Artykuły

Kryształy czarciego lustra zawirowały nad Łodzią

"Królowa Śniegu" w reż. Ireneusza Maciejewskiego w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Za sprawą najnowszego przedstawienia w Teatrze Lalki i Aktora Pinokio nad zaprószoną śniegiem Łodzią mogliśmy poczuć mrożący cień Królowej Śniegu. Po cichu liczę, iż wciąż jeszcze Hans Christian Andersen należy do autorów czytanych, za sprawą których dzieci wkraczają w świat wartościowej literatury. Jeśli to prawda, tym ciekawszą propozycją wydaje się premierowa "Królowa Śniegu".

Dzięki prostym, rozważnie użytym środkom (grze świateł i muzyki, barwnym projekcjom) główną rolę odgrywa tu wyobraźnia młodego widza. W niej, stale pobudzanej do pracy, powstaje niezwykły świat baśni. Spora w tym zasługa prostej, pełnej ciepła muzyki Mateusza Czarnowskiego i oszczędnej, "naiwnej" scenografii Dariusza Panasa.

Baśń o wielkiej sile uczuć, opowiadają wypełzające ze sceny ku widowni czarty (aktorzy w cylindrach i kamizelkach wystylizowani na gang z "Mechanicznej pomarańczy"). Od nich dowiadujemy się o rozbitym na kawałki czarcim lustrze, którego odłamki wciąż krążą po świecie oraz o Kaju (Piotr Szejn), którego zraniły.

Aktorzy dowcipnie łączą animację lalkową z grą w żywym planie, pomysłowo i z fantazją ogrywają scenografię. Dzięki nim nawet podświetlany neon stanie się fantastycznym stworzeniem, za pomocą zwiewnej płachty wyczarują morskie odmęty, a po chwili śnieżycę. Jako złe duchy, które przeszkadzają Gerdzie (Aleksandra Wojtysiak) w odnalezieniu przyjaciela, bawią i straszą jednocześnie. "Królowa..." to popis pracy zespołowej (zespołowa jest nawet reżyseria), ale Wojtysiak z niebywałą łatwością skupiana sobie uwagę widza. Z dużąłatwością i naturalnością tworzy postać niebywale wiarygodną. Dzięki jej bogatej wróżno-rodne emocje grze spektakl wolny jest od łatwych wzruszeń. Nieco może na bok usunięty zostaje Kaj (Piotr Szejn), którego spotykamy przede wszystkim na początku i końcu opowieści. Gdyby jeszcze głosy wycofanych w głąb sceny aktorów nie były czasem przysłonięte muzyką...

"Niech ta bajk abędzie straszna i groźna, byleby była ciekawa ipiękna" -ustami Al iBaby przepis na dobrą baśń zdradził Bolesław Leśmian. "Pinokio" widać musi cenić Leśmiana. Swoją ocenę wystawili zresztą mali widzowie, długimi oklaskami nie wypuszczając aktorów ze sceny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji