie działania gruczołów. Te dziwolągi wzbogacić mają powstające coraz to nowe wizje życia i społeczeństwa. Jakie są efekty tej myślowej miotaniny i tych pokrętnych idei, widać w spektaklu wprost. Ten wyimaginowany gmach potrafi zburzyć nawiedzone dziecko - Świntusia. Zresztą, sama me wiem czy zburzyć. Co w głowie Świntusi się roi - też jest niewiadomą. Niebezpieczną niewiadomą. Poprzez swoją dziecięcą spontaniczność ma duży wpływ na władcą, ale czy Korzystny?

Spektakl tworzy dziewiątka aktorów. Na plan pierwszy zdecydowanie wysuwa się Aleksander Maksymiak jako Gyubal oraz Barbara Pielka jako Świntusia. Tworzą oni tak zgraną parę myślową że sami ustawiają spektakl. Niezły jest Jan Fornal jako Rypman, Jacek Przybyłowski jako ojciec Unguenty i Jolanta Góralczyk jako Morbidetto. Z uwagą śledziłam też postać ojca Pungentego odtwarzanego przez Annę Kramarczyk. Nie mogę się oprzeć urokowi tej roli. Dobroduszny księżulo nie wiadomo dlaczego znalazł się w tym podejrzanym gronie. Próbuje się dopasować, komplementuje, składa uszanowania i pierwszy pada ofiarą naukowych teorii.

Po spektaklu padło pytanie - czy lalki mogą udźwignąć taki dramat? Moim zdaniem mogą z powodzeniem. U Hejny ludzie stali się rekwizytami, a właśnie lalki grają. Podziwiam precyzję ich animatorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji