Artykuły

Sznyt galicyjskich kabaretów

12 i 13 grudnia będzie u nas gościł artysta Piwnicy pod Baranami, Jacek Wójcicki. W niedzielę o godz. 19 można się z nim spotkać w Bohemie, a w poniedziałek o godz. 19 da koncert z Anną Szałapak w Filharmonii Pomorskiej. Usłyszymy więc utwory z Piwnicy pod Baranami i będzie okazja na chóralne "Grajmy Panu" - pisze Katarzyna Kabacińska w Expressie Bydgoskim.

Przynależność do grupy artystów Piwnicy pod Baranami jest jak znak jakości, który nie firmuje przeciętności i nie schlebia tanim gustom. Nie usłyszymy zatem w wykonaniu tamtejszych artystów ani plastykowej muzyki, ani koszarowych żartów. Jacek Wójcicki nawet swoim plenerowym występom, które zresztą lubi, stara się, jak mówi, nadać sznyt niegdysiejszych kabaretów Galicji.

Wspomnienia szkolnego mundurka

Nie oznacza to wszakże, że wzrastał w złotej klatce, w izolacji od rówieśników. Przeciwnie, chodził do Szkoły Podstawowej nr 32 na Zwierzyńcu, gdzie zapamiętany został jako dość niesforny i, co sam podkreśla, mało systematyczny, za to ogromnie roztrzepany uczeń. Nadrabiał to jednak chłopięcym wdziękiem i etatowym uczestnictwem we wszelkiego rodzaju szkolnych akademiach, na których równie chętnie śpiewał, co recytował. Nie żeby jakoś specjalnie ukochał już wówczas poezję, bo wolał rowerowe eskapady, za to śpiewał, a i owszem, w nobilitującym towarzystwie członków chóru Filharmonii Krakowskiej. Stąd pierwsze zagraniczne wojaże, które zaliczył jako ośmiolatek! Niewiele wiadomo o reakcji filharmoników na uwielbienie, jakim 14-letni Jacek obdarzył zespół ABBA począwszy od pierwszego wielkiego przeboju "Waterloo". Ponieważ nie minęło ono do dziś, zaproszono artystę w charakterze eksperta do telewizyjnego programu "Dyskoteka dorosłego człowieka", który był poświęcony szwedzkiej grupie. Tam wszyscy mogli się przekonać, że Jacek Wójcicki, kojarzony raczej z Kiepurą niż popem, zna piosenki zespołu ABBA na pamięć i na wyrywki! - Rodzina i przyjaciele mają tego serdecznie dość, twierdzą, że katuję ich przebojami ABBY - nie kryje artysta.

Z bohemy krakowskiej do bydgoskiej

A jednak na koncertach bardzo rzadko daje upust swojej miłości do kwartetu ze Szwecji, stawiając na pieśni neapolitańskie. Decyduje o tym piękny tenor, którym natura obdarzyła Jacka Wójcickiego, w końcu już na studiach aktorskich nazywano go "Kiepurek"! Nic dziwnego więc, że po trzech latach Jacek Wójcicki doskonale łączy talent aktorski z wokalnym grania w teatrze dał się porwać estradzie. Choć to mało precyzyjne, gdyż talenty aktorskie bardzo się przydają szczególnie w "piwnicznym" kabarecie, czego najlepszym przykładem jest pieśń (duetu Wiesław Dymny i Zygmunt Konieczny) "Konie apokalipsy". Czy przegalopują one przez hotel "Bohema", nie wiadomo, ale niedzielne spotkanie będzie z pewnością miało coś z klimatu "Piwnicy pod Baranami", gdzie publiczność też ma artystę na wyciągnięcie ręki.

- Wprawdzie Jacek Wójcicki, jak wszyscy, zostanie przepytany przez kierującą radiową Trójką red. Magdę Jethon, jednak zważywszy na muzyczne talenty gościa, ta część będzie krótsza na korzyść recitalu artysty - uspakaja wielbicieli krakowskiego tenora Adam Wierzbanowski ze współorganizującej spotkanie agencji APF. Jest też tradycją imprez "Artyści w Bohemie", że - oprócz strawy duchowej - gość serwuje autorskie menu. Od Ewy Wachowicz, autorki książek kucharskich, którą Jacek Wójcicki uczył śpiewać w programie "Tylko nas dwoje" wiemy, że tenor o nienagannej figurze uwielbia... zupy, więc na pewno ich nie zabraknie.

W anielsko diabelskim towarzystwie

Jacek Wójcicki, ciesząc się, że pasją, jaką jest śpiewanie, zarabia na życie, uskarża się jedynie, iż zawsze ma daleko do pracy. Nawet kilkaset kilometrów! Nie będzie miał tego zmartwienia, gdy w poniedziałek spacerkiem uda się z "Bohemy" do Filharmonii Pomorskiej, gdzie, podobnie jak dnia poprzedniego, akompaniować mu będzie też "piwniczanin" - Konrad Mastyło. Odkąd Krzysztof Jasiński zatrudnił go w spektaklu Teatru STU pt. "Sonaty Belzebuba", może on do profesji "pianista i kompozytor" dopisać "aktor". Dbając wszakże, by diabelski pierwiastek nie zdominował koncertu w zacnych murach filharmonii, wystąpi tam również Anna Szałapak, ochrzczona jeszcze przez Agnieszkę Osiecką "Białym Aniołem". - Osobowość artystki decyduje, że koncert, w odróżnieniu od tego sprzed lat, gdy Jacek Wójcicki śpiewał z Beatą Rybotycką, będzie miał bardziej liryczny charakter - zauważa Katarzyna Borkowska-Kiss z agencji "itd", która zaprosiła artystów. Usłyszymy więc utwory z Piwnicy pod Baranami i będzie okazja na chóralne "Grajmy Panu".

- Wspólnie z Jackiem Wójcickim wyśpiewamy też historię Anny Csillag z "Wielkiej Księgi" Brunona Schulza z muzyką Zygmunta Koniecznego, a naszemu Mistrzowi, Piotrowi Skrzyneckiemu, zadedykujemy pieśń Zbigniewa Preisne-ra... - zdradza Anna Szałapak. Szkoda tylko, że Jacek Wójcicki, pomimo występu w filharmonii, nie zaśpiewa z orkiestrą, co jest jego wielkim marzeniem; większym niż dom z basenem!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji