Artykuły

Wrocław. Laureaci Festiwalu Teatrów Szkolnych

Aktorzy byli niepełnoletni, ale nie brakowało im ani talentu, ani doświadczenia scenicznego. Zainteresowali, rozbawili, a nawet wzruszyli widzów II Dolnośląskiego Festiwalu Teatrów Szkolnych. Na prawdziwej scenie pokazali, że są artystami, a jury, któremu przewodniczył prof. Janusz Degler, wyłoniło zwycięzców.

Do festiwalu zgłosiło się ponad 30 zespołów teatralnych. Jury obradujące pod przewodnictwem znakomitego teatrologa nie miało łatwego zadania, za to dużo przyjemności.

- Ze wzruszeniem obejrzałem "Balladę o przyjaźni" przygotowaną przez zespół ze szkoły podstawowej w Lwówku Śląskim [nagroda specjalna dyrektora wydziału kultury UM - przyp. red.]. Ci młodzi artyści opowiedzieli o problemie, z którym pewnie każdy z nas zetknął się w szkole: wyobcowania, odepchnięcia przez grupę, potrzeby akceptacji, okrucieństwa wobec "obcego". I o tym, jak trudno tę barierę przełamać. Wspaniale, że w tym przypadku płaszczyzną porozumienia stała się muzyka Chopina - mówił prof. Janusz Degler. Nieprzypadkowo zresztą, bo życie i twórczość Chopina (w kończącym się Roku Chopinowskim) było tematem przewodnim festiwalu. Teatry szkolne w większości świetnie sobie z nim poradziły.

Zespół z wrocławskiej Szkoły Podstawowej nr 36 (I miejsce w kategoni szkół podstawowych) przygotował bardzo zabawny spektakl o pewnym człowieku z pomnika, który zanim "usiadł pod krzywym drzewem, nad sadzawką dosyć płytką, z przekrzywioną głową, jakby mu coś pachniało brzydko", był wrzeszczącym w beciku bobasem, a potem demolującym fortepian nieznośnym maluchem, cierpiącym na niestrawność po zjedzeniu mazurka (objawiającą się nie tylko bólem żołądka, ale i muzycznymi omamami). Przedstawienie urzekło nawet profesora wrocławskiej PWST i aktora lalkarza Jacka Radomskiego. - Grasejujący papa Chopin i egzaltowana mama to byty przemyślane kreacje aktorskie - stwierdził prof. Radomski.

Z kolei grupa teatralna z gimnazjum w Grębocicach, która przygotowała ba-letowo-pantomimiczny spektakl "Fidelis" (Grand Prix festiwalu), rzuciła na kolana prof. Marka Dyżewskiego, znakomitego muzykologa. - To po prostu niezwykłe, zjaką kulturą ci młodzi ludzie zinterpretowali muzykę Chopina. Nie było w ich przedstawieniu dosłowności ani ilustracyjności. Pozostawiono widzowi wolność interpretacji symboliki Poloneza fis-moll - chwalił prof. Dyżewski.

Festiwal jest na razie dolnośląski, ale jego organizator, Wrocławski Teatr Lalek, chce w przyszłym roku rozszerzyć go na całą Polskę i połączyć z warsztatami gry aktorskiej i reżyserii. - Ci młodzi ludzie i ich opiekunowie pra-

cują często w bardzo trudnych warunkach. Dobrze, żeby wiedzieli, co robią dobrze, a co można poprawić. Ich naprawdę uwiodła magia teatru. Powinni mieć szansę pokazania się na prawdziwej scenie. Są artystami, nawet jeśli jeszcze seplenią i czekają, aż im zęby wyrosną - mówił Roberto Skolmowski, dyrektor WTL. Widać to było podczas spektaklu "Pan Hilary" przygotowanego przez pierwszaki ze szkoły podstawowej na wrocławskich Żernikach. Tłum maluchów (każdy w ogromnych okularach) poruszał się po scenie tak sprawnie i mówił tekst wiersza Brzechwy z takim wdziękiem, że jury pokłoniło się opiekunce grupy pani Violet-cie Japie, spekulując podczas obrad, jakich środków używa, żeby zdyscyplinować tak bardzo małoletnich aktorów.

Przemawiając do młodych aktorów i widzów, prof. Degler podkreślał, że jeśli chcemy mieć pełne teatry, musimy wychowywać widownię. - Twórzcie w szkołach teatr. Nie ma piękniejszej sztuki. Teatr powtarza boski akt stworzenia człowieka. Radość z uczestniczenia w tym akcie jest niezwykła. Zostanie wam na całe życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji