Artykuły

Lorka wśród lalek

"Spektaklem tym wracam do tego Federica, który nie przestaje mnie fascynować; poety, który szuka klucza do tajemnicy świata, a tę tajemnicę stanowi dla niego - Miłość. Poety, który niesłychanie wewnętrznie odczuwa smak wolności. Wolności, wyobraźni, myślenia, tworzenia, uczucia".

Reżyserem przedstawienia "Czarującej szewcowej" P. G. Lorki, które możemy oglądać na Scenie dla Dorosłych Państwowego Teatru Lalek "Pinokio", jest Włodzimierz Fełenczak - autor przytoczonej wyżej refleksji, zamieszczonej w programie do tego przedstawienia.

Powołuję się na nią, bo moim zdaniem stanowi ona klucz do zrozumienia spektaklu. Niestety - dodam tu od razu - tylko do zrozumienia. Czar pięknej szewcowej pozostał bowiem w tytule.

Mam wrażenie, że Włodzimierz Fełenczak tak dalece uległ fascynacji poetyckiej wizji i teatralnej wyobraźni wielkiego poety i dramaturga, że postanowił w całości przenieść je na teatralną scenę, jakby zapominając, że to jest pomysł praktycznie niewykonalny. Siła wyobraźni hiszpańskiego twórcy leży bowiem w jego wierszach a nie koncepcjach i komentarzach. Zresztą - powtórzmy za jednym z krytyków - wielcy poeci nie zdobywają świata komentarzem.

"Czarującą szewcową" oglądamy na Scenie dla Dorosłych w surrealistycznej scenografii, z surrealistycznymi lalkami prowadzonymi przez ubranych w surrealistyczne kostiumy aktorów. Wszystko to ma tworzyć nie tylko nastrój i atmosferę, ale i właśnie ów teoretyczny komentarz do twórczości Lorki. Być może stworzyło, tylko że zagubiły się w nim piękno i wdzięk. Niestety, nie zdołali go odtworzyć aktorzy żywego planu - Jolanta Marek-Adamczyk, Jan Tomasz Pieczątkowski i Włodzimierz Wdowiak. Nie zdołali, ale i też - w tej koncepcji i konwencji - chyba nie mogli.

W pamięci widzów pozostały tylko strofy pięknych wierszy poety, którymi poprzedzielany został spektakl. One zdolny się obronić... Twórcą scenografii tego spektaklu jest Andrzej Szulc, muzykę skomponował Mieczysław Mazurek.

Mam nadzieję, że krytyczne uwagi nie zniechęcą lalkarzy z "Pinokia" do kontynuacji ambitnego zamierzenia jakim jest Scena dla Dorosłych. Poprzednie spektakle, z ostatnio przedstawioną (co jednak miało miejsce przed dwoma laty) "Panną Tutli Putli" zyskały uznanie sporego grona widzów. Myślę, że obecne potknięcie zbytnio go nie uszczupli.

Znacznie większy wpływ na frekwencję, a ściślej jej brak, może mieć obecna lokalizacja Sceny dla Dorosłych. Mieści się ona, podobnie jak i administracja teatru, przy ul. Targowej, w miejscu bez teatralnej tradycji, mało znanym nawet najbardziej zagorzałym sympatykom lalkowej sceny.

A cóż się dzieje ze starą siedzibą przy ul. Kopernika? Ano nic. Remontu nie rozpoczęto, bo nie zezwolili na to lokatorzy okolicznych własnościowych mieszkań, motywując swój upór tym, że będą mieli gorsze warunki bytowe. W dalszym więc ciągu krążą pisma i odwołania kierowane do coraz bardziej bezsilnej administracji.

Wszystko wskazuje na to, że dzieci długo jeszcze będą chodzić na lalki "Pinokia" do wynajmowanej sali w klubie przy ul. Ogrodowej. Na pewno znacznie dłużej niż najbliższy sezon. Przypomnijmy więc im że w najbliższych miesiącach właśnie w sali przy ul. Ogrodowej będą mogły oglądać: "Historię drewnianego pajaca" według Carlo Collodiego, "Bajki o lisie" według Jeana de La Fontaine'a, przeznaczone dla młodzieży, "Historyję o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim" Mikołaja z Wilkowiecka oraz "Mio mój Mio" Astrid Lindgren lub "Brzydkie kaczątko" (na motywach baśni Andersena) W. S. Sinakiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji