Artykuły

W Jeleniej Górze...

Przeżywam stale wątpliwości i wahania, gdy przychodzi mi opowiedzieć wrażenia, jakich doznaję podczas teatralnej wędrówki. Myślę, że dla każdego z ludzi, którzy próbują zdać sobie sprawę ze stanu teatru w Polsce, takie spacery są pouczające, a nawet konieczne. Kto zna tylko drogę z redakcji do teatrów stolicy, nie próbuje rozmawiać z podróżnymi trzeciej klasy pociągu osobowego w dzień powszedni czy niedzielny, nie jeździ z aktorami wędrownego zespołu, nie zagląda do garderób umieszczonych czasem... pod sceną - ten i warszawskich teatrów nie rozumie naprawdę, bo ma niewielką ilość danych, pozwalających oceniać sytuację ogólną. Ale czy przelotne spojrzenie na któryś z teatrów, uchwycenie wrażeń, jakie dać może jedno czy dwa przedstawienia, istotnie zaspokoi głód wiedzy? Wiedzy o tym, co się naprawdę dzieje, jaka jest sytuacja, dokąd zmierzamy, o co najpilniej musimy toczyć walkę? Głębszych i poważniejszych trzeba by tu badań, studiów i rozmyślań!

Oto na przykład - Jelenia Góra. Jedno z najpiękniejszych, najbardziej uroczych miast na Ziemiach Zachodnich. Zawsze, po największym nawet zmęczeniu podróżą, doznaję tutaj wrażenia jakiegoś rozkosznego odprężenia, wdycham szeroko w płuca powietrze łagodne a świeże, doznaję uczuć radości, lekkości, swobody, cieszę się uliczkami, rozrzuconymi po łagodnych zboczach. W tym roku Ministerstwo Kolei usilnie się o to starało, by zmęczenie powiększyć, kasując najdogodniejsze połączenia, przedłużając w ten sposób czas przejazdu. Te piękne wysiłki nie mogły jednak zniweczyć uczucia radości.

Bez trudu odszukałem budynek teatru jeleniogórskiego. Chociaż frekwencja w samym mieście nie jest tu, podobno, najlepsza - każdy z zapytanych przechodniów umiał dokładnie wskazać położenie teatru (co nie wszędzie się zdarza - robiłem takie eksperymenty, z negatywnym najczęściej wynikiem, w Łodzi i Wrocławiu). Budynek Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze jest zresztą stosunkowo duży, wygodny, dobrze urządzony. Scena ma dobre wymiary, inscenizatorzy i scenografowie nie muszą walczyć z ograniczeniem przestrzeni, za kulisami dużo wygodnych pomieszczeń, są i "kieszenie", świetlica, niezłe garderoby. Niedogodności techniczne nie zatruwają życia zespołowi czy kierownictwu. Są tu jednak inne kłopoty. Pierwszy z nich - to dość, jak się zdaje, chłodny stosunek ludności jeleniogórskiej do własnego teatru. Jakie tutaj działają przyczyny? Trudno na to pytanie ściśle odpowiedzieć, można jednak snuć przypuszczenia. Jelenia Góra z całym pasem miejscowości i pięknych osiedli klimatycznych, od Karpacza i Bierutowic po Szklarską Porębę i Świeradów - nie posiada prasy miejscowej. Brak tutaj także ognisk życia naukowego, literackiego czy plastycznego. W tych warunkach nie łatwo teatrowi przerwać ów senny nastrój, jaki niestety, ogarnął kulturalne życie regionu. Aktorzy nie mogą na ogół liczyć na jakiś oddźwięk w prasie, ba, nawet na umieszczenie zwykłego komunikatu. (Chyba że teatr pojedzie z wizytą do Wrocławia).

Być może, iż popełniono też niegdyś wobec mieszkańców Jeleniej Góry pewne błędy, które nie łatwo naprawić. Natomiast ogromnym powodzeniem cieszy się teatr jeleniogórski w całym ogromnym swym "objeździe", a szczególnie w miejscowościach letniskowych i kuracyjnych. Teatr ten jest w chwili obecnej jedynym objazdowym zespołem Dolnego Śląska. Każde przedstawienie w "objeździe" doznaje bardzo gorącego przyjęcia. Np. ostatnio w Świdnicy zamiast zaplanowanych 15 przedstawień "Czarującej szewcowej" odbyło się ich 18, a przed okienkami kasowymi stały długie "kolejki". Zespół pracuje z ogromnym poświęcaniem i wysiłkiem, nieustannie jeżdżąc.

Jakie stąd należy wysnuć wnioski organizacyjne? Teatr spełniający tak ważne i trudne funkcje na Dolnym Śląsku, w samym sercu Ziem Zachodnich, powinien być dostatecznie liczny, aby zadania te możliwie najlepiej mógł wypełnić. Chodzi tu bowiem z jednej strony o to, by nie osłabiać fizycznej wytrzymałości aktorów, aby im dać od czasu do czasu nieco wypoczynku i wytchnienia; a z drugiej strony także i o to, by samej Jeleniej Górze wraz z rejonem najbliższym pozwolić na przyzwyczajenie się do teatru jako instytucji stałej, funkcjonującej w określone dni. Nie bez racji mówią bowiem ludzie miejscowi, że taka regularność przyczyniłaby się niewątpliwie do powolnego ale stałego wzrostu frekwencji. Trzeba przy tym pamiętać, że teatr jeleniogórski znalazł się obecnie na niełatwym "zakręcie" swej drogi. Zmieniło się nagle, na początku sezonu, kierownictwo artystyczne i dyrekcja. Dyr. Biliczak i Tadeusz Żuchniewski, niewątpliwie zasłużeni na Dolnym Śląsku, pełni młodej i gorącej energii, przenieśli się na Wybrzeże, by stoczyć tam heroiczną i niełatwą walkę o materialne podstawy istnienia teatru w wielkim 400-tysięcznym Trójmieście, Gdańsku-Gdyni-Sopocie, pozbawionym przyzwoitego budynku. Jest rzeczą naturalną i zrozumiałą, że część zespołu podążyła wraz ze swymi kierownikami na nową placówkę; innych jeleniogórskich aktorów porwała częściowo Warszawa. Trzeba było te luki wypełnić. Niestety, władze nadzorcze nie tylko się nie zgodziły na powiększenie ilości etatów tak ciężko, z tak pięknym wysiłkiem pracującego teatru - ale nawet "skonfiskowały" część posiadanych.

W tych warunkach słuszna się wydaje inicjatywa kierowniczki artystycznej, Marii Straszewskiej, która postanowiła skorzystać ze starego i dobrego zwyczaju - występów gościnnych. Do zagrania tytułowej roli w "Czarującej szewcowej" Lorki zaproszono aktorkę Teatru Nowego w Łodzi, Bohdanę Majdę. Jest ona nie tylko aktorką, ale - mimo młodego wieku - także i utalentowaną wykładowczynią w Wyższej Szkole Teatralnej. Swą wiedzę aktorską, swą znajomość rzemiosła zaczerpniętą z dobrych wzorów, swe uzdolnienia pedagogiczne, oddała Bohdana Majda do dyspozycji jeleniogórskiego zespołu. W ten sposób ów występ gościnny przyczynił się nie tylko do podniesienia poziomu przedstawienia "Czarującej szewcowej", ale stał się zarazem jednym z czynników akcji, obliczonej na dalszą i szerszą skalę.

Sam pomysł zagrania sztuki Lorki jako inauguracji nowego sezonu w Jeleniej Górze wydaje mi, się szczęśliwy. Ta subtelna a zarazem tak bardzo ludowa, popularna w najlepszym znaczeniu tego słowa, komedia hiszpańska, stała się dobrym składnikiem naszego repertuaru. Wilam Horzyca ma zasługę, że wprowadził ją na polską scenę przed 6 laty w Poznaniu; nieco później zagrano ją w Opolu. Ostatnio głośna się stała - i słusznie - inscenizacja "Szewcowej", opracowana na Śląsku przez Tadeusza Kantora. Wystawienie "Szewcowej" projektuje podobno warszawski Teatr Polski. Mimo prostoty wątku fabularnego, przejrzystej konstrukcji, bajkowości- "La zapatera prodigiosa" zawiera poetycką a zarazem intelektualną paradoksalność. Urok bohaterki to nie tylko jej uroda, młodość i temperament ale i przekora, awanturniczość, niepohamowanie, dziecinność, nadmiar bujnego temperamentu. Jej miłość do starego szewca wytrzymuje próbę w najmniej sprzyjających okolicznościach. Dowcip tej sztuki jest równie subtelny jak cała jej atmosfera. Optymizm, tak rzadki u tego poety - wynika ze zrozumienia gorzkiej i trudnej lekcji, jaką każdemu z nas raz po raz daje życie.

"Czarująca szewcowa" jest przy tym sztuką ogromnie teatralną. Jej wartość sceniczna tym się także określa, że pozwala inscenizatorom na realizację różnych koncepcji, zgodnych z ich własnymi pojęciami o roli poezji w teatrze. Nie widziałem, niestety, przedstawienia Horzycy; Kantor zachwycił mnie przede wszystkim kompozycją ruchu i rozwiązaniem sytuacji (np. przepięknej pogoni za motylem, w wykonaniu Jolanty Hanisz iWojciecha Standełły).

W Jeleniej Górze Maria Straszewska zainscenizowała "Szewcową" (przy współudziale Józefa Grudy, autora opracowania dramaturgicznego) jako uroczą bajkę dla dorosłych. Do powodzenia przyczyniła się scenografia Jerzego Szeskiego. Ten młody artysta jest w znakomitej formie. Niedawno oglądałem w łódzkim Teatrze Powszechnym "Nauczyciela tańca", skąpanego w gorącym słońcu ceglasto-krwawej Iberii; obecnie w "Szewcowej" dał Szeski dowcipną i pomysłową kompozycję; jednym z elementów są schody srebrzyste, u których szczytu staje występujący w sztuce Autor, by wygłosić swój prolog, i które potem unoszą się w górę, tworząc w ten prosty sposób tylną ścianę szewskiego mieszkania. Te schody posłużą potem jako rozwiązanie dalszych sytuacji (gdyż w inscenizacji rozbudowano sprawę Autora, który tutaj prowadzi akcję sztuki jako komentator i "reżyser"); ponadto operuje inscenizacja jeleniogórska platformą z boku sceny, która pozwala w dowcipny sposób "wyrzucać" postacie ze sceny, na wzór uroczego "Orfeusza" Cocteau. Tekst utworu uzupełniono zręcznie i szczęśliwie kilku fragmentami z liryków Garcii Lorki i z "Yermy"; tylko intermedium z praczkami nie wydaje mi się potrzebne. Budzić może wątpliwości rozwiązanie sytuacyjne w scenie, gdy Szewc przebrany za bajarza, pokazuje cuda swego ,,teatru". Wydaje mi się, że szczęśliwszy był pomysł Kantora (może nieco zbyt skomplikowany w wykonaniu) operowania maskami i aluzjami do ilustrowanych kart ludowej opowieści. Scenki teatralno-ludowe, jakby z paryskiego współczesnego "théâtre de foire", pokazane w Jeleniej Górze, nie sugerowały owej atmosfery "bajczarskiej", którą nam tutaj daje tekst sztuki. A może wolno by tu było sięgnąć po technikę teatru lalek, jak to uczynił Szaniawski w swej pięknej i niesłusznie zapomnianej sztuce "Kowal, pieniądze i gwiazdy"?

Słynną rolę "zapateriny" grała w Jeleniej Górze, jak wspomniałem, Bohdana Majda. Myślę, że to bardzo dobrze, iż publiczność jeleniogórska mogła zobaczyć aktorkę o znacznymi zasobie techniki aktorskiej. Bohdana Majda ma rolę dokładnie opracowaną, inteligentnie i pomysłowo dowcipnie i wdzięcznie realizowaną. Bujny temperament Czarującej Szewcowej, zgodnie ze wskazówką samego poety, zawartą w prologu, stanowi punkt wyjściowy tej roili. Ale tajność temperamentu nie oznacza tutaj wulgarności. Jak w "Obronie Ksantypy" Morstina cechy charakteru są tu ściśle związane z kobiecością bohaterki, z ludzką prawdą jej serca. Bardzo znamienny wydaje mi się ten moment, w którym Szewcowa chce się przedostać na scenę już w prologu przed rozpoczęciem właściwego tekstu sztuki. Lorca nie operuje tutaj jednym z tych "chwytów", tak modnych w teatrze jego epoki; myślę, że od samego początku pragnął zaprezentować aktywność swej bohaterki, jej wrażliwość na własne (a przez to sarno i na cudzie) prawa, jej dobrą, bo życzliwą życiu "agresywność". Otóż jeleniogórska odtwórczyni roli tytułowej potrafiła intensywnym działaniem scenicznym, ustawicznie zmiennym i pełnym, ogarnąć całą swą rolę.

A inne postacie? Mamy jeszcze w oczach zachwycającą sylwetkę chaplinowską, ów odcień szlachetnego i łagodnego, uroczego i chwytającego za serce smutku, jaki roli Szewca dał w przedstawieniu Kantora świetny śląski aktor, Roman Hierowski. Trudno było rywalizować z tym skojarzeniem bardzo młodemu aktorowi jeleniogórskiemu, Klemensowi Myczkowskiemu. Jest jednak w tym przedstawieniu, reżyserowanym konsekwentnie a pomysłowo przez Marię Straszewską, kilka innych szczęśliwych osiągnięć aktorskich. Na przykład - doskonale prowadzący swą rolę - Alkad (Włodzimierz Saar), subtelny i poetycki Autor (Bogusław Kozak), Don Drozdilio (Witold Konar), oraz Chłopczyk (Sylwia Skotnicka); ta ostatnia postać tworzy świeży i poetycki kontrapunkt dla działań głównej bohaterki; jest nie tylko partnerką na wpół dziecięcych zabaw Zepateriny, ale i nieświadomym, pośrednim echem wrogiej dla Szewcowej opinii.

Wyjeżdżałem z Jeleniej Góry z nastrojami optymistycznymi. Ten teatr pracuje poważnie, walczy młodzieńczo i szlachetnie, stawia sobie jasne cele. Obecnie pracuje pełną parą nad "Don Carlosem" Schillera i "Latarnią" Jiraska; w planie najbliższym, znajduje się sztuka Ibsena "Kobieta morza". Być może, że zadania teatru jeleniogórskiego rozszerzą się niebawem na Wałbrzych. To wielkie, z górą 100-tysięczne miasto robotnicze odremontowało już kompletnie, dzięki inicjatywie i zapałowi Miejskiej Rady Narodowej, teatralny budynek przerobiło go i unowocześniło. Będzie się tu mieściła filia teatru jeleniogórskiego. Miasto zbudowało też Dom Aktora na 14 mieszkań. Piękny przykład rozumnej inicjatywy samorządu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji