Artykuły

Alternatywny Gombrowicz?

"Tajemnica" w reż. Katarzyny Pawłowskiej i Macieja Adamczyka w Teatrze Porywacze Ciał w Poznaniu. Pisze Marta Keil w Teatrze.

Sala Teatru Ósmego Dnia na chwilę przed spektaklem. Wśród niewielu widzów te same twarze, które zwykło się spotykać w tym miejscu przy okazji kolejnej premiery bądź festiwalu. Tym razem przyszli obejrzeć długo oczekiwaną premierę poznańskiego Teatru Porywacze Ciał. Premierę o tyle niezwykłą, że twórcy (Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk) po raz pierwszy oparli swoje przedsięwzięcie na tekście "osobnym" - na fragmentach opowiadań Witolda Gombrowicza z tomu "Bakakaj".

Bohater inscenizowanych opowiadań nieustannie ugania się za "tajemnicą" - intrygującą, "kraśną", pożądaną. Jego wkraczanie w kolejne etapy życia - a więc dojrzewanie - wiąże się z pędem do odkrywania nowych tajemnic, dotyczących rodziny, miłości, dziewictwa, wojny, sławy, stosunków międzyludzkich... Potrzeba "przebicia muru tajemnicy" motywuje całe jego postępowanie i staje się osią spektaklu - kluczem, według którego połączono kolejne epizody.

W efekcie powstała spójna opowieść jednego bohatera (Maciej Adamczyk), której w formie ilustracji towarzyszą działania pozostałej trójki aktorów. Niestety, opowieść ta prowadzona jest bardzo nierówno - zasadniczą tego przyczynę stanowi różny poziom aktorskiej gry. Wyrafinowane, świetne etiudy Adamczyka, tworząc swoisty pokaz charakterystycznego gestu i mimiki, nie pozostawiają miejsca pozostałym aktorom, których działania są zdecydowanie bardziej "amatorskie". Nietrafne byłoby jednak nazwanie całości "spektaklem

jednego aktora". Jest to raczej spektakl jednego bohatera, który snuje swą opowieść o zadziwiającej, groteskowej rzeczywistości. Jego narracja jest wobec niej zdystansowana, natomiast wspólne działania z resztą aktorów to już element opisywanego świata, którym kieruje zasada błazenady, wygłupu, przesady. Zatem wspomniany dysonans, choć nieraz przeszkadza widzom, to znajduje jakieś uzasadnienie.

W spektaklu na szczególną uwagę zasługuje kilka doskonale opracowanych scen. Pierwsza z nich to wysmakowana plastycznie etiuda Macieja Adamczyka o dziewictwie, będąca jego aktorskim popisem. Monolog, stanowiący hymn na cześć "dziewiczych istot ludzkich", wygłoszony jest spod spowitej tiulem parasolki. Śnieżnobiała tkanina okrywa aktora od stóp do głów, nasuwając skojarzenia z "mgłą niewinności" otaczającą "dziewiczą duszyczkę" - wszystko to świetnie podkreśla absurdalność wygłaszanego tekstu.

Druga z wyróżniających się scen to epizod dziecięcych wspomnień, rozgrywany w stylistyce rodzinnego "gadającego portretu" - błyskotliwe, niezwykle efektowne rozwiązanie inscenizacyjne.

I wreszcie klamra zamykająca całe przedstawienie: na skraju sceny, bardzo blisko widzów zawieszony jest mały balonik - jedyny oświetlony element przestrzeni. Wygląda trochę jak dziecięca zabawka, a trochę jak przedmiot skrywający w sobie "tajemnicę". Ktoś się nim bawi, dotyka go, próbuje go objąć, wreszcie zdusić.

W końcowej scenie w miejscu balonika znajdujemy twarz głównego aktora, poddawaną tym samym "zabiegom". Wykrzywiana, zniekształcana, traci ludzkie rysy i staje się tylko "gębą", aż na koniec prawie pęka - i zostaje tylko krótki grymas śmiechu. Jakby ktoś nas zrobił w balona.

Ascetyczne dekoracje, ograniczone do najpotrzebniejszych elementów, takich jak stół i krzesło, odpowiadają w znacznym stopniu charakterowi całego spektaklu, który jest prosty i przejrzysty. Nie olśniewa, ale za to jest bardzo Gombrowiczowski - jego twórcy, podobnie jak Gombrowicz, operują groteską, przesadą; jak on bezlitośnie wytykają nam śmieszne i głupie, a zarazem głęboko ludzkie zakłamanie, jak on bawią się z widzem i kpią z niego. Spektakl Teatru Porywacze Ciał jest bardzo zabawny, ale śmiech w końcu więźnie nam w gardle, bo przecież na scenie ośmiesza się nie kogo innego, tylko nas - widzów. Tak po "Gombrowiczowsku"... Jeden z widzów stwierdził po przedstawieniu: "Nic nadzwyczajnego, po prostu Gombrowicz". No właśnie - Tajemnica Porywaczy Ciał to "po prostu Gombrowicz", ale upieram się, że to właśnie należy uznać za jej największą zaletę.

Na zdjęciu: Maciej Adamczyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji