Artykuły

Witkacy jak ta lala

ZDARZA się - mniej lub bardziej regularnie - że teatry dramatyczne raz w sezonie przygotowują przedstawienie dla dzieci. Zdarza się też, że w teatrach wyspecjalizowanych w realizacji sztuk dla najmłodszych - a takimi są u nas teatry lalkowe - powstaje przedstawienie adresowane do dorosłych. Takie "skoki na boki" w teatrach dramatycznych bywają podejrzane, pachną nieraz chałturą, nadrabianiem planów i strat najmniejszym kosztem, łataniem repertuaru i zatykaniem dziur na widowni. W wypadku teatrów lalkowych bywa to walka z kompleksami, chęć udowodnienia, że nie należą one do podlejszej kategorii artystycznej, a są równouprawnioną, alternatywną formą tej samej dyscypliny sztuki.

Motywy artystów lalkowych są więc w takich przypadkach poważniejsze. Nic dziwnego, że i rezultaty bez porównania ciekawsze. Rzadko zdarzają się w teatrach dramatycznych przedstawienia dla dzieci o wybitnych walorach artystycznych. Z kolei w teatrach lalkowych, gdy podejmują próbę stworzenia widowiska dla dorosłych, do rzadkości należą przedstawienia chybione. Jeśli chodzi o Wrocławski Teatr Lalek, który ma w tym zakresie wyjątkowe doświadczenia i osiągnięcia, w ogóle sobie nie przypominam takiej próby zupełnie nie udanej; udanych było wiele, a frapujących lub zgoła wybitnych - kilka.

Jedno z takich przedstawień - był to "Proces" Kafki - zostało uznane przez wrocławską krytykę za wydarzenie roku i uhonorowane Statuetką Fredry. Wydawało się, że osiągnięty został taki pułap, jaki bywa osiągany wyjątkowo, przy zbiegu całego szeregu sprzyjających okoliczności. O jego przekroczeniu czy nawet powtórzeniu może nie wypadało nawet marzyć. Tymczasem ten sam (z minimalnymi zmianami) zespół realizatorów znowu nas oszołomił, tym razem "Gyubalem Wahazarem" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Jest to przedstawienie nadzwyczajne z kilku powodów. Przede wszystkim jest ono odkrywcze. Odsłania i przeciera nowe możliwości dla teatrów lalkowych. Nie są to dopiero co, specjalnie wynalezione nowe techniki i pomysły animacyjne, ale tak sensownie "pomieszane" i zastosowane na taką skalę oglądałem po raz pierwszy.

Są więc tutaj lalki "oddychające", "mówiące", reagujące ruchowo na sytuację w zaskakujący sposób, animowane przez pojedynczych aktorów, przez dwu, a nawet przez trzech, jest żywa "lalka", kapitalnie zestrojona z tym przedziwnym koszmarkowatym światem z obłędnego snu (to sugestywna Świntusia w wykonaniu Barbary Pielki). Jest niezwykła atmosfera, którą zawdzięczamy przede wszystkim wyobraźni Jadwigi Mydlarskiej-Kowal (chapeau bas!), bardzo indywidualnej, niezależnej, a przecież blisko - jak się wydaje - korespondującej z wizjami Witkacego. Jest wreszcie zdumiewająco klarowne czytanie tego "nieeuklidesowego dramatu" usytuowanego przez autora "na przełęczach bezsensu", a po latach przecież bardzo usensowionego przez historię.

Adaptator i reżyser "Gyubala Wahazara" Wiesław Hejno rzecz całą uprościł i uczytelnił, a przecież niczego, co wydaje się nam dzisiaj istotne, nie uronił. Szczególnym zaś może odkryciem - po części nawet przypadkowym, bo w to wszyscy celują, a trafić nie mogą - jest zawarta w tym przedstawieniu odpowiedź na pytanie, jak grać Witkacego, jak urzeczywistnić świat jego sztuk, które nie są ani odwzorowywaniem, ani przedrzeźnianiem, ani karykaturowaniem realnego świata, są rzeczywistością samą w sobie, ale przecież nie są abstrakcją, dokładnie tak, jak nie jest nią choćby najbardziej absurdalny sen. Witkacy zapewne ani przypuszczał, że wiele jego uwag na temat aktorstwa, niezrozumiałych dla wielu realizatorów, niewykonalnych dla aktorów, staje się jasnych, klarownych, a nawet oczywistych, gdy się jego sztukę wystawia w technikach specyficznych dla teatru lalek.

Trudno to stwierdzić stanowczo, ale na podstawie wielu zaskakujących realizacji we Wrocławskim Teatrze Lalek od "Hamleta" Szekspira, po Brechtowską "Operę za trzy grosze", Kafkowski "Proces", wreszcie "Gyubala Wahazara" nasuwa się wniosek, że teatr lalek może być narzędziem szczególnej weryfikacji niektórych arcydzieł. Pozwala spojrzeć na nie z innej perspektywy i dojrzeć niekiedy coś, czego się wcześniej zupełnie nie widziało.

Rzeczywistość teatru lalek jest jakby świętem stwarzanym tu i teraz przez demiurga, może być zgoła kosmicznym - jak w niektórych opowiadaniach Lema - laboratorium, w którym są do pomyślenia skrajne eksperymenty psychologiczne, socjologiczne, ba - historiozoficzne, a nawet kosmogoniczne. Czymże innym, jak nie przedziwnymi laboratoriami są wielkie dzieła literackie, w tym część przynajmniej dramatów Witkacego. "Gyubal Wahazar" to zapis przedziwnego eksperymentu, przeprowadzonego w wyobraźni pisarza z wykorzystaniem wiedzy o zachowaniu mas ludzkich, o sztuce sterowania i manipulowania, o mechanizmach kreujących i obalających władców. W eksperymencie tym rzeczywistość oglądamy niejako z perspektywy boskiej, dostrzegamy bowiem nie tylko różne zdarzenia, fakty, czyny bohaterów, ale także ich uwarunkowania - nitki poruszające ludzkimi marionetkami, przynajmniej sporą część "mechanizmów" psychologii i historii. Właśnie marionetkowość tego świata jest zapewne przyczyną, dla której w teatrze lalek znajduje ona jakby wyjątkowo celną formę przekazu.

Rzeczywistość "Gyubala Wahazara" jest abstrakcyjna. Trudno w sposób rozsądny upatrywać w niej jakichkolwiek realnych odniesień do świata roku 1921, w którym Witkacy swój dramat napisał. Tytułowy tyran nie mógł być nawet mglistą aluzją do rzeczywistych tyranów historycznych, którzy się mieli dopiero objawić światu i nim wstrząsnąć. W 1921 roku nikt jeszcze nie słyszał ani o kultach jednostek, ani o faszyzmie. A jednak w "Gyubalu Wahazarze", sztuce całkowicie ahistorycznej, absurdalnie z tego punktu widzenia bezsensownej, występuje przedziwna antycypacja historii. Nigdy i nigdzie co prawda nie objawił się prawdziwy Gyubal Wahazar, ale zjawisko, które można określić jako fenomen kreacji społecznej i obalenia Wahazara, rozpoznane w dramacie poprzez intelektualny eksperyment, naprawdę w XX wieku zaistniało. I to nie raz.

Jest to tak zaskakujące, że trudno się dziwić wszystkim perypetiom związanym z próbami przenoszenia tej sztuki na scenę. Utwór dotykający najintymniejszych tajemnic psychologii (a nawet parapsychologii) władzy zawsze może niezręcznie czy "niepolitycznie" się skojarzyć. Dlatego pewnie prapremiera poznańska z 1966 roku "Gyubala Wahazara" zaowocowała tylko w postaci 8 przedstawień, a w dwu następnych latach w "Kalamburze" i w warszawskim Teatrze Narodowym do premier w ogóle nie doszło, przedstawienia spadły po próbach generalnych z udziałem publiczności i cenzorów. To, że sztuka dziś jest grana bez przeszkód, można odczytywać jako wskazówkę, że żyjemy - jakkolwiek by myśląc - w czasach normalniejszych. Inna rzecz, że Hejno nie uległ pokusom jakiejkolwiek zabawy w tanią aluzyjność, postrzegając zupełnie trafnie rzecz nie całkiem oczywistą iż "Gyubal Wahazar" to wcale nie komedia, ale utwór brzmiący zupełnie serio i przeszywający grozą, mimo całej swojej "niepowagi".

Z przyjemnością ogląda się zespół wykonawczy wrocławskiego "Gyubala Wahazara". Stopień trudności technicznych związanych z tym przedstawieniem jest taki, że momentami nie wypada już mówić animacji, lecz o ekwilibrystyce animacyjnej. A mimo to aktorzy znajdują dość. energii by stworzyć kilka kreacji... głosem. Najbardziej wyrazista jest postać tytułowa, trafnie powierzona Aleksandrowi Maksymiakowi. Prócz niego i wymienionej już Pielki, na sukces przedstawienia rzetelnie pracują Elżbieta Echaust, Anna Helman, Jolanta Góralczyk, Anna Kramarczyk, Jan Fornal, Józef Frymet, Jacek Przybyłowski.

I jeszcze jedna uwaga, która się wręcz narzuca po ostatnich premierach dla dorosłych, zrealizowanych we Wrocławskim Teatrze Lalek przez duet Jadwiga Mydlarska-Kowal - Wiesław Hejno. Otóż, jeśli wcześniej można było mówić o przeważnie udanych premierach i eksperymentach na tej scenie, tak obecnie wypada mówić o jej własnym odrębnym stylu. Jest to rodzaj artystycznego znaku jakości. Trzeba to docenić, w czym na razie bardziej celuje obrotniejsza "zagranica", coraz chętniej goszcząca wrocławskich lalkarzy, przede wszystkim właśnie z jej przedstawieniami dla dorosłych, które są ewenementem nie tylko w skali krajowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji